Nie ma podstaw, by stan przejął chicagowskie szkolnictwo publiczne (CPS) - wynika z raportu opracowanego przez stanową radę edukacyjną. Orędownikiem takiej przyszłości CPS byli niektórzy republikanie z gubernatorem Brucem Raunerem na czele.
W projekcie ustawy złożonej przez republikańskich polityków był zapis, że kontrolę na Chicago Public School, trzecim co do wielkości dystryktem szkolnym w kraju, przejęłaby stanowa rada edukacyjna. Taki krok pozwoliłby na likwidację chicagowskiej rady edukacyjnej, a co za tym idzie - zlikwidowanie rozbudowanej biurokracji.
Stan powołałby na jej miejsce niezależne władze, które kierowałyby CPS aż do czasu wyjścia chicagowskiego szkolnictwa publicznego z zapaści finansowej. W wyniku takiego posunięcia stan Illinois unieważniłby umowy zatrudnienia nauczycieli zrzeszonych w związkach zawodowych.
Chociaż system chicagowskiego szkolnictwa publicznego (CPS) tonie w długach i zmaga się z poważnymi cięciami budżetowymi, to sytuacja finansowa "nie spełnia kryteriów" umożliwiających przejęcie przez stan - czytamy w raporcie stanowej rady edukacyjnej.
Kuratorium oświaty CPS będzie musiało zmierzyć się z szacownym na $1.1 mld deficytem w nowym roku fiskalnym rozpoczynającym się 1 lipca. Kuratorium rozpaczliwie zabiega o pomoc od stanu w wysokości $480 milionów dolarów, które należy wpłacić na system emerytalny nauczycieli.
Stan pokrywa koszty systemów emerytalnych nauczycieli z przedmieść Chicago i w licznych powiatach Illinois, ale nie CPS, które ma swój fundusz. W zamian CPS otrzymuje od stanu więcej pieniędzy niż inne dystrykty. Świadczenia emerytalne chicagowskich nauczycieli są finansowane głównie z wpływów z podatku od nieruchomości w Chicago.
CPS udało się już obniżyć koszty o $116 mln po wprowadzeniu trzech dni przymusowego wolnego dla nauczycieli i pracowników administracyjnych oraz innych cięć budżetowych. Dystrykt planuje wprowadzić także inne cięcia na sumę $120 milionów w nowym roku fiskalnym rozpoczynającym się 1 lipca, ale nie podał dalszych szczegółów.
CPS "będzie potrzebował ciągłego monitorowania" - napisała w raporcie stanowa rada edukacyjna (ISBE) dodając, że władze w Chicago nie dostarczyły wszystkich informacji finansowych.
"Jest jasne, że CPS ma problemy finansowe i problemy z wydatkami" - stwierdził rzecznik ISBE Laine Evans - "Jednak teraz nie spełniają kryteriów trudnej sytuacji finansowej, jaka jest określona w ustawie".
Rzeczniczka kuratorium Chicago Public Schools, Emily Bittner wydała w odpowiedzi oświadczenie: "Ta decyzja pokazuje, że próby gubernatora Raunera doprowadzenia CPS do upadłości są niewłaściwe. Nawet w sytuacji, kiedy CPS musi zmierzyć się z miliardowym deficytem budżetowym w przyszłym roku, można znaleźć wyjście, jeśli będziemy pracować razem, do czego jesteśmy zobowiązani ".
Raport stanowej rady edukacyjnej został opublikowany w okresie, kiedy gubernator i demokratyczni ustawodawcy ciągle tkwią w impasie budżetowy i nie mogą dopiąć sprawy finansowania szkół w Illinois - skomentowała agencja Reutera.
W lutym, gdy rozpoczęto sprawdzanie chicagowskiego dystryktu szkolnego, gubernator Bruce Rauner powiedział, że "stan jest gotowy podjąć odpowiednie działania."
Rauner już w ubiegłym roku mówił, że oczekuje od CPS reformy "hojnych przywilejów dla związków zawodowych". „Siła związków zawodowych jest przytłaczająca. Chicago daje im pieniądze bez końca. To tworzy kryzys” – komentował.
Burmistrz Rahm Emanuel w "100 procentach był przeciwny planowi, który prowadziłby do bankructwa CPS". "Najwyższy czas, by Springfield traktowało dzieci i nauczycieli w Chicago w taki sam sposób, w jaki traktuje uczniów i nauczycieli w pozostałych miastach stanu" – mówił burmistrz. Rahm Emanuel wezwał też gubernatora Bruce'a Rauner do zakończenia trwającego od lipca impasu budżetowego i przekazania środków, na które oczekuje CPS.
Stanowisko gubernatora krytykował też kurator oświaty CPS, nazywając je "prawdziwie nieodpowiedzialnym". Jego zdaniem gubernator Rauner broni systemu finansowania, który dyskryminuje uczniów chicagowskich szkół publicznych.
"Do szkół CPS zapisanych jest 20 procent wszystkich uczniów w stanie, a system otrzymuje dofinansowanie w wysokości zaledwie 15 procent, mimo iż 86 procent dzieci żyje w ubóstwie. Brakujące 5 procent przekłada się właśnie na prawie $500 mln. Przyszłość naszych dzieci jest tak samo ważna jak tych, które mieszkają na przedmieściach czy downstate, ale stan nie traktuje ich równo" – czytamy w oświadczeniu kuratora CPS Forresta Claypoola.
JT