----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

07 czerwca 2018

Udostępnij znajomym:

Kilka dni temu Sąd Najwyższy wydał decyzję w sprawie cukierni Masterpiece Cake Shop z Kolorado, która w 2012 r. odmówiła przygotowania tortu weselnego dla planującej ślub pary gejów, za co ukarana została przez lokalną, stanową Komisję Praw Obywatelskich. Choć stosunkiem głosów 7 – 2 sędziowie uznali w tym przypadku rację właściciela cukierni, to jednocześnie podtrzymali prawo stanów zakazujące dyskryminacji osób ze środowiska LGBTQ. Oznacza to, że w podobnych przypadkach w przyszłości wyrok może być inny. Trudno jest więc w tym sporze określić zdecydowanych zwycięzców i przegranych.

Sprawa miała początek w lipcu 2012 roku, gdy Charlie Craig oraz Dave Mullins, niedawno zaręczeni ze sobą mężczyźni, wstąpili do cukierni Masterpiece Cake Shop w miejscowości Lakewood w stanie Kolorado, by zamówić tort na planowaną wkrótce uroczystość weselną. Właściciel poinformował ich, że z przyjemnością przygotuje dla nich inne produkty, jednak nie robi on wypieków przeznaczonych na śluby par tej samej płci. Warto dodać, iż w tym czasie Kolorado nie uznawało jeszcze takich związków, więc sam ślub miał się odbyć w innym stanie - Massachusetts, natomiast na miejscu tylko późniejsza uroczystość dla rodzin i znajomych. 

Urażeni odmową mężczyźni zgłosili sprawę do Colorado Civil Rights Commission, czyli komisji zajmującej się przypadkami dyskryminacji, która uznała, iż Jack Phillips złamał obowiązujące prawo i albo zacznie sprzedawać wypieki wszystkim, albo nie będzie ich sprzedawał w ogóle. Cukiernik odwołał się od decyzji Komisji do stanowego sądu apelacyjnego, który ją jednak podtrzymał. W tej sytuacji, jak sam później tłumaczył, czuł że musi wybrać pomiędzy swymi przekonaniami religijnymi a zawodową pasją. Jako głęboko wierzący ewangelik wybrał to pierwsze, zamknął cukiernię i rozpoczął pięcioletnią batalię sądową, zakończoną kilka dni temu korzystną dla niego decyzją Sądu Najwyższego.

Zanim to jednak nastąpiło, do głosu dopuszczono obydwie strony. Reprezentująca Phillipsa adwokat z Alliance Defending Freedom przedstawiła swego klienta jako artystę, któremu przysługują takie same gwarancje swobody ekspresji i słowa, jak rzeźbiarzowi czy malarzowi.

„Jack Phillips nie miałby wyboru, gdyby sprzedawał torty prosto z półki, jednak w przypadku tortu na zamówienie może odmówić, jeśli zamówienie np. od pary gejów jest sprzeczne z jego przekonaniami religijnymi” - przekonywała Kristen Waggoner – „Torty na zamówienie wymagają inwencji, a więc są dziełami sztuki, dlatego cukiernik może odmówić wykonania tortu, tak jak rzeźbiarz czy malarz może odmówić wykonania rzeźby czy obrazu”.

To spowodowało, że członkowie sądu zaczęli się zastanawiać, jakim innym zawodom przysługują podobne gwarancje. Pojawiły się więc takie choćby pytania: Co z właścicielką kwiaciarni, układającej kompozycje kwiatowe albo osobą projektującą zaproszenia weselne? Czy ich pracę można uznać za akty ekspresji chronione w pierwszej poprawce do Konstytucji? Albo jubiler lub fryzjerka?

Do końca sprawy, czyli niedawnego ogłoszenia wyroku, trudno było odgadnąć, jakie poglądy mają poszczególni członkowie 9-osobowego składu sędziowskiego. Mianowany przez Donalda Trumpa konserwatywny sędzia Neil Gorsuch zastanawiał się na przykład, czy poparcie administracji dla właściciela cukierni nie doprowadzi do większej dyskryminacji mniejszości seksualnych. Z kolei skłaniający się ku lewicowym poglądom sędzia Stephen Breyer zaskoczył wszystkich wyrażając zaniepokojenie lekceważeniem uczuć religijnych Jacka Philipsa przez członków Civil Rights Commission z Kolorado.

Mylą się jednak ci, którzy niedawną decyzję przyznającą rację Phillipsowi uznają za zdecydowane zwycięstwo organizacji religijnych, gdyż w uzasadnieniu wyroku sędziowie opowiadając się po stronie cukiernika, podtrzymali jednocześnie pełne prawa osób o odmiennej orientacji seksualnej. Niezbyt często zdarza się, by decyzja tego typu zadowalała i jednocześnie starała się pogodzić obydwie strony, ale w tym przypadku chyba częściowo się udało. Przychylnie bowiem o wyroku wypowiadają się liberalne organizacje i działacze środowiska LGBTQ, choć oczywiście są wyjątki

Co właściwie się stało?

Obydwie strony sporu ostrzegały wcześniej, iż decyzja faworyzująca przeciwnika będzie miała poważne konsekwencje w przyszłości. Jedni przekonywali, iż chodzi o zagrożone prawa religijne, inni wskazywali na równouprawnienie w każdej sytuacji. Sąd Najwyższy mając to wszystko na uwadze, zajął się wyłącznie sprawą Phillipsa i do niej ograniczył swą decyzję. Była to trudna sztuka nawigacji pomiędzy zwolennikami prawa do małżeństwa osób tej samej płci oraz środowisk religijnych sprzeciwiających się takim związkom. Wyrok poparli, choć bez wielkiego entuzjazmu, wyrażający lewicowe poglądy sędziowie Stephen Breyer oraz Elena Kagan, a także organizacja American Civil Liberties Union (ACLU), która reprezentowała w sporze małżeństwo gejów. Według prawników i ekspertów świadczy to o tym, że w przyszłości istnieje szansa na skuteczne równoważenie podobnych sporów.

Wyrok Sądu Najwyższego można streścić następująco: poszczególne stany mogą wprowadzać i egzekwować prawa zakazujące dyskryminacji oraz domagać się od biznesów równego traktowania klientów, nie mogą jednak robić tego wykazując niechęć lub wrogość wobec poglądów religijnych.

Sąd uznał, że Komisja Praw Obywatelskich z Kolorado wydając wyrok w sprawie Phillipsa okazała mu właśnie wrogość. Przypomniano, jak jeden z komisarzy porównał argumenty cukiernika z używanymi przez właścicieli niewolników czy Nazistów usprawiedliwiających Holokaust. Inny określił je „jednymi z najbardziej podłych elementów retoryki, jakie człowiek może wykorzystać”. Sędzia Kennedy napisał też, że rozpatrując sprawę Komisja nie brała pod uwagę neutralności religijnej wymaganej przez Konstytucję. Do tego władze Kolorado nakazały Phillipsowi, by pouczył swych pracowników, czyli członków własnej, zatrudnionej w cukierni rodziny, iż nie powinien był prowadzić biznesu z takimi poglądami.

Jednocześnie sąd zauważył, że decyzje w podobnych sporach, ale zawierających inne okoliczności, muszą być przedmiotem dodatkowych rozważań sądów niższych instancji. Co oznacza, że następna rozprawa dotycząca podobnego problemu wcale nie musi zakończyć się podobnym wyrokiem.

Sędziowie zaznaczyli też, by „sprawy takie rozwiązywać na drodze tolerancji, zachowując szacunek wobec poglądów religijnych, a także bez poniżania osób o odmiennej orientacji seksualnej poszukujących produktów i usług na wolnym rynku”.

Według prawników zaprezentowane argumenty można potraktować jako instrukcję dla sądów niższych instancji, nie można jednak traktować jako precedensu, który obowiązywał będzie w podobnych sytuacjach w przyszłości.

„To nie zmienia niczego, gdy chodzi o możliwość stanowej ochrony ludzi najbardziej narażonych na ataki” - uważa prof. Craig Konnoth z University of Colorado – „Może jednak sprawić, że będziemy bardziej ostrożni w rozmowach na delikatne tematy, a to według mnie byłoby korzystne”.

