----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

16 listopada 2023

Udostępnij znajomym:

Środowy szczyt przywódców USA i Chin w San Francisco pomógł ostudzić nieco gorące głowy po obydwu stronach w okresie uznawanym za najbardziej napięty w stosunkach dyplomatycznych obydwu krajów od co najmniej 50 lat.

Jednak biorąc pod uwagę celowo niskie oczekiwania i to, że każda ze stron miała interes w uznaniu spotkania za owocne, nie było wielkim zaskoczeniem, iż po czterech godzinach rozmów przerywanych posiłkiem z ravioli z ziołową ricottą, pieczonym kurczakiem z estragonem i migdałowym tortem bezowym, nastroje uczestników były pozytywne.

Biden zakończył spotkanie z nadzieją, że udało się złagodzić ryzyko konfliktu w zapalnych punktach, w których działają siły amerykańskie i chińskie, choćby w rejonie Azji i Pacyfiku, bo nie chce, by w roku wyborczym doszło do eskalacji kolejnego, wyniszczającego kryzysu politycznego.

Xi z kolei potrzebował pokazać we własnym kraju, a zwłaszcza decyzyjnym członkom partii komunistycznej, że w czasie problemów gospodarczych ma pod kontrolą stosunki z USA. Musiał także wysłać sygnał, że w interesie Chin jest deeskalacja napięć z innymi mocarstwami, zwłaszcza z USA.

Jednak mimo postępu nie wiadomo, czy spotkanie przyczyni się do złagodzenia najważniejszych czynników skłaniających Stany Zjednoczone i Chiny do bardzo niebezpiecznej rywalizacji.

Podejście Bidena do przywódcy Chin można określić jako „ufaj, ale weryfikuj”. Prezydent wyjaśnił po szczycie, że chociaż Chiny i USA pozostają konkurentami, to jego obowiązkiem jest sprawić, by stosunki były racjonalne, dawały się kontrolować i nie skutkowały konfliktem.

Xi, argumentując, że świat jest wystarczająco duży, aby zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny mogły współistnieć, przestrzegł, że USA nie powinny planować „tłumienia lub powstrzymywania” jego kraju.

Rozmawiają przywódcy, będzie rozmawiało wojsko

Porozumienie o przywróceniu kontaktów między siłami zbrojnymi USA i Chin może być jednym z najważniejszych osiągnięć administracji Bidena.

Możliwość incydentu pomiędzy amerykańskimi i chińskimi siłami zbrojnymi we wspomnianym rejonie jest ostatnio bardzo wysokie i stanowi jeden z najbardziej koszmarnych scenariuszy dla odpowiedzialnych za bezpieczeństwo narodowe.

Dlatego Stany Zjednoczone od miesięcy próbują przywrócić komunikację zerwaną przez Chiny po ubiegłorocznej wizycie ówczesnej przewodniczącej Izby Reprezentantów na Tajwanie.

Administracja Bidena jest zaniepokojona dziesiątkami, jak to nazywa, „nieprofesjonalnych” operacji chińskich samolotów i statków w pobliżu amerykańskich sił. Na przykład w zeszłym miesiącu chiński myśliwiec zbliżył się na odległość zaledwie 10 stóp (ok. 3 metrów) do bombowca B-52 Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych. Zestrzelenie amerykańskiego samolotu lub zderzenie statków mogłoby wywołać niebezpieczną eskalację, którą trudno byłoby załagodzić. Awaryjne lądowanie amerykańskiego samolotu szpiegowskiego na wyspie Hainan w 2001 roku po zderzeniu z chińskim myśliwcem wymagało wielu dni skomplikowanych działań dyplomatycznych, aby rozwiązać problem i odzyskać zatrzymaną załogę. Chiny są teraz znacznie bardziej agresywne, bardziej nacjonalistyczne i silniejsze, a podobny incydent byłby jeszcze większym punktem zapalnym.

Brak rzeczywistego dialogu

Nawet w najtrudniejszych dniach zimnej wojny Stany Zjednoczone i Związek Radziecki utrzymywały kontakty, aby zapobiec nieporozumieniom mogącym przerodzić się w Armageddon. Nawet pośród napięć wywołanych inwazją Rosji na Ukrainę wysocy urzędnicy Pentagonu pracują nad zakończeniem konfliktu z Moskwą w innych strefach objętych konfliktem, takich jak Syria. Zaskakujący jest brak takiego dialogu z Chinami. Wszyscy mają więc nadzieję, że choć nieznane są szczegóły nowych kontaktów wojskowych, to wkrótce zostaną one opracowane i upublicznione.

Dla Bidena to ryzykowna gra

Musi on pogodzić obowiązki głównodowodzącego z ogromnym ryzykiem politycznym w okresie poprzedzającym wybory. Biden wiedział, że jego spotkanie z Xi wywoła polityczną burzę.

Już sama rozmowa z Chinami wystarczyła, aby wywołać twierdzenie, że prezydent uspokaja wroga. Senator Jim Risch, czołowy republikanin w senackiej Komisji Spraw Zagranicznych, ostrzegł pod koniec szczytu, że Biden „po raz kolejny podważył interesy bezpieczeństwa narodowego USA”. Senator z Idaho dodał: „Chiny nie są normalnym krajem – to państwo agresor. Biden kłania się przed Xi w zamian za szereg bezsensownych grup roboczych i mechanizmów kontrolnych”.

Republikańscy kandydaci na prezydenta zganili Bidena w związku z jego podejściem do Pekinu. Jednak nie są odpowiedzialni za stabilizację najbardziej newralgicznych stosunków dyplomatycznych na świecie i mają motywację do niekoniecznie odpowiedniego, czasami wręcz fałszywego, przedstawiania zawiłości złożonej sytuacji. Ataki na Chiny od dawna są stałym elementem wyborów prezydenckich w USA, począwszy od zwycięstwa Billa Clintona w 1992 r. nad republikańskim prezydentem Georgem HW Bushem. Jednak w tym roku krytyka jest szczególnie ostra, bo i rola Chin w świecie jest znacznie większa. Biden miał więc wielki interes w tym, aby szczyt zakończył się sukcesem, ale musiał także pokazać, że jest twardy wobec Xi.

Nie może sobie pozwolić na przykład na jakikolwiek konflikt dyplomatyczny i inny z Chinami w roku swojej reelekcji. Już teraz Stany Zjednoczone są zaangażowane na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. Większe zamieszanie podsyciłoby twierdzenia GOP, że jest stary i słaby, oraz wzmocniłoby oskarżenia Donalda Trumpa, że świat wymyka się spod kontroli pod rządami Bidena.

Znaczące było więc to, że pierwszą rzeczą, którą Biden powiedział na konferencji prasowej, była informacja o porozumieniu z Xi mającym na celu powstrzymanie eksportu z Chin chemikaliów wykorzystywanych w produkcji fentanylu, który powoduje śmiertelną epidemię w USA.

Xi też musi stawić czoła własnym problemom

Chociaż jest najpotężniejszym chińskim przywódcą od dziesięcioleci i rządzi komunistyczną autokracją, która nie pozwala na jakikolwiek sprzeciw, Xi musi także stawić czoła naciskom i ograniczeniom politycznym – w stopniu często niedocenianym w USA.

Xi przybył do San Francisco po okresie niezwykłych zawirowań w chińskiej polityce, w wyniku czego w ostatnich miesiącach zwolnił swoich ministrów spraw zagranicznych i obrony.

Tymczasem chińska gospodarka stoi w obliczu wielu kryzysów, w tym załamania się rynku mieszkaniowego i rosnącego bezrobocia wśród młodych osób.

„Istniała zachęta, aby to spotkanie przebiegło naprawdę dobrze. Gospodarka Chin znajduje się w stagnacji. Mają wiele problemów” – powiedziała w rozmowie z CNN Sue Mi Terry, była urzędniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego w administracjach George'a W. Busha i Baracka Obamy, obecnie pracująca w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych.

Xi musi zatrzymać drenaż inwestycji zagranicznych w czasie, gdy wielu amerykańskich menedżerów i naukowców zastanawia się, czy ostre napięcia chińsko-amerykańskie nie zagrożą ich osobistemu bezpieczeństwu w razie odwiedzin w tym kraju. Pomaga to wyjaśnić przyjazną ofensywę w oficjalnych chińskich mediach na kilka godzin przed szczytem oraz spotkania i kolacje Xi z amerykańskimi biznesmenami.

Tajwan jako punkt zapalny

Przyszły rok będzie burzliwy w stosunkach USA - Chiny ze względu na amerykańskie wybory prezydenckie oraz styczniowe wybory na Tajwanie.

Xi przybył na szczyt, licząc na potwierdzenie ze strony Bidena, że Stany Zjednoczone popierają politykę „jednych Chin”, która uznają Tajwan za swoją część. W przeszłości Biden wielokrotnie irytował Pekin mówiąc, że będzie bronił Tajwanu w razie ataku Chin.

Niewiele się zmieni

Chociaż obie strony chcą uniknąć katastrofalnej konfrontacji, trajektoria stosunków USA-Chiny wydaje się na nią wskazywać i trzeba stale uważać, aby zapobiec wybuchowi otwartego konfliktu.

Waszyngton wierzy, że Chiny to jedyny kraj, który może przejąć pozycję USA jako dominującej potęgi światowej. Oficjalna strategia bezpieczeństwa narodowego stwierdza, że Chiny są „jedynym konkurentem, który ma zarówno zamiar przekształcenia porządku międzynarodowego, jak i, w coraz większym stopniu, siłę gospodarczą, dyplomatyczną, wojskową i technologiczną, aby tego dokonać”.

Jednak chińscy przywódcy postrzegają działania USA jako próbę udaremnienia prawidłowego rozwoju i przeznaczenia tego kraju. Na przykład niedawna analiza przemówień Xi wykazała, że chociaż zapewniał on amerykańskich prezydentów, iż pragnie znaleźć obszary współpracy i rozładować napięcia geopolityczne, u siebie mówił o nieuniknionej rywalizacji z amerykańskim przeciwnikiem, którego postrzega jako wroga.

W środę Xi zdawał się sugerować, że napięcia w stosunkach wynikają z postawy USA, stwierdzając, że choć konflikt i konfrontacja miałyby „konsekwencje nie do zniesienia” dla obu stron, to „próby zmiany jednych przez drugich są nierealne”.

na podst. cnn, nbc, politico
rj

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor