----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

06 marca 2018

Udostępnij znajomym:

Liczba osób, które nie wyznają żadnej religii rośnie z roku na rok. Są coraz większą grupą w Ameryce Północnej i większości krajów europejskich. W Stanach Zjednoczonych stanowią prawie 25 procent populacji. W ciągu ostatniej dekady przewyższyli pod względem liczebności katolików, główny odłam protestantów i wszystkich wyznawców religii niechrześcijańskich w USA. Dlatego często słyszy się, że najpopularniejszą i najszybciej rozwijającą się religią jest brak religii.

Był taki okres, całkiem niedawno, gdy zdecydowana większość Amerykanów identyfikowała się z chrześcijaństwem. W niektórych miejscach do dziś niewiele się zmieniło, wystarczy udać się na południe kraju, choćby do stanu Mississippi, by przekonać się, iż 60 procent tamtejszych mieszkańców to baptyści. Jednak w co najmniej 20 innych stanach osoby bezwyznaniowe stanowią większą część populacji, niż jakiekolwiek grupa religijna i wyznaniowa. Dane te pochodzą z najnowszego badania przeprowadzonego przez Public Religion Research Institute, lub w skrócie PRRI, w okresie od stycznia 2016 r. do stycznia 2017 r. Raport ten szczegółowo określa liczebność grup religijnych, a także osób niewierzących w poszczególnych stanach USA. Ludzie, którzy nie identyfikują się z jakimkolwiek wyznaniem, są trudną do zdefiniowania grupą, gdyż poza tym łączy ich niewiele – mają różny stan posiadania, pochodzenie, wiek, czy wykształcenie. I choć chrześcijaństwo w dalszym ciągu jest tu dominującą religią, to bezwyznaniowców jest coraz więcej i zaczynają dominować w wielu rejonach.

Nie jest to wcale nowe zjawisko dla Stanów Zjednoczonych. Zawsze żyła tu liczebna, choć stanowiąca mniejszość grupa osób, które nie chodzą do kościoła i nie identyfikują się z żadną wiarą. Religijność Amerykanów nasilała się i słabła w różnych okresach. Historycy twierdzą na przykład, że w początkach XIX wieku było tu pod tym względem podobnie jak dziś. Wtedy też wiele osób nie identyfikowało się lub nie przyznawało do związków z jakąkolwiek organizacją religijną. Wygląda to na powtarzające się zjawisko, choć dziś jest bardziej widoczne i powody są inne, niż w minionych stuleciach.

W 2014 roku ośrodek badania opinii publicznej Pew Research Center donosił, iż udział niewierzących dorosłych Amerykanów wzrósł w społeczeństwie z 16 do 23 procent w okresie zaledwie siedmiu lat. Choć wciąż prawie 70 procent dorosłych identyfikuje się jako chrześcijanie, to liczba ateistów i agnostyków jest coraz wyższa, zwłaszcza wśród młodych. Nie tylko w USA. Na całym świecie ludzie, pytani o osobisty stosunek do wiary, coraz częściej wzruszają ramionami.

Brak przynależności religijnej ma ogromny wpływ na to, co ludzie myślą o śmierci, jak uczą swoje dzieci, a nawet jak głosują. Od dłuższego czasu przewidywano, że wraz z postępem technologicznym na świecie religia przestanie odgrywać kluczową rolę. Jednak wszystkie najnowsze analizy pokazują, że dzieje się to w niebywale szybkim tempie. We Francji już wkrótce większość narodu będzie bezwyznaniowa. Podobnie Holandia i Nowa Zelandia. W Wielkiej Brytanii i Australii już niebawem chrześcijanie stracą przewagę. Religia w szybkim tempie staje się mniej istotna niż kiedykolwiek.

Z drugiej strony w wielu częściach świata, zwłaszcza w Afryce, liczba wierzących rośnie tak szybko, że w skali światowej liczba niewierzących zmniejszy się za jakieś ćwierć wieku. W powiedzeniu, że „świat zaczyna dzielić się na laicyzujący się Zachód i szybko powiększającą się resztę” jest więc bardzo wiele racji.

Powróćmy jednak do Stanów Zjednoczonych. Najnowsze dane PRRI wskazują, że w niektórych miejscach zachowany jest religijny status quo, podczas gdy w innych zmiany zachodzą bardzo szybko. Około 41 proc. mieszkańców stanu Vermont i 33 proc. populacji New Hampshire nie jest związanych z żadną religią i trend ten coraz bardziej widoczny jest dalej, na północnym-wschodzie kraju. Dotyczy to również północno-zachodniego rejonu nad Pacyfikiem, gdzie już ponad jedna trzecia mieszkańców Oregonu i stanu Waszyngton nie przyznaje się do żadnej konkretnej wiary.

W badaniu pojawiło się kilka ciekawostek. Jedną jest rozkład geograficzny bezwyznaniowców. Okazało się, że za coraz bardziej świeckie powoli można zacząć uznawać stany do tej pory raczej niepodlegające regionalnym stereotypom, jak wspomniany choćby przed chwilą Oregon. Okazało się, iż osoby niereligijne, choć niekoniecznie niewierzące, stanowią już większość na przykład na Hawajach i na Alasce. Z mapy wynika, iż stany zamieszkałe przez rosnącą liczbę osób nieidentyfikujących się z konkretną religią lub wyznaniem w większości położone są na zachód od rzeki Mississippi i obejmują obszar od Arizony, przez Nebraskę, po Wyoming.

Druga ciekawostka to odkryty w badaniu fakt, iż zmienia się stereotypowy wizerunek takiej osoby. Do tej pory był to zwykle człowiek biały, młody, pochodzący z miasta lub dużej aglomeracji, posiadający dobrą pracę i nastawiony na konsumpcyjny styl życia, czyli tzw. yuppie. Badanie Public Religion Research Institute wykazało, iż obraz ten niekoniecznie jest błędny, ale raczej niekompletny.

Oderwani od wiary Amerykanie to ludzie z różnych warstw i grup społecznych. Według PRRI nie są to jednak osoby ani zbyt zamożne, ani szczególnie biedne. Ich dochody zwykle odzwierciedlają średnią dla reszty kraju. W ostatnich latach największy wzrost braku religijności zaobserwować można wśród członków białej klasy robotniczej, którzy najpierw coraz rzadziej uczęszczają do kościoła, a następnie przestają się z nim identyfikować. Wciąż jednak trzon tej grupy stanowią osoby posiadające więcej pieniędzy i nawet jeśli nie lepsze wykształcenie, to większą wiedzę na temat otaczającego ich świata.

Ateiści, agnostycy i inni...

Brak identyfikacji z religią nie oznacza automatycznie całkowitego braku wiary. Według ostatniego badania Public Religion Research Institute ateiści i agnostycy stanowią zaledwie 27 procent wszystkich niereligijnych osób w Stanach Zjednoczonych. Większość osób nieprzywiązanych do konkretnego wyznania określa się mianem osób świeckich, co oznacza u nich brak integracji lub zależności z religią i związanymi z nią sprawami społeczeństwa. Jednocześnie około 16 procent tych, którzy nie identyfikują się z określoną religią twierdzi, iż prywatnie są osobami religijnymi, a to oznacza raczej brak więzi z instytucjami reprezentującymi wiarę, a nie samymi wierzeniami.

Wśród bezwyznaniowców istnieją głębokie podziały. Jedni całkowicie i świadomie odrzucają wiarę, podczas gdy innym po prostu nie zależy na wybraniu preferencji. Zorganizowani wokół sceptycyzmu do organizacji i zjednoczeni wspólnym przekonaniem, że nie wierzą, bezwyznaniowcy jako grupa mają tak samo złożoną strukturę wewnętrzną jak wiele religii.

Jaki Bóg?

Jeśli dziś zadajemy sobie pytania dotyczące zmierzchu religii, to powinniśmy zdawać sobie sprawę, że zmierzaliśmy w tym kierunku od kilkudziesięciu lat. Pięćdziesiąt lat temu magazyn Time zadał pytanie w słynnym nagłówku: Czy Bóg umarł?”. W artykule zastanawiano się, czy religia ma znaczenie we współczesnym życiu - po zakończeniu ery nuklearnej, kiedy komunizm się rozprzestrzeniał, a naukowcy potrafili wytłumaczyć więcej zjawisk, niż kiedykolwiek wcześniej. Dzisiaj nadal zadajemy sobie to samo pytanie. Jednak odpowiedź nie ogranicza się do prostego tak lub nie. Część niewierzących urodzona w ostatnich kilkudziesięciu latach odpowie pytaniem: „Jaki Bóg?”. Wynika to stąd, że w Europie i Ameryce Północnej bezwyznaniowcy z reguły są o kilka lub kilkanaście lat młodsi od średniej wieku. Do tego aż 11 procent Amerykanów urodzonych po 1970 roku dorastało w świeckich domach.

Postęp nauki nie tylko sprawia, że ludzie zaczynają wątpić w Boga, ale też łączy tych, którzy wątpią. Łatwo znaleźć w sieci grupy dyskusyjne ateistów czy agnostyków, nawet dla kogoś pochodzącego z religijnej społeczności, czy rodziny. I każdy kto szuka towarzystwa, którym w przeciwnym wypadku byłby kościół, może się wybrać na niedzielne świeckie spotkanie albo na tysiąc innych spotkań dla humanistów, ateistów, agnostyków czy sceptyków.

Celem takich grup nie jest walka z wiarą i promowanie niereligijnych postaw, o co posądza je zwykle kościół. Chcą oni znormalizować ateizm do tego stopnia, żeby nie musieli już szukać grup wsparcia i bronić swych przekonań.

Nie ma wprawdzie jednej definicji, ale można uznać, iż oderwanie od religii to również brak związanych z nią rytuałów i spotkań. Ludzie tacy nie uczestniczą w nabożeństwach, nie przyjmują sakramentów. Jednak próbują to czymś zastąpić. W Stanach Zjednoczonych bezwyznaniowcy sami organizują sobie spotkania, w zależności od stanu posiadania mogą to być ekskluzywne wyjazdy i grupowa aktywność fizyczna, albo wspólna kawa i śniadanie w popularnych sieciach restauracyjnych. Taką społeczność jest trudniej zmierzyć i zbadać, niż tradycyjnych wiernych chodzących na do kościoła, synagogi i meczetu. Stanowią jednak coraz większą, choć rozproszoną grupę, dla której więź emocjonalna i duchowa z wyznającymi podobne poglądy jest równie ważna jak wśród osób wierzących.

Skąd się bierze brak wiary?

Jest kilka teorii o tym, dlaczego tylu ludzi zostaje ateistami. Niektórzy przypisują temu bezpieczeństwo finansowe, co tłumaczyłoby, dlaczego kraje europejskie z rozwiniętym programem społecznym są bardziej świeckie, niż Stany Zjednoczone, gdzie ubóstwo jest powszechniejsze, a korzystanie ze służby zdrowia może doprowadzić do ruiny nawet ubezpieczonych.

Ateizm jest też związany z edukacją, mierzoną przez osiągnięcia akademickie albo wiedzę ogólną o wielu różnych wierzeniach na świecie - stąd teoria, że dostęp do Internetu sprzyja ateizmowi.

W Stanach Zjednoczonych czynniki społeczne promujące ateizm – czyli bezpieczeństwo finansowe i edukacja – przez długi okres były trudniej dostępne dla kobiet i osób o innym zabarwieniu skóry niż biały. Pew Research Center zauważa, że na świecie kobiety mają większą tendencję do przynależenia do jakiejś religii, modlenia się i traktowania religii jako istotnej części życia. To się zmienia, kiedy kobiety otrzymują więcej możliwości.

W miarę upływu czasu i dorastania kolejnych pokoleń brak tożsamości religijnej w krajach Zachodu będzie coraz powszechniejszy. Zjawisko to równoważyć będzie nasilająca się wiara w innych rejonach świata, choćby we wspomnianej wcześniej Afryce. Można jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa już dziś przewidzieć, że w Europie i USA jesteśmy świadkami powolnego zmierzchu religii.

Na podst.: pewforum.org, theatlantic, national-geographic.pl, Wikipedia
opr. Rafał Jurak

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor