Z najnowszego sondażu wynika, że rośnie sprzeciw wobec tego, aby Chicago utrzymało swój status „miasta-sanktuarium”, czyli przychylnego imigrantom.
Kiedy dana jurysdykcja ogłasza się miastem-sanktuarium, wprowadzane są przepisy, które ograniczają zdolność władz lokalnych do egzekwowania federalnego prawa imigracyjnego. Chicago i Illinois są uważane za azyle dla obcokrajowców ze względu na taką właśnie politykę, zatwierdzoną przez urzędników.
Matthew Podgorski z M3 Strategies twierdzi, że Chicago nie jest miastem konserwatywnym, ale biorąc pod uwagę, że w ciągu ostatniego roku ponad 15 000 obcokrajowców przybyłych z południowej granicy do Chicago wymagało większych zasobów, ostatnie sondaże pokazują rosnący sprzeciw wobec utrzymania tego stanu.
„Większość potencjalnych wyborców stwierdziła, że chce zlikwidować status miasta-sanktuarium i zatrzymać przyjmowanie migrantów, cokolwiek to dla nich oznacza” – powiedział Podgórski. „To zaskoczyło nawet mnie”.
Sondaż dodatkowo pokazał nastroje wśród grup demograficznych.
„Biali mieszkańcy w całym Chicago zdecydowanie opowiadają się za utrzymaniem miasta-sanktuarium z około dwucyfrową przewagą. Pozostałe osoby, Latynosi, czarni i inni w przeważającej mierze opowiadają się za likwidacją statusu miasta-sanktuarium” – powiedział Podgórski. W przypadku czarnoskórych mieszkańców sprzeciwia się temu około 20%.
Wiek był kolejnym czynnikiem, który powodował wyraźne różnice. Podgórski powiedział, że osoby poniżej 45. roku życia w przeważającej mierze opowiadają się za tą polityką, natomiast osoby powyżej 45. roku życia są jej przeciwne.
Burmistrz Chicago Brandon Johnson, który broni statusu miasta-sanktuarium, powiedział w piątek, że słyszy obawy czarnych mieszkańców Chicago. Utożsamił je z frustracją wynikającą z braku postępu w innych kwestiach.
Od sierpnia 2022 r. do Chicago przybyło ponad 15 000 osób niebędących obywatelami tego miasta. Gubernator J.B. Pritzker szacuje, że całkowity koszt poniesiony przez podatników stanowych i lokalnych wynosi ponad 500 milionów dolarów.
jm