WTA – TURNIEJ KOBIET
W turnieju kobiet w Cincinnati, który jest tak naprawdę ostatnim sprawdzianem przed wielkoszlemowym US Open, doszło do sporych niespodzianek. Zarówno rakieta numer jeden Iga Świątek jak i występująca jako „dwójka” Aryna Sabalenka eliminowały swoje rywalki z łatwością i wszystko wskazywało na kolejny finał: thriller Świątek – Sabalenka. Taki scenariusz zdawał egzamin tylko do półfinałów, gdzie obie faworytki znalazły pogromczynie, które pozbawiły je szans występu w finale.
Sabalenka po raz kolejny musiała uznać wyższość Czeszki Muchovej, która pokonała Białorusinkę w trzech setach 2:1 i zameldowała się w finale.
Drugą, bardziej nieoczekiwaną finalistką, została Coco Gauff, która, po bardzo emocjonującym, stojącym na wysokim poziomie meczu, pokonała światową jedynkę: Igę Świątek. Gauff mierzyła się do tej pory z Igą siedmiokrotnie. Wszystkie mecze przegrała 0:2, nie wygrywając ani jednego seta. Stosunek wygranych i przegranych gemów również nie wypada dla Coco imponująco (35:85).
No i przyszedł mecz półfinałowy w Cincinnati, gdzie Amerykanka po znakomitej grze wygrała po raz pierwszy z Igą 2:1, w setach: 7:6, 3:6 ,6:4.
Podbudowana historycznym zwycięstwem nad światową jedynką Coco Gauff utrzymała wysoką formę i w finale pokonała Karolinę Muchovą 2:0, w setach: 6-3 i 6-4.
Po tym triumfie Coco przesunęła się w rankingu WTA na miejsce szóste, a Muchova na dziesiąte.
ATP: TURNIEJ MĘŻCZYZN
W meczu finałowym na twardych kortach w Cincinnati zmierzyli się ze sobą Carlos Alcraz (ATP 1) oraz Novak Djokovic (ATP 2).
W półfinale bardzo zacięty trzysetowy (ponownie) pojedynek stoczył ze światowym numerem 1 Hubert Hurkacz. Dla Polaka, który spisywał się w tym turnieju doskonale, wyrzucając za burtę m.in. Greka Tsitsipasa, miał być to rewanż za Montreal. Tam, przypomnijmy, Wrocławianin przegrał minimalnie w trzech setach. I tym razem pojedynek, który dla Hurkacza zaczął się doskonale wygraniem pierwszego seta 6:2, skończył się porażką. W drugim secie, po tie-breaku, 6:7 (4:7) i w trzecim 3:6.
Djokovic potrzebował w półfinale tylko dwóch setów, aby odprawić Niemca Saszę Zwieriewa z kwitkiem 2:0, w setach: 7:6 (7:5) i 7:5.
Natomiast finał, jakim uraczyli fanów tenisa Djokovic i Alcaraz, przejdzie na pewno do historii z wielu powodów. Djokovic wygrał w trzech setach 2:1, w setach: 5:7, 7:6, 7:6.
Serbski 36-letni as tenisa potrzebował prawie czterech godzin, aby po prawdziwej batalii na korcie w Cincinnati odnieść kolejne zwycięstwo. Jeszcze nikt nie grał w meczu do dwóch wygranych setów tak długo: 3 godziny i 49 minut walki na najwyższym światowym poziomie.
To będzie zapamiętane w świecie tenisa i nie tylko na długo. Po wygraniu pierwszego seta i prowadzeniu w drugim 3:1 wydawało się, że to 20-letni Hiszpan jest na drodze do 13. tytułu w karierze. Termometr w tym momencie pokazywał 37 stopni. Djokovic, stary wyga, poprosił wtedy o pomoc medyka, sprawdzono mu saturację krwi, chłodził się lodem aplikując go sobie na szyję. Po chwili wrócił na kort, odrobił straty i w tie- breaku wygrał drugiego seta, chociaż Alcaraz miał już piłkę meczową.
W trzecim secie emocje były jeszcze większe. Przy stanie 3:3, odrodzony Djokovic przełamał młodego Hiszpana, wygrał swoje podanie i wyszedł na prowadzenie 5:3. Przy stanie 5:4 Serb miał cztery piłki meczowe! Koniec? Nic z tych rzeczy!
Alcaraz za chwilę podniósł rękę w górę i… było 5:5. O wszystkim znowu zadecydował tie-break. Djokovic w końcu postawił kropkę nad “i”. To jego trzecie zwycięstwo w Ohio, a drugie nad Alcarazem. Teraz jest remis, po czterech spotkaniach jest 2:2. To był piękny spektakl, który warto było obejrzeć.
Tekst: Andy Warta
Zdj. Tomasz Popławski