----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

09 sierpnia 2016

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Naukowcy wiedzą, co doprowadziło do powstania dziury na wydmach Mount Baldy w Parku Narodowym Indiana Dunes, która trzy lata temu pochłonęła sześcioletniego chłopca. Po dramatycznej akcji ratowniczej trwającej kilka godzin Nathan Woessner został uratowany.

Trzy lata od tego zdarzenia naukowcy poinformowali, że to grzyby na spróchniałych, gnijących drzewach stworzyły rodzaj kleju, który spowodował, że powstała pusta przestrzeń pod piaskiem. Następnie dziury te zaczęły się zapadać. Otwory w niektórych miejscach stworzyły lej o głębokości nawet 10 stóp.

Jeff Lee, geograf na Texas Tech University, który wspólnie prowadzi badania nad procesami eolicznymi uważa, że "wydmy tak po prostu nie pochłaniają ludzi". Takie rzeczy raczej można zobaczyć w filmach kręconych na pustyni.

Wydma Mount Baldy zaczęła się kształtować 4,500 lat temu, kiedy poziom wody w jeziorze Michigan spadł o 20 stóp, odsłaniając rozległe pola piasku przenoszone później przez wiatr. Przed incydentem z 2013 roku wydma nie intrygowała naukowców. Większość wydm w Indianie położonych nad brzegiem jeziora Michigan jest zalesiona.

Naukowcy odkryli, że Mount Baldy przesunęła się niemal o 440 stóp w głąb lądu w latach 1938- 2007. Piaskiem pokryły się szlaki, schody i rosnące tam czarne dęby, które kiedyś oddzielały Baldy od parkingu.

W marcu 2007 roku alarmowano, że tempo przesuwania się wydmy w ląd jest tak "niepokojące", że może pogrzebać parking w ciągu siedmiu lat. Nikt nie spodziewał się dramatycznych wydarzeń, do jakich doszło na Mounty Baldy niemal trzy lata temu.

Małżeństwo Woessner ze Sterling na północnym-zachodzie Illinois, wraz z trójką swoich dzieci wybrało się 12 lipca 2013 roku na wycieczkę do Parku Narodowego Indiana Dunes. "Nathan wpadł do dziury" - zaalarmowało rodziców jedno z dzieci. Ojcu udało się zlokalizować otwór w piasku, o średnicy zaledwie 12-cali, z którego wydobywał się rozpaczliwy głos jego syna. "Boję się" - mówił 6-latek. "Wyciągniemy cię" - uspokajał go ojciec.

Przez następne trzy i pół godziny ratownicy przy użyciu elastycznych sond, łopat i ciężkiego sprzętu kopali jamę głębokości kilkunastu stóp i 50 stóp średnicy. Na głębokości około ośmiu stóp zaczęli zauważać dziwne rzeczy w piasku: coś, co przypominało cylindry rur o średnicy ośmiu cali i o długości stopy lub dwóch, wyglądało to jak stary konar.

36-letni strażak Brad Kreighbaum, wspomina, że zauważył też otwór o średnicy sześciu cali, który szedł w głąb piasku. "Miał chyba 20 stóp głębokości" - wspomina. Wkrótce dziury zasypał piasek. "Coś jak klepsydra" - dodaje strażak. 

Ratownicy dotarli do chłopca o godz. 8.05 wieczorem. Kreighbaum zapamiętał, że ściana w dziurze, w którą wpadł Nathan, była piaszczysta i miękka, ale były na niej różne odciski, coś w rodzaju kory. "Wyglądało to tak, jakby chłopiec znajdował się na dnie wydrążonego pnia drzewa, z tym że śladu drzewa tam nie było" - wspomina ratownik.

Większość ludzi przysypanych piaskiem dusi się w ciągu dziesięciu minut. Ale Nathan wyszedł ze szpitala dwa tygodnie później. Lekarze usunęli przede wszystkim piasek z jego płuc, opatrzyli zadrapania na głowie. Nie dziwi więc, że całą akcję nazwano "Cudem na Mount Baldy." Gubernator Indiany Mike Pence przyznał specjalne wyróżnienia 140 osobom, które uczestniczyły w akcji ratowniczej.

Nathan niewiele pamięta z feralnego dnia. Jego rodzice, głęboko religijni, wierzą, że łaska Boża jest jedynym powodem przetrwania ich syna i pełnego powrotu do zdrowia. "Istnieje wiele rzeczy, których nauka nie potrafi wyjaśnić"- stwierdził ojciec sześciolatka. 

Ale naukowcy poszukiwali racjonalnego wyjaśnienia.

Miesiąc od dnia wypadku odkryto drugi otwór, kilkaset stóp na wschód od tego, do którego wpadł Nathan. Wkrótce piasek zasypał i tę dziurę. Naukowcy z federalnej Agencji Ochrony Środowiska EPA odebrali radarami 66 dziwnych sygnałów z wnętrza wydmy.

By wytłumaczyć te "anomalia" uruchomiono kontakty z naukowcami z całego świata. Czyżby to roztopy zimą mogły przeniknąć piasek i wywołać załamanie powierzchni? - zastanawiano się. Ta jedna z wielu hipotez od razu upadała, bo przecież wypadek wydarzył się w lipcu. Inna wiązała się z tym, co mogło znajdować się na terenach wchłoniętych kiedyś przez wydmę.

W ten sposób naukowcy zaczęli się skupiać na czarnych dębach zakopanych dekady temu przez maszerujące w głąb lądu wyspy. Udało im się ustalić, że w gnijącej korze pojawił się grzyb, z którego uwalniały się substancje chemiczne. Te z kolei stworzyły rodzaj kleju, który powodował, że piasek miejscami miał konsystencję gipsu i powstała pusta przestrzeń. Następnie dziury te zaczęły się zapadać, tworząc miejscami leje o głębokości nawet 10 stóp. Te mniejsze o głębokości poniżej 5 stóp stwarzają mniejsze niebezpieczeństwo, gdyż przez ich otwory pod piasek nie jest w stanie wpaść człowiek.

Prowadząca badania nad tym zjawiskiem geofizyk Erin Argyilan uważa, że podobny proces zauważono na wydmach Oregon Dunes National Recreation Area w miejscowości Florence w stanie Oregon i Silver Lake State Park w Mears w stanie Michigan.

Stworzyła także mapę potencjalnie zagrożonych tym zjawiskiem terenów w stanie Indiana. Chodziło o ustalenie miejsc, gdzie mogą pojawić się leje. Mapę stworzono biorąc pod uwagę zdjęcia z 1930 roku przedstawiające zalesiony teren, który został później wchłonięty przez wydmy. Pod piaskiem mogą znajdować się spróchniałe drzewa.

"Mount Baldy jest doskonałym przypomnieniem tego, że procesy geologiczne wciąż mają miejsce" - powiedziała Argyilan.

"Ruchome wydmy są na całym świecie. Dlaczego akurat tworzą dziury? Jest jeszcze wiele rzeczy, które musimy zbadać "- dodała geofizyk.

Od wypadku w lipcu 2013 roku wydmy Mount Baldy w pobliżu Michigan City w Indianie pozostają zamknięte. Na razie nie wiadomo, kiedy zostaną ponownie udostępnione zwiedzającym. Rzecznik parku Bruce Rowe powiedział, że nie należy spodziewać się, iż praca naukowców zostanie zakończona do jesieni, więc nie ma możliwości, aby Mount Baldy została otwarta w tym roku. Pozostała część Parku Narodowego Indiana Dunes pozostaje otwarta.

Jest to obszar chroniony, położony na wydmach jeziora Michigan wzdłuż jego południowego brzegu, pomiędzy Michigan City na wschodzie i Gary na zachodzie. Obszar obecnego parku i terenów przyległych, a także samego jeziora był 9 milionów lat temu płaskowyżem wapiennym, powstałym z osadów dennych. Wydmy powstały w wyniku działania silnych wiatrów północnych.

Źródło: Smithsonian.com, "Chicago Tribune"

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor