----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

11 lipca 2024

Udostępnij znajomym:

Prezydent Joe Biden znalazł się w centrum politycznego tornada, gdy coraz więcej członków jego własnej partii wzywa go do wycofania się z wyścigu o reelekcję. Demokraci, począwszy od prominentnych postaci Hollywood, a skończywszy na wpływowych politykach na Kapitolu, wyrażają poważne obawy, że Biden nie tylko przegra z byłym prezydentem Donaldem Trumpem w listopadowych wyborach, ale także pociągnie za sobą w dół szanse partii na utrzymanie kontroli w Kongresie.

Z jednej strony, jako urzędujący prezydent, ma on naturalną przewagę i poparcie znacznej części establishmentu partyjnego. Z drugiej jednak, rosnąca fala krytyki i wątpliwości co do jego zdolności do skutecznego prowadzenia kampanii i rządzenia krajem przez kolejne cztery lata, stawia pod znakiem zapytania jego polityczną przyszłość.

Nancy Pelosi, była przewodnicząca Izby Reprezentantów i wieloletnia sojuszniczka Bidena, zaskoczyła wielu obserwatorów politycznych, stwierdzając w programie "Morning Joe" na MSNBC, że "czas ucieka" na podjęcie decyzji przez prezydenta, nie wyrażając na głos poparcia dla jego dalszego ubiegania się o reelekcję. Choć Pelosi szybko próbowała złagodzić wydźwięk swoich słów, jej wypowiedź jest postrzegana jako najsilniejszy dotąd sygnał podziałów wśród demokratów w kwestii kandydatury Bidena.

Jeszcze bardziej zaskakujący był głos George'a Clooneya, znanego aktora i prominentnego darczyńcy demokratów. Clooney, który zaledwie miesiąc wcześniej zorganizował lukratywną zbiórkę funduszy dla Bidena w Hollywood, opublikował gościnny esej w The New York Times, w którym wezwał prezydenta do zakończenia kampanii. Clooney stwierdził, że Biden, którego widział trzy tygodnie temu, "nie był tym samym Joe Bidenem z 2020 roku".

Rosnąca liczba krytyków w Kongresie

Do grona krytyków dołączają kolejni członkowie Kongresu, co świadczy o poszerzającym się kręgu niezadowolenia wewnątrz partii. Reprezentant Pat Ryan z Nowego Jorku, jeden z najbardziej narażonych na przegraną demokratycznych kongresmenów, publicznie wezwał Bidena do wycofania się "dla dobra kraju". Niedługo potem podobne stanowisko zajął reprezentant Earl Blumenauer z Oregonu, wieloletni progresywny polityk, który przechodzi na emeryturę.

Przełomowym momentem było dołączenie do tej grupy senatora Petera Welcha z Vermont, który stał się pierwszym demokratycznym senatorem otwarcie wzywającym Bidena do rezygnacji.

Pesymistyczne prognozy wyborcze

Niezależni analitycy wyborczy, w tym prestiżowy Cook Political Report, przesunęli prognozy w sześciu kluczowych stanach na korzyść Trumpa. Arizona, Georgia i Nevada, które w 2020 roku przyczyniły się do zwycięstwa Bidena, przeszły z kategorii "nierozstrzygnięte" do "skłaniające się ku republikanom". Dodatkowo, Minnesota, New Hampshire i drugi okręg kongresowy w Nebrasce zostały przeklasyfikowane z "prawdopodobnie demokratyczne" na "skłaniające się ku demokratom".

Te zmiany w prognozach sugerują, że mapa wyborcza może być znacznie mniej korzystna dla demokratów niż w 2020 roku. Ponadto, prywatne badania prowadzone przez demokratycznych kandydatów w kluczowych stanach, takich jak Michigan, również pokazują przewagę Trumpa nad Bidenem.

Biden stanowczo odmawia

Tymczasem obecny prezydent na razie publicznie odmawia wycofania się z wyścigu prezydenckiego. "Jestem zdecydowanie zaangażowany w pozostanie w tym wyścigu" – napisał w oświadczeniu skierowanym do polityków swej partii i podkreślił, że spekulacje na temat jego przyszłości politycznej przynoszą korzyści byłemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi, wzywając do zakończenia tych dyskusji.

W wywiadzie telewizyjnym zdecydowanie bronił swojej decyzji o dalszym kandydowaniu. "Pokonałem go ostatnim razem. Pokonam go i tym razem" - stwierdził, odnosząc się do Trumpa.

Wyraźnie sfrustrowany odrzucił wezwania prominentnych demokratów do wycofania się z wyścigu, mówiąc: "Nie obchodzi mnie, co myślą te wielkie nazwiska". Skrytykował "elity partyjne", twierdząc, że mylili się w swoich prognozach w 2020 i 2022 roku, i „mylą się również teraz”. Ponadto wezwał swoich krytyków, aby sami kandydowali i rzucili mu wyzwanie podczas konwencji demokratów w przyszłym miesiącu, jeśli uważają, że nie powinien ubiegać się o reelekcję.

Przeczekać kryzys?

W obliczu narastającej krytyki, Biden wydaje się przyjmować strategię przeczekania kryzysu. Każdy dzień, w którym opiera się naciskom na wycofanie się, utrudnia logistycznie jego ewentualne zastąpienie innym kandydatem. Jednakże ta strategia niesie ze sobą ryzyko dalszego pogłębienia podziałów w partii i potencjalnego osłabienia szans demokratów w listopadowych wyborach.

Niepewna przyszłość i możliwe scenariusze

Jeśli Biden zdecyduje się kontynuować kampanię, będzie musiał znaleźć sposób na zjednoczenie partii i przekonanie sceptycznych wyborców o swojej zdolności do skutecznego rządzenia. Z drugiej strony, jeśli zdecyduje się wycofać, demokraci staną przed wyzwaniem szybkiego wyłonienia nowego kandydata, który byłby w stanie skutecznie konkurować z Trumpem, a takiego na 4 miesiące przed wyborami nie jest łatwo znaleźć.

Niektórzy spekulują, że partia mogłaby zwrócić się ku młodszym politykom, takim jak gubernator Kalifornii Gavin Newsom czy sekretarz transportu Pete Buttigieg. Inni sugerują, że wiceprezydent Kamala Harris mogłaby być naturalnym następcą Bidena. Każdy z tych scenariuszy niesie ze sobą własne wyzwania i niepewność.

Wiek Bidena przyćmiewa dobre dane gospodarcze

Podczas gdy uwaga mediów i opinii publicznej skupia się na wieku i kondycji prezydenta, pozytywne sygnały ekonomiczne schodzą na drugi plan. A są powody do optymizmu:

  • Inflacja w Stanach Zjednoczonych wydaje się stabilizować. W maju preferowany przez Fed wskaźnik cen konsumpcyjnych pozostał na niezmienionym poziomie, a w skali roku wzrósł jedynie o 2,6%. Widać to także na co dzień – do sieci fast foodów powracają tanie zestawy, a sklepy zaczynają obniżać ceny artykułów spożywczych.
  • Rynek pracy, choć zwalnia, pozostaje silny. Stopa bezrobocia wynosi 4,1%, co jest historycznie dobrym wynikiem.

Te dane sugerują, że gospodarka może zmierzać w do punktu, w którym inflacja zbliża się do celu Fed wynoszącego 2%, wzrost zatrudnienia utrzymuje się na zrównoważonym poziomie, a Fed ma możliwość obniżenia stóp procentowych.

Obóz obecnego prezydenta wolałby, aby partia przestała się martwić i zamiast tego podkreślała pozytywne zmiany w gospodarce. Pytanie brzmi, czy jest to realna strategia, czy też wiek Bidena stał się już dominującym tematem definiującym jego kandydaturę.

Trump ma problem z Projektem 2025

Tymczasem niewielka, choć zauważalna przewaga, jaką dała byłemu prezydentowi niedawna debata telewizyjna i gorąca dyskusja na temat wieku Bidena, wydaje się maleć. Powodem jest Projekt 2025, plan radykalnych zmian prawnych i rządowych po ewentualnym zwycięstwie obozu konserwatywnego w listopadzie, o czym piszemy w osobnym artykule.

rj

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor