----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

23 sierpnia 2023

Udostępnij znajomym:

Służby nowojorskiego ratusza budują miasteczka namiotowe dla migrantów, którzy nie mogą zostać umieszczeni w miejskich schroniskach, często będących komercyjnymi hotelami. We wszystkich publicznych punktach w Nowym Jorku już teraz przebywa 60 000 migrantów i ponad 50 000 bezdomnych mieszkańców. W Chicago, w którym przebywa ponad 7 000 migrantów, komisariaty policji i parki zostały przekształcone w prowizoryczne schroniska, a plany umieszczenia osób ubiegających się o azyl w pustych szkołach wywołały gorącą dyskusję w poszczególnych dzielnicach – do tego stopnia, że dochodziło do ataków na migrantów. W miastach takich jak Sacramento i Denver niektórzy migranci znaleźli się na skraju bezdomności. W Bostonie i innych częściach stanu Massachusetts przybycie tysięcy rodzin – w tym kobiet w ciąży - ubiegających się o azyl skłoniło gubernatora stanu do ogłoszenia stanu wyjątkowego. Stąd apele – samorządów – do rządu.

Tak złej sytuacji jeszcze nie było

Samorządowcy, najczęściej burmistrzowie z całych Stanów Zjednoczonych prosili federalną administrację o fundusze i o umożliwienie migrantom legalnej pracy, aby mogli być w miarę możliwości samowystarczalni i chociaż częściowo uniezależnieni od służb socjalnych. Administracja Joe Bidena przeznaczyła w tym roku fiskalnym 770 milionów dolarów dla kilku samorządów - Nowego Jorku, Chicago, Denver, Bostonu i kilku innych miast. To w ramach programów Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego dla podmiotów wspierających migrantów. Administracja zwróciła się niedawno do Kongresu o przyznanie dodatkowych funduszy w wysokości 600 milionów dolarów. Na tym jednak koniec, bo politycy wstrzymali się od podjęcia innych działań, o które prosili samorządowcy – chodzi m.in. o przyznanie migrantom tymczasowego legalnego statusu prawnego, dzięki któremu mogliby szybciej ubiegać się o pozwolenie na pracę. Urzędnicy administracji federalnej chcący zachować anonimowość powiedzieli dziennikarzom CBS, że to w wyniku obaw związanych z procesami sądowymi i możliwością zachęcania większej liczby migrantów do legalnego i nielegalnego przekraczania południowej granicy.

"Administracja jest zaangażowana w pracę nad identyfikacją sposobów poprawy wydajności i maksymalizacji zasobów, które rząd federalny może zapewnić społecznościom w całym kraju" - powiedział asystent rzecznika Białego Domu Angelo Fernández Hernández w wywiadzie dla CBS News. To jedyny komentarz w tej sprawie.

Chicago jest na granicy wytrzymałości i wydajności

„Chicago może doświadczyć pięciokrotnego wzrostu liczby przybywających migrantów - do 10 autobusów dziennie - wysyłanych tutaj przez republikańskich gubernatorów próbujących zawstydzić i nadwyrężyć demokratyczne miasta w okresie poprzedzającym Narodową Konwencję Demokratów w 2024 roku” – poinformowali doradcy burmistrza Chicago. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia liczba nowo przybyłych osób - śpiących na podłogach chicagowskich posterunków policji - wzrosła o 6% - do 1 100. Stało się tak mimo polityki burmistrza, zmierzającej do „dekompresji” posterunków policji. Kolejnych 170 nowo przybyłych migrantów zamieszkało na lotnisku O'Hare.

Powody coraz gorszej sytuacji

Jest ich kilka. Największy dotyczy masowych transportów migrantów z południowej granicy USA do miast rządzonych przez demokratów. To wyraz buntu gubernatora Teksasu Grega Abotta w stosunku do - według niego nieuczciwej i nieprzemyślanej - polityki migracyjnej Joe Bidena. „Teksas” przetransportował ponad 12 000 migrantów do Nowego Jorku, 11 000 do Waszyngtonu, 5 600 do Chicago, 2 300 do Filadelfii, 710 do Denver i 330 do Los Angeles. Dziesiątki tysięcy kolejnych migrantów przybyło do tych i innych miast na własną rękę lub z pomocą władz i wolontariuszy w przygranicznych miastach USA. Drugi problem dotyczy niedoboru przystępnych cenowo mieszkań i ograniczeń dotyczących możliwości podjęcia pracy przez osoby ubiegające się o azyl. Przeciążony na każdym etapie wnioskowania amerykański system migracyjny sprawy nie ułatwia. Wielu migrantów przebywających w miejskich schroniskach uciekło przed załamaniem gospodarczym Wenezueli i nie ma krewnych w USA, którzy mogliby ich przyjąć. Przybyli oni również w czasie kryzysu mieszkaniowego napędzanego pandemią Covid-19, która sprawiła, że ogromna liczba czynszów jest poza zasięgiem rodzin o niskich dochodach.

Wszystko przez politykę migracyjną

Amerykańskie prawo imigracyjne uniemożliwia osobom ubiegającym się o azyl uzyskanie pozwolenia na pracę do 180 dni po złożeniu wniosku o azyl. Wymóg ten, wprowadzony z obawy, że migranci będą wykorzystywać system azylowy wyłącznie do pracy w USA, może zostać zmieniony jedynie przez Kongres, w którym w kwestii polityki migracyjnej panuje impas od dobrych kilkunastu lat. W rzeczywistości zdecydowana większość osób ubiegających się o azyl musi czekać znacznie dłużej niż 180 dni na uzyskanie pozwolenia na pracę z powodu błędów w amerykańskim systemie imigracyjnym. Migranci w sądzie imigracyjnym czekają średnio ponad cztery lata na rozpatrzenie ich wniosków. Odbywa się w „systemie”, w którym mniej niż 700 sędziów nadzoruje 2,5 miliona nierozstrzygniętych spraw.

Potencjalne rozwiązania

Demokratyczni kongresmeni z Nowego Jorku naciskają na Departament Bezpieczeństwa Krajowego Stanów Zjednoczonych (United States Department of Homeland Security), by przyznał migrantom w Nowym Jorku i innych miastach zwolnienie warunkowe, a tym samym tymczasowy status prawny, by mogli ominąć związany z azylem okres oczekiwania na pozwolenie na pracę. Propozycja ta spotkała się jednak ze sceptycyzmem ze strony administracji Bidena, która uważa, że byłoby to ryzykowne z prawnego punktu widzenia, biorąc pod uwagę pozwy sądowe ze strony stanów rządzonych przez republikanów, które kwestionują stosowanie zwolnień warunkowych. W lipcu sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego Alejandro Mayorkas powiedział nowojorskim ustawodawcom, że DHS uważa tę propozycję za zbyt niepraktyczną i wątpliwą pod względem prawnym – to potwierdzenie słów demokratycznej administracji federalnej. Do DHS apelowały też organizacje pozarządowe - chciały rozszerzenia polityki tymczasowego statusu ochronnego (TPS), która umożliwia kwalifikującym się migrantom z krajów dotkniętych kryzysem ubieganie się o pozwolenie na pracę i ochronę przed deportacją. Program TPS dla Wenezueli obejmuje obecnie tylko tych, którzy przybyli do USA przed marcem 2021 roku. Propozycje organizacji pozarządowych dotyczyły rozszerzenia programu na wszystkich Wenezuelczyków, bez względu na datę przybycia do USA.

"Kwestię finansowania przez rząd mieszkań i żywności dla osób przybywających do Stanów Zjednoczonych, można by łatwo rozwiązać, gdybyśmy rozszerzyli TPS na Wenezuelczyków, którzy stanowią, przynajmniej w Nowym Jorku, ponad 60 procent migrantów" – powiedział demokrata z Nowego Jorku Adriano Espaillat,. Na takie rozwiązanie nie ma zgody na poziomie centralnym.

fk

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor