Taksówkarze w dalszym ciągu odnotowują duże starty po wejściu w 2013 roku na chicagowski rynek Ubera i Lyfta. Cena tzw. medalionu, potwierdzającego posiadanie taksówki, spadła z $349,000 do $66,000.
"Jest bardzo ciężko" - przyznaje w rozmowie z dziennikarzem "Chicago Tribune" 42-letni Manuel Rosales, który od 10 lat z taksówki utrzymuje żonę i dwie małe córki. W ostatnim roku ze względu na spadek pasażerów zmuszony był zwiększyć liczbę godzin pracy do 80 tygodniowo.
Po tym, jak wziął w leasing taksówkę na siedem lat, Rosales sprzedał swój dom w Gwatemali i dał pieniądze na zaliczkę za medalion kosztujący $305,000 w sierpniu 2014 roku.
Miał zamiar sprzedać go z nadzieją na zysk, ale po spadku ceny medalionów do obecnych $66,000, teraz ma jeszcze do spłacenia $240.000, czyli więcej niż jego wartość.
Tymczasem inni właściciele nie byli w stanie spłacać swojego długu, co doprowadziło do procesów o niewypłacalność i usunięcia z rynku 200 medalionów w tym roku.
Liczba taksówkarzy posiadających licencję w Chicago wynosi obecnie 9,500 i jest najniższa od dekady, podczas gdy średnia wartość tzw. medalionu wymaganego do prowadzenia taksówki gwałtownie spadła do $66,000 w tym roku z $349,000 w 2013 roku - wynika z informacji podawanych przez miasto.
Liczba nowych kierowców wkraczających do branży taksówkarskiej, z których wielu to imigranci, również spadła. Do 6 października od początku tego roku przybyło tylko 300 nowych taksówkarzy, w porównaniu z około 770 w ubiegłym roku i 1,350 w 2014 roku. W tym samym okresie tylko 9,200 kierowców odnowiło swoje licencje, to spadek z 12,000 notowanych w 2014 i 2015 roku.
"Branża przeżywa poważny kryzys" - oceniła Tracey Abman dyrektor AFSCME Council 31, związku zawodowego współpracującego z tym zrzeszającym taksówkarzy Cab Drivers United. Nie ma wątpliwości, że przyczyniło się do tego wejście w 2013 roku na chicagowski rynek firm Uber i Lyft świadczących usługi transportowe.
Wojna taksówkarzy z Uberem trwa niemal od debiutu firmy w Chicago. Kierowcy taksówek postrzegają Uber czy Lyft jako niezdrową konkurencję. Kierowcy świadczący usługi swoimi samochodami nie muszą płacić leasu za taksówkę, która wynosi średnio $600 tygodniowo.
Uber zapewnia, że nie powstał po to, żeby być konkurencją dla taksówek, ale proponować innowacyjne rozwiązania w dziedzinie transportu osób.
"Kojarzymy ze sobą zwykłych użytkowników w celu wymiany usług z korzyścią dla obu stron, przyczyniając się przy tym do zmniejszenia liczby samochodów na drogach oraz większych oszczędności dla klientów" – przekonują przedstawiciele Ubera.
Taryfy taksówkarzy ustalane są przez miasto, a Uber czy Lyft decydują o ich wysokości sami, dostosowując ich wysokości do rynku.
Taksówkarze domagają się takich samych zasad. Niektóre firmy taksówkarskie pozwały miasto w 2014 roku, zarzucając władzom podwójne standardy, które dają firmom takim jak Uber przewagę, co doprowadziło do spadku wartości medalionów.
Ale federalny sąd apelacyjny w październiku odrzucił pozew, a jeden z sędziów zasugerował, że nie można porównywać do siebie tych dwóch rodzajów usług transportowych, bo "są tak różne, jak koty i psy" i zauważył, że "większość miast wymaga wykupu licencji dla psów, ale nie na koty".
"Tak jak niektórzy ludzie wolą koty zamiast psów, tak niektórzy ludzie wolą Uber, Yellow Cab, Flash Cab, Checker Cab, etc. Wolą jeden model biznesowy zamiast drugiego" - stwierdził sędzia Richard Posner. "Istnieje wiele różnic pomiędzy taksówkami a firmami typu ride-sharing, a to uzasadnia różny system regulacyjny" - dodał.
Uber twierdzi, że oferuje klientom więcej lepszych opcji.
"Zgadzamy się z orzeczeniem sądu, że jest to inna opcja niż transport taksówką, a konkurencja i innowacje powinny być rozwijane a nie tłumione" - stwierdziła rzeczniczka Ubera w oświadczeniu. "Istnienie wielu graczy na rynku, co tworzy konkurencję i jest korzystne dla konsumentów" - podkreśliła.
Robert Bruno, profesor i dyrektor programu edukacji pracy na Uniwersytecie Illinois w Chicago, autor opracowania na temat branży taksówkarskiej, uważa, że przepisy powinny być standardowe, bo obejmują takie same usługi - przewóz klientów.
W czerwcu chicagowscy radni zawiesili plany wprowadzenia licencji dla 90,000 osób wykonujących usługi transportowe w sieciach Uber i Lyft.
Obie firmy wcześniej zagroziły, że jeżeli takie przepisy wejdą w życie, to porzucą chicagowski rynek. Ich zdaniem wprowadzenie wymogu posiadania licencji dla kierowców uniemożliwiłoby im działalność na terenie naszego miasta.
Burmistrz Rahm Emanuel, którego brat jest inwestorem Ubera, lobbował przeciwko wprowadzeniu licencji dla kierowców tych firm.
Zwolennicy wprowadzenia takich przepisów przekonują, że cel to poprawa bezpieczeństwa publicznego oraz wyrównanie szans branży taksówkarskiej walczącej o przetrwanie po wejściu na rynek Ubera i Lyfta.
Na razie nie wprowadzono wymogu składania odcisków palców przez osoby, które chcą świadczyć usługi dla Ubera czy Lyfta. Będą one musiały zrobić internetowy kurs, który trzeba będzie odnawiać co roku. Samochody Ubera czy Lyfta mogą mieć maksymalnie sześć lat.
Można świadczyć usługi starszymi pod warunkiem, że co pół roku przejdą kontrolę ich stanu technicznego. Poza tym w samochodach musi być wyeksponowany miejski numer 311 z informacją, że można pod niego zadzwonić, by złożyć skargę na kierowcę Ubera albo Lyfta.
Przyjęta przez radnych ustawa zwalnia jednak kierowców tych firm transportowych oraz taksówkarzy z obowiązku przeprowadzenia badania na obecność narkotyków w organizmie.
Uber wykorzystuje firmę o nazwie Checkr do sprawdzania swoich kierowców w oparciu o bazę danych krajową, stanową i lokalną, w tym Krajowy Rejestr Przestępców Seksualnych oraz rejestr sądowy, jeżeli jest to konieczne.
Firma dyskwalifikuje potencjalnych kierowców, którzy w ciągu ostatnich siedmiu lat byli karani za jakiekolwiek przestępstwo z użyciem przemocy, seksualne, przemoc wobec dzieci lub jazdę pod wpływem alkoholu - DUI, ucieczkę z miejsca wypadku czy zatrzymanie za jazdę ponad 100 mph. Uber zapewnia, że przeprowadza roczne kontrole pod tym kątem wszystkich aktywnych kierowców w Chicago.
Miasto w tym roku promowało dwie mobilne aplikacje dotyczące przejazdów taksówką. Podobnie jak aplikacje firm ride-share, Arro i Curb pokazują na mapie, w jakiej odległości znajdują się taksówki, podają szacunkowy czas oczekiwania i przechowują informacje o karcie kredytowej.
"Miasto Chicago podjęło wiele działań w celu wprowadzenia innowacji do sektora taksówkarskiego, by zwiększyć możliwości wyboru konsumentów i korzystania z bezpiecznych, niezawodnych opcji transportu w Chicago" - czytamy w oświadczeniu departament ds. spraw gospodarczych i ochrony konsumentów.
JT