Podpis odchodzącego 20 stycznia z urzędu prezydenta Baracka Obamy zapewnił Chicago prawie $1.1 mld. Tyle wynosi grant federalny dla CTA, w tym na renowację czerwonej linii kolejki na północy miasta.
Tyle samo będzie musiało na projekt przeznaczyć miasto Chicago. Radni już na sesji 30 listopada podjęli decyzję w tej sprawie, zatwierdzając wprowadzenie specjalnego podatku, który obejmie właścicieli nieruchomości położonych w promieniu pół mili od stacji Red Line pomiędzy North Avenue i Devon. Poza tym CTA planuje zebranie środków po wypuszczeniu na rynek obligacji.
W planach jest przebudowa stacji Lawrance, Argyle, Berwyn i Bryn Mawr, na których powstaną windy, oraz powstanie wiaduktu prowadzącego do torów brązowej linii kolejki CTA, gdzie łączą się one z linią czerwoną i fioletową na północ do ulicy Belmont.
Dzięki temu będzie można zwiększyć ruch pociągów na tych trzech liniach i dołożyć co najmniej 15 dodatkowych kursów w godzinie.
Po zakończeniu wszystkich prac tory na odcinku od Lawrence do Bryn Mawr będą znajdować się od 5 do 10 stóp wyżej niż obecnie, co zapewni trakcji stabilność.
"To jest naprawdę wspaniały dzień dla Chicago " - powiedział prezes CTA Dorval Carter. "Czerwona linia ma już 100 lat i dzięki temu projektowi będziemy mogli zapewnić jej kolejne 100 lat w przyszłości".
Burmistrz Rahm Emanuel poinformował, że przy projekcie, który realizowany będzie w ciągu czterech do pięciu lat, powstanie około sześciu tysięcy miejsc pracy.
"Chcę, by gospodarczo skorzystało na tym całe miasto" - powiedział burmistrz, który dwa razy w tygodniu sam dojeżdża kolejką Brown Line.
Zdaniem burmistrza nie można wejść w gospodarkę na miarę 21. wieku z konstrukcjami z 20. wieku. "Wiele tych stacji dosłownie zostało otwartych w 1908 roku, gdy prezydentem był Teddy Roosevelt" - stwierdził Emanuel.
W planach burmistrza jest jeszcze spełnienie obietnicy wyborczej wydłużenia linii Red Line od 95th Street na południe do 130th. Projekt kosztować ma $2.3 mild. Z przejazdów kolejki na czerwonej linii korzysta 30 procent spośród wszystkich pasażerów CTA.
Z kolei demokratyczny senator USA Dick Durbin podkreślał wkład federalnej administracji za prezydentury Baracka Obamy w modernizację infrastruktury w Chicago.
Wnioski o dotację - jak tłumaczył - “mogły zostać utracone w trwającym okresie przejściowym przed zmianą administracji, zakopane w jakiejś szafie, albo głęboko w jakimś komputerze".
Ale - dodał Durbin - "kolejny raz administracja Obamy pokazała, że nie zapomniała skąd pochodzi, nie zapomniała o mieście Chicago".
"Kiedy w rozmowie z przedstawicielami federalnego departamentu transportu poinformowaliśmy, że zabieramy się za czerwoną linię, usłyszeliśmy przez telefon: Och, kiedyś jeździłem Red Line" - wspominał Durbin.
"Ludzie tam (w administracji) wiedzieli o Chicago i jakie są potrzeby, i uważnie słuchali, jak prosiliśmy o środki federalne z Waszyngtonu" - powiedział.
Kongreswoman USA Jan Schakowsky, która jako nastolatka często korzystała z CTA, ma nadzieję, że to lokalno-federalne partnerstwo będzie kontynuowane za prezydentury Donalda Trumpa.
"Administracja Obamy rzeczywiście dostrzegała znaczenie infrastruktury i mam tylko nadzieję, że i administracja Trumpa będzie naprawdę rozumieć, jak ważne są to projekty; nie chodzi tylko o umożliwienie ludziom dostawania się z jednego miejsca w drugie... chodzi o stworzenie nowych miejsc pracy. Tak, rząd może pomóc w tworzeniu dobrych miejsc pracy" - powiedziała Schakowsky.
Także demokratyczny kongresmen USA Mike Quigley podkreśla znaczenie infrastruktury.
"Chiny wydają cztery razy więcej od nas na infrastrukturę; Europa dwa razy więcej. Aby konkurować w gospodarce światowej, takie projekty jak ten są absolutnie niezbędne dla przyszłości tego miasta i przyszłości regionu" - podkreślił Quigley.
"Prezydent elekt powiedział w ubiegłym tygodniu, że wycofuje się ze swojego pakietu infrastrukturalnego. Nie możemy do tego dopuścić" - powiedział demokrata. "To jest siła napędowa naszej gospodarki, jeżeli mamy iść do przodu".
JT