Pytania pozostają

Decyzja sądu nie rozwiązała więc do końca problemu i nie była odpowiedzią na konkretne pytanie, zachęciła jednak do spokojnej analizy faktów i obniżenia temperatury dyskusji na te tematy. Sąd Najwyższy nie wskazał, kto komu ma piec ciasto lub kto może odmówić takiej usługi, ale przypomniał, iż biznesy służą ludziom, a w razie nieporozumień należy zebrać wszystkie fakty i wydać odpowiednią w danej sytuacji decyzję. Z opublikowanego postanowienia dowiedzieliśmy się między innymi, że nawet w prawach zakazujących dyskryminacji można znaleźć miejsce na religijne obiekcje.

Adwokat Kristen Waggoner, która podczas przesłuchań przed Sądem Najwyższym reprezentowała Jacka Phillipsa, po opublikowaniu wyroku napisała felieton opublikowany w Washington Post, a w nim przypomniała o trudnościach, z jakimi musiał zmierzyć się jej klient. Jednocześnie wyraziła nadzieję, że sprawa ta pomoże innym, znajdującym się w podobnej sytuacji. Oto fragment dotyczący decyzji stanu Kolorado, nakazującej Phillipsowi realizację wszystkich, bez wyjątku zamówień lub porzucenie zawodu: „To wszystko zachwiało wiarą Phillipsa, który doszedł do wniosku, iż dla jego religii nie ma miejsca w sferze publicznej. Zresztą podobne wymagania wystosowano wobec przedstawicieli innych profesji – filmowców, fotografów, muzyków. Podejmując kontrowersyjną decyzję reprezentująca stan Kolorado Komisja kompletnie zlekceważyła uczucia religijne i związane z nią poglądy wsłuchując się jedynie w argumenty pary mężczyzn i ich zwolenników. Jack Phillips otrzymywał obraźliwe listy, często z groźbami utraty zdrowia i życia, nieustannie musiał stawiać czoła fali nienawiści i lekceważenia”.

Choć w opinii prawników decyzja jest zwycięstwem obydwu stron, to zainteresowani sprawą interpretują ją na własny sposób.

„To wielkie zwycięstwo dla wolności religijnej wszystkich Amerykanów, włączając w to tych, którzy uważają małżeństwo za związek kobiety i mężczyzny” – napisali w oświadczeniu Emilie Kao oraz Ryan Anderson z konserwatywnej fundacji Heritage.

„Jak zauważył sąd, religijne i filozoficzne zastrzeżenia wobec małżeństw homoseksualnych są w niektórych przypadkach chronionymi formami ekspresji” – dodano we wspomnianym oświadczeniu.

Jednocześnie Kao i Anderson zwracają uwagę, iż świętować powinni wszyscy, nie tylko osoby o poglądach konserwatywnych, bo Sąd Najwyższy wskazuje potrzebę budowania wzajemnego poszanowania pomiędzy stronami.

Tymczasem James Esseks, dyrektor LGBT & HIV Project przy ACLU uznał, iż Phillips „wygrał bitwę, ale przegrał wojnę”. Według niego decyzja wcale nie oznacza, że cukiernik, czy inne osoby o podobnych poglądach, mogą odmawiać sprzedaży lub świadczenia usług osobom o odmiennej orientacji seksualnej. „Cukiernia Masterpiece Cake Shop chciała uzyskać opierającą się na Konstytucji licencję zezwalającą na dyskryminację, ale się nie udało” – uważa Esseks.

„Odbieramy ten wyrok jako potwierdzenie zaangażowania sądu w ochronę praw obywatelskich oraz przypomnienie, iż stany mają prawo do ochrony każdego mieszkańca USA przed dyskryminacją” – napisał James Esseks w opublikowanym oświadczeniu.

Orzeczenie sądu wywołało lawinę komentarzy i dyskusji w całym kraju. Spokojnej i rzeczowej, trzeba przyznać, zgodnie z prośbami i sugestiami sędziów. Wśród pojawiających się pytań, na które odpowiedzi na razie nie znamy, jedno brzmi następująco: „W jaki sposób tolerancyjne społeczeństwo będzie w stanie zrównoważyć wzajemne napięcia bez ubliżania żadnej ze stron?”

Drugie, odpowiedzią na które zainteresowana jest spora grupa potencjalnych klientów: „Czy i kiedy Jack Phillips ponownie otworzy swą cukiernię?”

Na podst.: supremecourt.gov, csmonitor, washingtopost, Wikipedia, PAP,

Rafał Jurak

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor