Kiedy burmistrz Los Angeles, Karen Bass, prowadziła w zeszłym roku kampanię na rzecz powstrzymania bezdomności, przedstawiła odważne propozycje z budżetem w wysokości setek milionów dolarów. W kwietniu powiedziała w rozmowie z portalem NPR, że ma nadzieję na „bardzo znaczną redukcję” w tym roku, zwłaszcza liczby osób żyjących na ulicy. Teraz przyznała, że po prostu nie widać końca tego problemu.
Musimy przyznać, iż znajdujemy się w kryzysie – stwierdziła podczas konferencji prasowej, ogłaszając jednocześnie podjęcie dodatkowych działań w zakresie bezdomności.
Zmiana tonu nastąpiła po tym, jak zarówno Los Angeles, jak i Nowy Jork ogłosiły ostatnio rekordowy poziom bezdomności, a inne miasta również odnotowały wzrost liczby bezdomnych, pomimo znacznej uwagi i wydatków na zapewnienie ludziom schronienia. Jest to część stałego wzrostu odnotowywanego w całym kraju od 2016 roku, po latach skutecznego zmniejszania liczby osób nieposiadających stałego miejsca zamieszkania.
Więc co się dzieje? Grupy rzeczników i naukowcy twierdzą, że dużą siłą napędową jest spadek liczby przystępnych cenowo mieszkań, problem, który pojawia się od dziesięcioleci, ale znacznie się pogorszył w ciągu ostatnich kilku lat.
Coraz więcej bezdomnych
Około jedna trzecia bezdomnych w USA mieszka w Kalifornii, a stan ten staje przed rosnącymi pytaniami o to, dlaczego miliardy dolarów wydane w ostatnich latach nie zmniejszyły liczby ludzi żyjących w samochodach i obozowiskach. Ponadpartyjna grupa prawodawców zwróciła się do audytora stanowego o zbadanie sprawy. Kluczowy program w Los Angeles mający na celu przeniesienie ludzi z hoteli do stałych mieszkań wydaje się mieć problemy. Jednocześnie organizacje pomocowe przyznają, iż pomagają większej liczbie ludzi niż kiedykolwiek. Los Angeles Homeless Services Authority twierdzi, że przez pięć lat z rzędu umieścił ponad 20 000 osób w stałych mieszkaniach – znaczny wzrost w porównaniu z dekadą temu – i że robi to szybciej niż w przeszłości. W całym kraju w tym czasie liczba dostępnych mieszkań stałe wzrosła o 26%, a od 2007 roku zwiększyła się ponad dwukrotnie.
„Zrobiliśmy wiele”, aby poprawić sposób umieszczania ludzi w stałych mieszkaniach, mówi Steve Berg, dyrektor ds. polityki w National Alliance to End Homelessness. Ale dodaje, że to tylko połowa równania. „Druga połowa to ludzie tracący swoje mieszkania… i nie mieliśmy w tym zakresie żadnych szeroko zakrojonych ani zorganizowanych wysiłków” – przyznaje.
Skutek jest taki, że w Los Angeles i innych miejscach, mimo rekordowej liczby ludzi umieszczanych w stałych miejscach zamieszkania, coraz więcej z jednocześnie popada w bezdomność.
Berg uważa, że jednym z głównych powodów jest to, że tylko 1 na 4 Amerykanów, którzy kwalifikują się do federalnej dotacji mieszkaniowej, faktycznie ją otrzymuje. Zdecydowana większość najemców o niskich dochodach musi polegać na mieszkaniach wynajmowanych po obowiązujących stawkach rynkowych, ale Stany Zjednoczone nie zbudowały wystarczającej liczby mieszkań od ponad dekady, od krachu rynkowego w 2008 roku. A niedobór jest najbardziej dotkliwy dla najemców o najniższych dochodach — według National Low Income Housing Coalition o ponad 7 milionów jednostek.
Ten napięty rynek, w połączeniu z najgorszą inflacją od lat, doprowadził do dwucyfrowych skoków czynszów w wielu miejscach w USA.
Czynsze dla wielu poza zasięgiem finansowym
W przełomowym nowym raporcie przeprowadzono ankietę wśród tysięcy ludzi w Kalifornii na temat tego, jak znaleźli w sytuacji bezdomności, a badacze przeprowadzili szczegółowe wywiady z setkami z nich. Dla większości decydujące znaczenie miały wysokie koszty wynajmu.
„Ludziom po prostu zabrakło możliwości płacenia, niezależnie od tego, czy stało się to szybko, czy wolno” – mówi główna autorka raportu, Margot Kushel z University of California w San Francisco.
Niektórzy mówili, że skrócili im godziny pracy. Inni stracili pracę z powodu kryzysu zdrowotnego. Wielu stłoczyło się z krewnymi lub przyjaciółmi, którzy prawdopodobnie również byli biedni i walczyli o przetrwanie. Ludzie nagle znajdowali się w sytuacjach kryzysowych i mieli dosłownie kilka dni na to, aby się wyprowadzić, co powodowało, że lądowali na ulicy, nie będąc w stanie zapewnić sobie innego miejsca zamieszkania.
Kushel dodaje, że średni miesięczny dochód gospodarstwa domowego w ciągu sześciu miesięcy przed utratą dachu nad głową wynosił 960 dolarów. Średni czynsz za mieszkanie z jedną sypialnią w Kalifornii wynosi 1700 dolarów. W całym kraju wskaźniki bezdomności są najwyższe w miejscach, gdzie występuje zarówno ubóstwo, jak i wysokie koszty mieszkaniowe.
Problemy te nasilają się od dziesięcioleci, ponieważ czynsze rosły szybciej niż płace. W skali kraju w ubiegłym roku odsetek najemców, którzy wydają co najmniej 30% lub 50% swoich dochodów na mieszkanie, osiągnął rekordowy poziom. A na niektórych rynkach zniknęła znaczna część ich tanich możliwości wynajmu.
Według analizy przeprowadzonej przez Joint Center for Housing Studies na Harvardzie, w ciągu ostatniej dekady liczba możliwości wynajmu poniżej 600 dolarów spadła o prawie 4 miliony. Straty wystąpiły w każdym stanie, ponieważ albo czynsze wzrosły, albo lokale zostały wycofane z rynku wynajmu, albo budynki zostały wyburzone. Wśród nieco wyższych cen wynajmu, do 1000 dolarów miesięcznie, utracono około 2,5 miliona kolejnych miejsc.
Nawet przy ochłodzeniu inflacji czynsze pozostają dla wielu zbyt wysokie — a w niektórych miejscach nadal rosną.
Przepisy dotyczące zagospodarowania przestrzennego i lokalny sprzeciw utrudniają budowę tanich mieszkań
Wyborcy w całym kraju zatwierdzili w zeszłym roku wydatki na bardziej przystępne cenowo mieszkania, a w budowie jest rekordowa liczba mieszkań. Coraz więcej miejsc rozluźnia również przepisy dotyczące zagospodarowania przestrzennego, aby umożliwić budowę więcej budynków wielorodzinnych w dzielnicach mieszkaniowych. Eksperci mieszkaniowi twierdzą, że wszystko to jest potrzebne, aby złagodzić napięty rynek i z czasem obniżyć ceny.
Jednak przy niedoborze w milionach jednostek może to zająć bardzo dużo czasu. W większości miejsc budowa przystępnych cenowo mieszkań nadal stanowi duże wyzwanie. „Sąsiedzi powiedzą: nie chcemy tu osób o niskich dochodach” i często powstrzymują budowę tych mieszkań” – mówi Berg z National Alliance to End bezdomności.
Dodaje, że nawet mieszkania, które są budowane i traktowane jako przystępne cenowo, nie zawsze są wystarczająco tanie dla tych, którzy najbardziej ich potrzebują. „Chodzi tak naprawdę o posiadanie wystarczającej liczby przystępnych cenowo mieszkań, aby osoby o najniższych dochodach mogły się do nich wprowadzić” – mówi Berg. „A jeśli stracą to mieszkanie, mogą znaleźć inne miejsce do życia”.
Zakończenie programów pomocy związanych z pandemią
Dzięki wielu programom pomocy związanym z pandemią i ograniczeniu eksmisji, udało się osiągnąć przerwę w nieustannym wzroście bezdomności. Jednak wraz z końcem pandemii, funkcjonowanie tych programów zostało w dużej mierze również zakończone. Poza koniecznością płacenia bieżącego czynszu oznacza to, że od niektórych osób można oczekiwać spłaty zadłużenia z tytułu najmu, które narosło podczas sytuacji nadzwyczajnej związanej z COVID-19. Wiele osób łączy koniec takich zabezpieczeń z niedawnym wzrostem liczby eksmisji, w niektórych miejscach znacznie powyżej poziomów sprzed pandemii.
Oczywiście są też inne powody. Około 19% ankietowanych w badaniu UCSF stało się bezdomnymi po opuszczeniu instytucji takich jak więzienie, a znalezienie pracy i mieszkania z rejestrem karnym jest trudne. Istnieje również potrzeba większego leczenia uzależnień i zdrowia psychicznego, chociaż jest to najbardziej skuteczne, gdy dana osoba posiada bezpieczne miejsce zakwaterowania.
Nadrzędnym problemem według ekspertów pozostaje brak miejsc, w których osoby o niskich dochodach mogą sobie pozwolić na zycie.
„Naprawdę nie ma sposobu na rozwiązanie problemu bezdomności bez poważnego zajęcia się tym problemem” – mówi Kushel, badacz z UCSF. „W przeciwnym razie będziemy zmuszeni nadal wydawać ogromne sumy pieniędzy na zarządzanie coraz bardziej wymykającym się spod kontroli kryzysem”.
jm