----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

10 stycznia 2024

Udostępnij znajomym:

W karcie drinków w Binge Bar w Waszyngtonie znajdują się tak znane napoje, jak Timeless Old Fashioned, Soul Spiced Apple Cider Mimosa i Green Apple Mule. Ale jest pewien haczyk: wszystkie mają zero alkoholu. To nie pierwszy bar bezalkoholowy, dołączył on niedawno do wielu podobnych w takich miastach jak Austin, Salt Lake City, San Francisco czy Omaha. Z roku na rok jest ich coraz więcej.

Średnia liczba napojów alkoholowych spożywanych przez Amerykanów spada od ponad dziesięciu lat z 4,8 drinka tygodniowo w 2009 r. do 3,6 w 2021 r. Za trend ten odpowiadają młodsze pokolenia - liczba przedstawicieli pokolenia Z i pokolenia milenialsów, którzy piją mniej – lub wcale – systematycznie wzrasta w ciągu ostatnich kilku lat.

Alkohol nie jest już wyznacznikiem „dorosłości”

Pokolenie Z, często nazywane zoomerami, to urodzeni w latach 1995-2009. Wykazuje ono mniejsze zainteresowanie alkoholem jako symbolicznym wyznacznikiem dorosłości. Jest zbyt wcześnie, aby określić, czy to długoterminowa zmiana, porównywalna do spadku liczby palących papierosy - obecnie zaledwie 5% młodych dorosłych sięga po produkty tytoniowe – czy też jest to chwilowa moda. Jednak coraz więcej dwudziestoparolatków decyduje się na rzadsze picie lub całkowitą abstynencję. Millenialsi, obecnie po 30. i 40. roku życia, również coraz częściej ograniczają spożycie alkoholu lub całkowicie z niego rezygnują.

„Zaczyna to wkraczać do głównego nurtu” – mówi John Wiseman, który w 2015 roku założył markę napojów bezalkoholowych. „Jesteśmy w początkowej fazie, dokładnie tak, jak było z weganizmem i wegetarianizmem 10 lat temu. Na podobnym etapie jest teraz ciekawość trzeźwości”.

Nie oznacza to, że pokolenie Z uważa się za bardziej ascetyczne niż poprzednie generacje. Zauważono bowiem, że spadek spożycia alkoholu w ciągu ostatniej dekady nastąpił po zalegalizowaniu marihuany w wielu stanach.

Największy wzrost wydaje się dotyczyć młodych ludzi, którzy zamiast całkowicie wstrzymywać się od picia, piją mniej. Jednak uczelnie zgłaszają rosnące zainteresowanie kwaterami studenckimi wolnymi od używek. Wydaje się, że tendencja ta zaczęła się jeszcze przed pandemią – według badania przeprowadzonego na Uniwersytecie Michigan w 2018 r. 28% studentów stwierdziło, że całkowicie zrezygnowało z alkoholu, w porównaniu z 20% w 2002 roku.

Na powiedzenie „trzeźwy jak student” jest więc zdecydowanie za wcześnie, ale trend wskazuje, że za kilka pokoleń może ono wejść do powszechnego języka.

Różnice pokoleniowe

Większa niż kiedykolwiek liczba Amerykanów twierdzi, że spożywanie jednego do dwóch drinków dziennie jest niezdrowe, odnotowano wzrost takich opinii o 11% w porównaniu z 2018 r.

  • Najwyższy jest wśród osób w wieku 18–34 lat, z których o 18% więcej niż w 2018 roku twierdzi, że spożywanie alkoholu jest szkodliwe.
  • Wśród osób w wieku 35-54 lat nastąpił wzrost o 13%.
  • Wśród osób powyżej 55. roku życia praktycznie nie ma zmian.

Nie wiadomo, jaką opinię będą mieli przedstawiciele pokolenia Alfa (urodzeni po 2010 roku) gdy za kilka lat zaczną wkraczać w dorosłość, ale jeśli trend utrzyma się, liczba wyrażających podobną opinię będzie coraz wyższa.

Bary bezalkoholowe coraz popularniejsze

Obecnie w barach i restauracjach posiadanie od dwóch do trzech mocktaili (bezalkoholowych koktajli) jest już normą, mówi Krystle Hewitt, dyrektor ds. żywności i napojów w słynnym hotelu The Pembroke w Waszyngtonie w rozmowie z dziennikarzami portalu Vox. Dodaje, że popularność jest podobna do tej, jaką cieszy się żywność wegańska. „Dziesięć lat temu nikt nie myślał o napojach bezalkoholowych”.

Trzeźwość staje się modna

Coraz większa liczba gwiazd wprowadza na rynek własne marki napojów bezalkoholowych – od aktora Danny'ego Trejo i jego bezalkoholowej tequili, przez bezalkoholowe musujące aperitify piosenkarki Katy Perry, po bezalkoholowe piwo piłkarza JJ Watta.

Suchy styczeń

Każdego roku dziesiątki tysięcy ludzi rozpoczyna nowy rok, biorąc udział w trwającym miesiąc wyzwaniu trzeźwości. Postrzegane jest to jako test silnej woli, po którym następuje powrót do starych nawyków związanych z piciem. Ale według badań często tak się dzieje, że osoby, które biorą w tym udział, piją później mniej i dokonują innych trwałych zmian w swoich nawykach związanych z alkoholem.

Miesiąc trzeźwości, choć może brzmieć zniechęcająco, nie jest tak długi, aby wydawał się niemożliwy. A jednak trwa wystarczająco długo, aby przynieść korzyści.

Sondaż wykazał, że 49 proc. osób, które wytrzymały miesięczną abstynencję, straciło na wadze. 62 proc. przyznało, że poprawiła się ich jakość snu. 79 proc. zauważyło u siebie więcej pieniędzy, wszak odpadł jeden z wydatków.

W wyniku badań prowadzonych w USA i Wielkiej Brytanii odkryto, że osoby, które zrezygnowały z alkoholu na jeden miesiąc, znacznie poprawiły swoje zdrowie metaboliczne, pomimo niewielkich lub żadnych zmian w diecie, paleniu lub poziomie ćwiczeń. Średnio stracili około czterech i pół funta, spadło im ciśnienie krwi i mieli „dramatyczny” spadek poziomu insulinooporności, markera ryzyka cukrzycy typu 2. Doświadczyli również gwałtownego spadku czynników wzrostu związanych z rakiem – co, jak zauważyli naukowcy, jest szczególnie ważnym odkryciem, ponieważ nawet niski poziom spożycia alkoholu może zwiększać ryzyko wystąpienia wielu nowotworów.

Ruch „sober curious” zaczął się jako wyzwanie dla tych, którzy czuli, że trochę za mocno zabalowali w Nowy Rok. Najpierw powstał „dry January” („trzeźwy styczeń”), który szybko zdobył popularność w mediach społecznościowych. Teraz jest „dry July” czy nawet „sober September”, a ruch rozprzestrzenia się w Stanach Zjednoczonych i coraz więcej osób narzuca sobie związane z tym wyzwania.

rj

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor