----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

04 maja 2023

Udostępnij znajomym:

NAJLEPSZA DRUŻYNA SEZONU REGULARNEGO – BOSTON BRUINS ORAZ OBROŃCA TYTUŁU COLORADO AVALANCHE POŻEGNALI SIĘ Z RYWALIZACJĄ JUŻ W PIERWSZEJ RUNDZIE!

Do sporych niespodzianek czy wręcz sensacji doszło podczas rozgrywania pierwszej rundy playoffs. Na lodowisku w Bostonie, będący wielkimi faworytami Bruins zostali zszokowani przez Pantery z Florydy i przegrali ostatni siódmy i decydujący mecz 4-3. Bruins w sezonie regularnym pobili rekord NHL – zwyciężyli 65 razy i zdobyli aż 135 punktów.

Te wszystkie cyfry to już tylko historia, gdyż drużyna pożegnała się z marzeniami o zdobyciu Pucharu Stanleya, przegrywając trzy ostatnie spotkania. Najbardziej bolesne było to ostatnie, w którym, mimo prowadzenia w trzeciej tercji, nie udało się dowieźć wyniku do końca. Ambitnie i twardo walczące Pantery z Florydy nie tylko zdołały wyrównać na niecałą minutę przed końcem spotkania, ale i strzelić decydującego gola w dogrywce. Wprawili tym samym w osłupienie nie tylko hokeistów z Bostonu, ale i szczelnie wypełnioną do ostatniego miejsca TD Garden.

Mecz 7: BOSTON BRUINS – FLORIDA PANTHERS 3-4 (OT)

Bramki dla Bostonu: David Krejci, Tyler Bertuzzi, David Pasternak
Bramki dla Florydy: Brandon Montour (2), Sam Reinhart oraz Carter Verhaeghe

Nic nie wskazywało na tak tragiczny w skutkach finał dla Bostończyków. Po czterech spotkaniach prowadzili w serii 3-1 i do pełnego szczęścia brakowało im tylko zwycięstwa w meczu piątym. Jak się okazało - to właśnie piąte spotkanie w TD Garden było punktem zwrotnym w całej serii.

Hokeiści Bruins nie potrafili wykorzystać atutu własnego lodowiska i ulegli po dogrywce 3-4. Niesione na fali wznoszącej Pantery wygrały mecz szósty na Florydzie 7-5, nieoczekiwanie wyrównując wynik serii na 3-3.

Decydujący mecz w Bostonie rozpędzone Pantery rozpoczęły dużo lepiej od gospodarzy. Już na początku drugiej tercji było 2-0 dla zespołu z Florydy. Ale gospodarze nie poddawali się i odrabiali straty. Po trafieniu Krejciego w drugiej, Bertuzziego i Pasternaka w trzeciej, to Bostończycy prowadzili 3-2. Taki wynik utrzymywał się do momentu, gdy zegar wskazywał 59 sekund do końca spotkania. Wówczas to Brandon Montour zdobył wyrównującego gola i o awansie do następnej rundy zadecydowała dogrywka.

Tutaj, w 9. minucie, kapitalnym strzałem z nadgarstka popisał się Carter Verhaeghe. Ta bramka zdobyta przez 27-letniego lewoskrzydłowego Panter oznaczała awans jego zespołu do drugiej rundy, a jednocześnie zakończyła sezon Bruins.

Ażeby dokonać takiego wyczynu, bo pokonanie znakomitej drużyny z Bostonu takim jest, Pantery potrzebowały swoich gwiazd, aby zagrały na najwyższym poziomie i poprowadziły zespół do zwycięstwa. I tak się też stało. Gwiazdy Mattew Tkachuka, Brandona Montoura czy Cartera Verhaeghe lśniły w momentach, w których Floryda ich najbardziej potrzebowała.

Należy również wyróżnić „młode strzelby” z Finlandii: 21-letniego Antona Lundella oraz 24-letniego Eatu Luostarinina, którzy bardzo pomogli Panterom w pokonaniu faworyzowanych Bruins. Szczególnie w decydujących starciach szóstym i siódmym obaj Finowie wykonali kawał dobrej roboty.

FLORIDA PANTHERS OGRANICZAJĄ BILETY 2. RUNDY TYLKO DLA REZYDENTÓW Z USA

Florida Panthers wprowadziła limity na zakup biletów drugiej rundy w swojej hali. Bilety na mecz trzeci, czwarty oraz szósty są dostępne tylko dla rezydentów z USA.

Weryfikacja nastąpi poprzez sprawdzenie adresów na kartach kredytowych. Zamówienia biletów z terenu poza Stanami Zjednoczonymi będą unieważniane. Jest to spowodowane faktem, że w następnej rundzie przeciwnikiem Panter są Toronto Maple Leafs. Zespół z Toronto, który wygrał po raz pierwszy serię w playoffs od 2004 roku, posiada najszersze grono fanów zarówno w Kanadzie, jak i w USA. Natomiast Pantery miały jedną z najmniejszych liczb widzów w czasie sezonu regularnego.

Hala BB&T Center w Sunrise, mogąca pomieścić 19,250 kibiców, była wypełniona tylko w 86,7%, gorszy wynik miały tylko Chicago, Buffalo oraz San Jose. Co prawda w meczach pierwszej rundy przeciw Bostonowi wypełniona była całkowicie z przeciętną 19,531 (101,5%), ale gospodarze dmuchają na zimne i chcą zapewnić swoim hokeistom godziwy doping.

W pozostałych spotkaniach Konferencji Wschodniej w serii do siedmiu zwycięstw zwyciężali faworyci:
TORONTO MAPLE LEAFS – TAMPA BAY LIGHTNING 4-2
CAROLINA HURRICANES – NEW YORK ISLANDERS 4-2

NEW JERSEY DEVILS - NEW YORK RANGERS 4-3

W pojedynku między drugą i trzecią drużyną dywizji Metropolitan do wyłonienia zwycięzcy potrzebne było rozegranie siódmego spotkania. I tym razem, podobnie jak w meczu nr 5, Diabły nie zawiodły swoich kibiców i zwyciężyły pewnie 4-0, awansując do drugiej rundy.

Po pierwszej, bezbramkowej tercji, New Jersey zaatakowało śmielej w drugiej i to przyniosło efekty. Najpierw Michael McLeod, a później Tomas Tatar wyprowadzili swój zespół na prowadzenie 2-0. W trzeciej tercji wynik podwyższył Eric Haula, a dzieła zniszczenia Nowojorczyków dopełnił Jesper Bratt, kierując krążek po raz czwarty, tym razem już do pustej bramki Rangersów.

W drugiej rundzie na Diabły z New Jersey czekają już pogromcy Nowojorskich Wyspiarzy- Huragany z Karoliny.

OBROŃCY TYTUŁU WYELIMINOWANI W KOLORADO!

W NHL BĘDZIEMY MIELI NOWEGO MISTRZA. LAWINY Z KOLORADO WYELIMINOWANE

Do dużej niespodzianki doszło w Kolorado. W siódmym, decydującym o wejściu do następnej rundy playoffs meczu, Seattle Kraken pokonało w Denver faworyzowanych obrońców Pucharu Stanleya Colorado Avalanche 2-1. Seattle wygrało całą serię 4-3

COLORADO AVALANCHE – SEATTLE KRAKEN  1-2

Bramka dla Colorado: Mikko Rantanen
Bramki dla Seattle: Oliver Bjorkstrand (2)

Oliver Bjorkstrand, który w dotychczasowych sześciu meczach przeciw Kolorado nie zdobył ani jednego gola, odnalazł się w końcu i to w najważniejszym dla swojej drużyny momencie. Urodzony w Danii prawoskrzydłowy Seattle pokonał bramkarza Kolorado i to dwukrotnie, walnie przyczyniając się do końcowego sukcesu zespołu z największego miasta w stanie Waszyngton.

Zwycięstwo Seattle jednak do samego końca nie było wcale takie oczywiste. Emocji było bardzo wiele. Szczególnie po tym, jak MacKinnon doprowadził publiczność do eksplozji radości po strzeleniu, jak się wydawało wyrównującego gola. Niestety, ale radość miejscowych była przedwczesna, gdyż po weryfikacji video okazało się, że jeden z graczy Kolorado (Lehkonen) był na spalonym i gola unieważniono. Lawiny na dwie minuty przed końcem meczu wprowadziły dodatkowego gracza wycofując bramkarza.

Ale i ta operacja nie doprowadziła do zmiany rezultatu i sensacja stała się faktem. Seattle Kraken po raz pierwszy w historii klubu wygrały w playoffs i zagrają w drugiej rundzie. Przeciwnikami będą Dallas Stars, które były lepsze w pierwszej rundzie od Minnesoty.

Wyniki pozostałych serii spotkań w Konferencji Zachodniej:
DALLAS STARS – MINNESOTA WILD 4-2
VEGAS GOLDEN KNIGHTS – WINNIPEG JETS 4-1
EDMONTON OILERS – LOS ANGELES KINGS 4-2

NBA – PLAYOFF: NIEOCZEKIWANY I INTRYGUJĄCY ZESTAW PAR PÓŁFINAŁOWYCH W KONFERENCJI WSCHODNIEJ I ZACHODNIEJ

NEW YORK KNIKCKS – MIAMI HEAT

To, że rozstawiona z numerem piątym solidna ekipa New York Knicks awansowała do drugiej rundy, pokonując w pięciu meczach Cleveland Cavaliers, nie było niespodzianką.

Natomiast sporego kalibru sensacją jest ich półfinałowy rywal Miami Heat, który w bardzo przekonywujący sposób ograł najwyżej rozstawiony zespół w Konferencji Wschodniej – Milwaukee Bucks.

Specjalne wyróżnienie w tej serii wygranej nieoczekiwanie łatwo przez Miami 4-1, należy się całemu sztabowi szkoleniowemu z Florydy za wspaniały „coaching”. Już pierwsze dwa spotkania drugiej rundy w Nowym Jorku pokazały, że to będzie bardzo emocjonująca rywalizacja.

Heat rozgrzany zwycięską serią z Milwaukee wygrał wprawdzie pierwsze spotkanie, ale w drugim to gospodarze schodzili z parkietu jako zwycięzcy. Teraz seria przenosi się na Florydę.

MECZ NR 1         NEW YORK KNICKS – MIAMI HEAT 101-108
MECZ NR 2         NEW YORK KNICKS – MIAMI HEAT 111-105

BOSTON CELTICS – PHILADELPHIA 76ERS

Drugą parę półfinalistów na Wschodzie tworzą Boston Celtics i Philadelphia 76ers. Będzie to starcie dwóch równorzędnych przeciwników, gdzie o wyniku zadecyduje nie tylko forma, ale i… zdrowie najlepszych zawodników obu drużyn.

Tak jak 76res potrzebują desperacko powrotu na parkiet zdrowego Joela Embiida i świetnej dyspozycji strzeleckiej Jamesa Hardena, tak samo Celtowie liczą na wysoką skuteczność swych gwiazd Jaysona Tatuma oraz Jaylena Browna. W pierwszym półfinałowym starciu w Bostonie to 76ers miało więcej argumentów i wygrało, głównie dzięki świetnej grze Jamesa Hardena, który zdobył 45 punktów.

MECZ NR 1 BOSTON CELTICS – PHILADELPHIA 76ERS 115 – 119

KONFERENCJA ZACHODNIA

DENVER NUGGETS – PHOENIX SUNS

Bardzo ciekawie wygląda zestawienie par półfinałowych w Konferencji Zachodniej. Kibice koszykówki NBA, którzy lubią oglądać zespoły nastawione na grę ofensywną, na pewno mogą się wiele spodziewać po serii między Phoenix Suns i Denver Nuggets.

Starcie strzelców wyborowych z Arizony: Kevina Duranta, Devina Bookera, Chrisa Paula czy Deandre Aytona z nie mniej uzdolnionymi strzelecko Nicolą Jokicem, Jamalem Murayem i Michaelem Porterem Jr z Denver sprawia, że na brak emocji nie będziemy narzekać.

Przekonaliśmy się już o tym po pierwszych meczach w Kolorado, gdzie to jednak gospodarze mieli nastawione lepiej celowniki i wygrali dwukrotnie. Teraz seria przenosi się na dwa spotkania do Phoenix i tam Słońca Arizony będą faworytem.

MECZ NR 1      DENVER NUGGETS – PHOENIX SUNS 125 -107
MECZ NR 2      DENVER NUGGETS – PHOENIX SUNS 97 -87

GOLDEN STATE WARRIORS – LOS ANGELES LAKERS

Drugą parę półfinałową w Konferencji Zachodniej tworzą obrońcy tytułu Wojownicy z Golden State oraz Jeziorowcy z Miasta Aniołów.

Już przed rozegraniem pierwszego spotkania było wiadomo, że zwycięzcą na pewno zostanie drużyna z Kalifornii. Tylko kto nim zostanie? Czy będą to koszykarze z Los Angeles czy może z San Francisco?

Szanse obu zespołów wydają się być wyrównane, choć zdaniem większości ekspertów trochę większe mają Warriors. Ale jakby wbrew tym przewidywaniom to Lakers wygrali pierwsze spotkanie i to na wyjeździe.

MECZ NR 1 GOLDEN STATE WARRIORS – LOS ANGELES LAKERS 112 -117

POLSKA – PIŁKA NOŻNA: PUCHAR POLSKI DLA LEGII WARSZAWA

LEGIA WARSZAWA – RAKÓW CZĘSTOCHOWA 0-0, W KARNYCH 6-5
BIJATYKA PO MECZU. PIŁKARZOM LEGII I RAKOWA PUŚCIŁY NERWY

Legia Warszawa zdobyła piłkarski Puchar Polski w piłce nożnej. Po 90 minutach regulaminowego czasu gry wynik był bezbramkowy. Również półgodzinna dogrywka nie przyniosła zmiany rezultatu i o wszystkim zadecydowały rzuty karne.

I tutaj - po rozegraniu pięciu serii - był remis. Piłkarze Rakowa i Legii nie pomylili się ani razu i pewnie wykonali wszystkie jedenastki. Potrzebna więc była dodatkowa seria, w której bohaterem został 20-letni bramkarz Legii Kacper Tobiasz, który obronił strzał Wdowiaka.

W ten oto sposób drużyna z Warszawy mogła zacząć świętowanie zdobycia Pucharu Polski. Drużyna z Warszawy zdobyła trofeum już po raz dwudziesty.

Po zakończeniu spotkania uszczęśliwieni zawodnicy Legii biegli w kierunku trybun, gdzie zasiadali ich sympatycy, aby razem cieszyć się ze zwycięstwa. Jednak po drodze starli się z przebywającymi jeszcze na murawie piłkarzami Rakowa. Komentuje Michał Kołodziejczyk, dyrektor Canal+Sport: „Tutaj jakieś mocne MMA odchodziło”.

Filip Mladenović z Legii uderzył dwóch zawodników z Częstochowy: Wiktora Długosza i Jeana Carlosa. Ukarany został już po meczu przez sędziego Piotra Lasyka czerwoną kartką. Wydaje się, że nie będzie to jedyna kara dla krewkiego Serba.

Baczni obserwatorzy jednak zauważyli, że to zwycięzcy najpierw przebiegli prowokacyjnie przed stojącą przy linii drużyną z Częstochowy. Wówczas to Mladenović został staranowany przez jednego z piłkarzy Rakowa, co doprowadziło do eskalacji konfliktu.

MADRYT – TURNIEJ TENISOWY WTA: IGA ŚWIĄTEK BEZLITOSNA DLA RYWALEK. CZY POLKA SIĘGNIE PO KOLEJNY TYTUŁ?

W turnieju tenisowym rozgrywanym na kortach ziemnych w stolicy Hiszpanii Iga Świątek kroczy pewnie po kolejny tytuł w tym sezonie.

Rozstawiona z pierwszym numerem Raszynianka rozpoczęła rywalizację od drugiej rundy, w której pokonała 26-letnią reprezentantkę Austrii Julię Grabher w dwóch setach 6-3 i 6-2.

W takich samych rozmiarach poradziła sobie w rundzie trzeciej z Amerykanką Bernardą Pera. Dużo wyżej ustawiła poprzeczkę dla Świątek 17. w rankingu WTA Rosjanka Jekaterina Aleksandrowa. Panie walczyły na korcie prawie dwie i pół godziny i o zwycięstwie Polki zadecydował set trzeci, którego Iga rozstrzygnęła na swoją korzyść 6-3, a całe spotkanie w setach 2-1.

W ćwierćfinale nasza zawodniczka była już bezlitosna dla Petry Martić z Chorwacji, którą pokonała łatwo i szybko 6-0 i 6-3. W półfinale na Polkę oczekuje już Weronika Kudermietowa, która pokonała niespodziewanie rozstawioną z numerem trzecim Amerykankę Jessicę Pegula.

Interesująco również zapowiada się drugi półfinał, w którym spotkają się Greczynka Maria Sakkari z Białorusinką Aryną Sabalenka.

Andy Warta
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor