Ukraina nie jest członkiem NATO i prawdopodobnie nie będzie nim w najbliższym czasie. Jednak była tematem przewodnim zakończonego właśnie szczytu Paktu Północnoatlantyckiego.
Przed spotkaniem członków NATO w Wilnie na Litwie, sojusz poszukiwał sposobów wyrażenia solidarności i jedności w obliczu wojny na Ukrainie, która wchodzi w bardzo niepewny okres. Kijów prowadzi swoją kontrofensywę w celu wyzwolenia terytoriów okupowanych przez Rosję, ale jest to niezwykle trudne zadanie. Chociaż można się było tego spodziewać, liderzy zachodni zaczęli wyrażać obawy, czy Ukraina - oraz ich własne zapasy – wytrzymają tę wojnę. Szczyt stanowił szansę na ponowne zobowiązanie się wobec Ukrainy, ale także na określenie politycznej i wojskowej przyszłości NATO w zmienionej Europie i świecie.
Co Ukraina dostała na szczycie NATO
Przed spotkaniem Kijów chciał bardziej konkretnego harmonogramu przystąpienia do sojuszu, a nie tylko mętnej obietnicy, że pewnego dnia stanie się członkiem paktu. Pod tym względem poparło ją kilka krajów, w tym niektóre z Europy Wschodniej. Inne, włączając w to Stany Zjednoczone i Niemcy, były niechętne udzielaniu konkretnych zobowiązań w obliczu trwającej wojny, ponieważ groziłoby to bezpośrednim wciągnięciem sojuszu w konflikt.
Przeważyło bardziej ostrożny podejście. W oficjalnym komunikacie ze szczytu stwierdzono, że Ukraina może przystąpić do NATO, gdy "spełnione zostaną warunki". Nie określono dokładnie, jakie one są, choć urzędnicy wskazywali, że oprócz zakończenia wojny z Rosją obejmuje to trwające reformy polityczne i praworządności.
NATO próbowało osłodzić ofertę, porzucając stosowany w takich sytuacjach Plan Działań na Rzecz Członkostwa Ukrainy (MAP) - serię formalnych wskazówek, które muszą spełnić potencjalni członkowie - co było uznaniem, że Ukraina osiągnęła postępy w celach militarnych i politycznych. Sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg, powiedział, że rezygnacja z MAP zmieni ścieżkę członkostwa "z dwuetapowego na jednoetapowy proces".
Ukraina początkowo niezadowolona
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jednak początkowo nie widział tego w ten sposób. Na początku szczytu jego ton był zdecydowany, nazwał to "bezprecedensowym i absurdalnym", że nie ustalono terminu zaproszenia ani członkostwa Ukrainy w NATO.
"Wydaje się, że nie ma gotowości ani do zaproszenia Ukrainy do NATO, ani do uczynienia jej członkiem Sojuszu" - dodał.
Zełenski ma sporo racji, przynajmniej jeśli chodzi o gotowość do zaproszenia do sojuszu. Gdy jedni partnerzy twierdzą, że Ukraina zasługuje na bardziej konkretne zobowiązania, zwłaszcza, gdy jej armia, dzięki zachodniemu sprzętowi, jest jedną z najsilniejszych armii w Europie, inni partnerzy widzieli koszty udzielenia konkretnych zobowiązań jako zbyt wysokie i nieprzewidywalne.
Przez cały konflikt kraje sojusznicze obawiały się prowokowania lub eskalacji konfliktu z Moskwą, a bardziej precyzyjny harmonogram dla Ukrainy, nie wiedząc, kiedy wojna może się zakończyć, mógłby nie tylko wciągnąć sojusz w konflikt konwencjonalny, ale ryzykować konfrontację nuklearną.
Poza obietnicą przystąpienia w przyszłości do paktu, Ukraina otrzymała również więcej uzbrojenia, w tym pocisków dalekiego zasięgu od Francji. Stany Zjednoczone wciąż odmawiają wysłania własnych pocisków ATACMS dalekiego zasięgu, chociaż w zeszłym tygodniu administracja Bidena zatwierdziła transfer kontrowersyjnych bomb kasetowych.
Na marginesie szczytu NATO, państwa G7 (USA, Wielka Brytania, Kanada, Francja, Niemcy, Włochy i Japonia) zobowiązały się do dwustronnych, długoterminowych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, które prawdopodobnie będą obejmować pomoc wojskową i gospodarczą.
Taki był i jest cel - udzielić wsparcia i dostarczyć Ukrainie sprzęt, aby mogła się bronić, ale zrobić to w taki sposób, by uniknąć zapewnień lub gwarancji, że inne kraje będą musiały walczyć u jej boku. Jest to również subtelny znak, że te kraje szukają sposobów wsparcia Ukrainy, które nie obejmują samego NATO.
Zmiana tonu
Jednak Zełenski zmienił ton drugiego dnia szczytu - być może ze względu na to, że wiele krajów NATO poświęciło wiele pieniędzy i kapitału politycznego na wsparcie Kijowa, co wyraźnie dano mu do zrozumienia, a Zełenski nie może sobie pozwolić na jakiekolwiek napięcia w tej kwestii. Wysoko ocenił przywódców i powiedział, że Ukraina opuszcza Wilno ze "wsparciem ze strony przywódców i jednoznacznym oświadczeniem, że znajdzie się w NATO".
NATO osiągnęło sporo, jeśli chodzi o wyrażenie jedności, ale zakończony szczyt pokazał również swoje ograniczenia.
"Obstawiał, że NATO się rozpadnie" - powiedział prezydent Joe Biden o rosyjskim prezydencie Władimirze Putinie w przemówieniu na zakończenie szczytu NATO w Wilnie. "Stawiał, że NATO pęknie. Myślał, że nasza jedność załamie się przy pierwszym teście. Myślał, że przywódcy demokratyczni będą słabi. Ale się mylił".
Dla wielu było to odpowiednie podsumowanie szczytu, na którym NATO mimo wielu trudności, w dużej mierze osiągnęło to, czego chciało: solidarność i jedność w punkcie zwrotnym. Jednak fakt, że te cele nie były tak łatwe do osiągnięcia przypomina, że NATO ma swoje podziały, które mogą się pogłębić, jeśli rosyjska wojna na Ukrainie będzie trwała dłużej.
Niektórzy rzeczywiście chcieli dać Zełenskiemu bardziej konkretny harmonogram, ale sojusz ostatecznie ustąpił tylko na tyle, by nie zmienić dramatycznie końcowej stawki.
"Fakt, że niektórzy sojusznicy chcieli więcej, ale byli powstrzymywani przez kraje takie jak Stany Zjednoczone i Niemcy, pokazuje, że wciąż istnieją różnice, i musimy zadbać, aby się one nie pogłębiały i nie powodowały większych problemów w ramach sojuszu" – powiedziała Rachel Rizzo Centrum Europejskiego Rady Atlantyckiej.
W pewnym momencie NATO będzie musiało zmierzyć się z pytaniem: jak i kiedy Ukraina zostanie członkiem, i co oznacza stwierdzenie, że "spełnione będą warunki". Ukraina może sądzić, że chodzi o zakończenie wojny, ale nie jest jasne, czy wszyscy sojusznicy NATO widzą to w ten sam sposób: czy oznacza to porozumienie pokojowe czy rozejm? Co się stanie, jeśli Rosja nadal okupować będzie terytorium ukraińskie?
Sojusz może nie chcieć publicznych zobowiązań wobec Ukrainy, ale musi poważnie rozważyć tę kwestię wewnętrznie. W przeciwnym razie ryzykuje podważenie własnej wiarygodności, którą odzyskał i znacznie wzmocnił dzięki reakcji na wojnę w Ukrainie.
Na podst. guardian, vox, newsweek, nato.int
rj