16-letnia Desiree Robinson to jedna z wielu ofiar handlu ludźmi i prostytucji, przestępstw bezkarnie promowanych na Backpage.com. Przeciwnicy portalu zarzucają mu celowe ukrywanie “prawdziwej natury transakcji".
Mężczyzna dwa razy starszy od 16-latki, ogłaszał Desiree Robinson jako “osobę do towarzystwa” właśnie na Backpage.com. W ten sposób znalazł klienta, który ją seksualnie wykorzystywał, pobił, a następnie poderżnął jej gardło i pozostawił konającą w garażu w domu w Markham.
Jej ciało znaleziono w wigilię ub. roku. Parę tygodni wcześniej dziadkowie, z którymi mieszkała, zgłosili zaginięcie nastolatki.
Po paru dniach od zatrzymania prokuratorzy powiatu Cook oskarżyli Antonio Rosalesa o zabójstwo 16-latki. Ale minęło prawie pół roku, zanim federalni prokuratorzy postawili zarzuty handlu ludźmi w celach seksualnych 33-letniemu Josephowi Hazleyowi. Jeśli zostanie uznany winnym, trafi na co najmniej 10 lat więzienia.
Prokuratura stwierdziła, że Hazley reklamował nastolatkę jako "osobę do towarzystwa" na Backpage.com, a za ogłoszenia płacił bitcoinami - wirtualną walutą. To, w jakich okolicznościach 16-letnia Robinson poznała mężczyznę, nie zostało podane do wiadomości publicznej.
Ponieważ Hazley używał strony Backpage.com, aby pozyskać "klientów", matka zamordowanej dziewczyny, Yvonne Ambrose, wniosła pozew przeciwko portalowi i dziewięciu innym podmiotom.
"Backpage.com świadomie stworzył i zarządza internetowym rynkiem handlu ludźmi wykorzystywanymi do usług seksualnych" - czytamy w pozwie.
W zeszłym roku 23-letnia Alisha Walker została skazana za morderstwo drugiego stopnia nauczyciela szkoły średniej Brothera Rice. 61-letni Al Filan skontaktował się z Walker za pośrednictwem Backpage.com, na którym 23-latka reklamowała swoje usługi seksualne. Filan zginął o zadanych mu przez kobietę ciosów nożem.
Choć prostytucja w Illinois jest nielegalna, na Backpage.com nie brakuje ogłoszeń. Na początku tego roku portal zablokował serwisy dla dorosłych w proteście przeciwko cenzurze. Wezwano użytkowników do walki o "zachowanie wolności w internecie".
Senacka podkomisja opublikowała w styczniu raport, w którym zarzuciła Backpage.com "ukrywanie dowodów działalności kryminalnej poprzez systematyczną edycję działu ogłoszeń dla dorosłych, by ukryć słowa wskazujące na handel ludźmi". Tak było w przypadku od 70 do 80 procent ogłoszeń, a wszystko po to, by - jak zaznaczono w raporcie - ukryć prawdziwą naturę transakcji.
Krytycy twierdzą, że strona staje się coraz bardziej popularnym narzędziem komercyjnym propagującym wykorzystywanie seksualne. Śledczy senackiej podkomisji nazwali Backpage.com liderem w reklamie tego przestępstwa.
Sąd Najwyższy USA nie zajął się apelacją trzech ofiar handlu żywym towarem, które oskarżają portal z ogłoszeniami o promowanie seksualnego wykorzystywania dzieci.
Sędziowie pozostawili w mocy orzeczenie sądu niższej instancji, który nie zgodził się z tym, że Backpage.com ponosi odpowiedzialność tylko dlatego, że strona publikuje tylko treści zamieszczane przez użytkowników.
Kobiety twierdzą, że zostały sprzedawane jako prostytutki w Massachusetts i Rhode Island za pośrednictwem ogłoszeń dotyczących usług towarzyskich zamieszczone na stronie, kiedy miały 15 lat. Ich prawnicy uważają, że Backpage.com nie powinien być chroniony ustawą Communications Decency Act, ponieważ firma nie tylko publikuje ogłoszenia, ale stworzyła platformę ułatwiającą handel dziećmi. Backpage zaprzeczył tym zarzutom.
Prokuratorzy twierdzili, że ponad 90 procent dochodów Backpage - miliony dolarów każdego miesiąca - pochodzi z ogłoszeń dla dorosłych, którym towarzyszą prawie nagie zdjęcia i które "zakodowanym językiem" promują seks za pieniądze.
Szeryf powiatu Cook, Tom Dart, od wielu lat próbował zablokować serwis dla dorosłych na portalu Backpage.com, tłumacząc że pośredniczy on w prostytucji i handlu żywym towarem.
Agenci biura Darta od 2009 roku dokonali ponad tysiąc aresztowań na podstawie informacji opublikowanych na portalu Backpage. Dart wezwał nawet operatorów kart kredytowych, by zablokowali realizację transakcji na portalu.
W odwecie Backpage.com wytoczył pozew szeryfowi argumentując, że ten łamie przywileje podlegające pod wolność słowa. Sprawa jest w toku w sądzie federalnym.
JT