----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

31 marca 2017

Udostępnij znajomym:

To tylko kwestia czasu, zanim limity darowizn na kampanię przed przyszłorocznymi wyborami gubernatora zostaną zniesione - zapowiadali eksperci. Ale zdarzyło się to wcześniej niż przewidywali - po tym, jak kandydat w demokratycznych prawyborach, Chris Kennedy, przekazał na swoją kampanię $250,100.

Zgodnie z prawem stanowym limity darowizn na kampanię są znoszone, gdy którykolwiek z kandydatów w ogólnostanowym wyścigu przekazuje więcej niż $250,000 lub gdy niezależna zewnętrzna grupa wykorzysta taką kwotę, aby wywierać wpływ na wynik wyborów.

Prawo wyborcze Illinois ogranicza do $5,600 wpłatę od osoby indywidualnej na kandydata na cykl wyborczy. W przypadku korporacji i związków zawodowych limit ten wynosi $11,100. Inne ograniczenia obowiązują kandydatów.

Republikański gubernator Bruce Rauner w grudniu przekazał na swoją kampanię w walce o reelekcję $50 milionów  z własnych pieniędzy, ale nie przekroczył limitu datków,  bo zrobił to przed nowym rokiem.

Miliarder z Chicago i inwestor, J.B Pritzker, w ub. tygodniu przelał $200,000 na konto komitetu badawczego, który sprawdza jego szanse w walce o nominację demokratów na gubernatora. Jego przelew mieścił się w graniach wyznaczonego limitu.

Dwaj inni kandydaci po stronie demokratów, stanowy senator z Evanston Daniel Biss i radny z 47. dzielnicy Chicago, Ameya Pawar, już wcześniej skrytykowali możliwe podniesienie limitu datków na kampanię.

"Nie sądzę, że ta olbrzymia ilość pieniędzy od najbogatszych ludzi w naszym stanie jest dobra dla Illinois" - powiedział Biss w niedzielę na antenie radia WGN-AM 720.

"Potrzebujemy więcej ograniczeń w datkach na kampanię. Musimy zrobić więcej w celu ograniczenia wpływu najbogatszych mieszkańców Illinois ma kampanię, pozostali obywatele powinni mieć większy wpływ" - stwierdził Biss.

Radny Pawar przywołał Kennedy'ego, Pritzkera i Raunera w e-mailu wysłanym do jego zwolenników, pisząc: "Teraz trzech super-bogatych kandydatów wyciągnie ze swojej kieszeni ponad $50 milionów na swoje duże kampanie, aby kupić sobie wybory".

Bruce Rauner wydał rekordowe $65.3 mln - czyli prawie $36 na jeden oddany na niego głos - na kampanię w 2014 roku, kiedy walczył z ówczesnym demokratycznym gubernatorem Patem Quinnem. W tamtych wyborach padł rekord pod względem wydatków na kampanię w Illinois. Rauner i Quinn wydali około $100 mln.

Prawie $28 mln pochodziło z własnej kieszeni obecnego gubernatora, a pozostałe $40 mln od darczyńców. Rauner i jego żona Diana wydali jeszcze z własnej fortuny ponad $32.5 mln na wsparcie partii republikańskiej I jej kandydatów oraz konserwatywnych grup w Illinois.

J.B. Pritzker, który bada swoje szanse w walce o demokratyczną nominację, ze swoim kontem w banku, może spokojnie konkurować z bogactwem gubernatora. Majątek 52-letniego inwestora magazyn "Forbes" oszacował na $3.4 mld.

Niewykluczone, że do Kennedy'ego, Bissa, Pawara, oprócz Pritzkera dołączy jeszcze skarbnik miasta Chicago, Kurt Summers. Partia Demokratyczna w powiecie Cook w sierpniu ogłosi, któremu z kandydatów udzieli poparcia w wyścigu na gubernatora.

Chris Kennedy może mieć problemy z uzyskaniem tego poparcia po kontrowersyjnym komentarzu wygłoszonym w poniedziałek na spotkaniu w jednej z restauracji w dzielnicy River North. 

Zapytany przez dziennikarzy o to, czy będzie prosić władze partii o poparcie, odpowiedział: "Po prostu nie wiem, czy jest to takie ważne, jak 50, 60 lat temu, gdy ludzie siedzący na tyłach pomieszczenia mogli kontrolować wynik wyborów". 

"Nie wierzę, że coś takiego jeszcze istnieje w Stanach Zjednoczonych. Powiedziałbym, że znaczenie ma duża obecność w mediach społecznościowych. Uważam, że poparcie użytkowników Facebooka, LinkedIna, Twittera czy Snapchata jest prawdopodobnie ważniejsze niż to, co dzieje się z tyłu restauracji " - dodał odnosząc się do spotkania, w którym brał udział w poniedziałek. 

Komentarz Kennedy'ego nie spodobał przewodniczącej rady powiatu Cook, Toni Preckwinkle, również wiceprzewodniczącej partii demokratycznej, jej zdaniem "nie ma on sensu".

"Większość radnych jest również (partyjnymi) komisarzami, więc uważam, że krytyka nas, którzy jesteśmy na poziomie świadczenia usług i staramy się zorganizować ludzi, aby wspierać partię demokratyczną, nie ma za wiele sensu" - stwierdziła Preckwinkle.

Komentarz Kennedy'ego zniesmaczył także asesora powiatu Cooka Joe Berriosa - szefa partii demokratycznej w Cook County. "To nie jest ta sama partia jak 30 lat temu, a każdy, kto uważa inaczej, jest całkowicie w błędzie" - ripostował.

Monitor

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor