Prezydent Barack Obama wezwał prezydenta elekta do tego, aby po objęciu władzy 20 stycznia nie wycofał jego rozporządzenia w sprawie programu DACA (Deferred Action for Childhood Arrivals) dającego ochronę przed deportacją nieudokumentowanym młodym imigrantom, którzy zostali do tego kraju przywiezieni jako dzieci.
Chodzi nawet o 750 tysięcy młodych ludzi tzw. Dreamersów (Marzycieli). Określenie to nawiązuje do ustawy Dream Act, która także wprowadzała status ochronny przed deportacją
Program Deffered Action for Childhood Arrivals zwany także DACA prezydent Barack Obama wprowadził drogą rozporządzenia w czerwcu 2012 roku. Objął on dzieci nieudokumentowanych imigrantów, które przyjechały do USA przed 16 rokiem życia i skończyły w tym kraju szkołę średnią.
Program DACA zapewnia dwuletnią ochronę przed deportacją i zapewnia pozwolenie na pracę. Wielu osobom ważność statusu zapewnionego przez Deffered Action for Childhood Arrivals upłynie na początku przyszłego roku. Po zablokowaniu przez Sąd Najwyższy USA imigracyjnych dekretów prezydenta Obamy, których częścią była także DACA, Urząd Imigracyjny w lutym tego roku zatrzymał przyjmowanie wniosków od zainteresowanych osób.
Prezydent elekt Donald Trump w czasie kampanii wyborczej zapowiadał, że po zwycięstwie i objęciu władzy w Białym Domu odwoła wszelkie imigracyjne inicjatywy wprowadzone przez Baracka Obamę. Stąd apel odchodzącego ze stanowiska prezydenta do obejmującego po nim władzę republikanina.
"Chciałby zaapelować do prezydenta elekta i jego administracji, aby przemyślała dobrze i długo zanim zagrozi zmianą statusu tym, których praktycznie można nazwać amerykańskimi dziećmi" - powiedział prezydent.
Barack Obama dodał, że "Dreamersi" to osoby urodzone poza granicami Stanów Zjednoczonych, które przybyły do tego kraju z rodzicami, ale teraz studiujące w USA czy służące w amerykańskiej armii.
"Uważam, że większość Amerykanów nie chce, by te dzieci nagle powróciły do życia w ukryciu. Zamierzam przekonać prezydenta elekta, by się tym zajął" - dodał Obama.
Administracja szacuje, że programem DACA objętych jest około 750,000 młodych ludzi. Połowa z nich to studenci. Prezydent elekt w swoim pierwszym wywiadzie udzielonym w programie "60 minut" w telewizji CBS nie wypowiadał się na temat programu DACA.
Jedna trzecia z nich mieszka w Kalifornii. "Poza Kalifornią, zwłaszcza na terenach wiejskich, tam gdzie nie ma skupisk imigrantów, Dreamersów też nie ma" - ocenił w rozmowie z dziennikiem "Los Angeles Times" Roberto Gonzales, socjolog z Harvard University, który przeprowadził badania nad programem DACA.
20-letnia Monserrat Ramirez-Perez mieszka w małym, konserwatywnym miasteczku w Karolinie Północnej. DACA dało jej poczucie bezpieczeństwa w miejscu, gdzie nie ma tylu imigrantów, jak w innych częściach kraju, w tym Chicago. Dwudziestolatka może legalnie pracować legalnie i prowadzić samochód.
Ramirez-Perez przyjechała z Meksyku do Stanów Zjednoczonych z rodzicami, którzy nielegalnie przekroczyli granicę, kiedy miała zaledwie 5 lat.
"Odkąd mam pozwolenie DACA, czuję się bezpiecznie" - stwierdziła.
Teraz dwudziestolatka martwi się o to, jak bardzo prezydent elekt Donald Trump zdeterminowany jest, by spełnić wyborcze obietnice dotyczące nielegalnej imigracji.
W przepisach jest zapis, że dane nieudokumentowanych imigrantów ubiegających się o DACA nie będą wykorzystywane później do deportacji, jednak wiele osób martwi się teraz o to.
Organizacje proimigracyjne zachęcają osoby korzystające z programu, aby odnowiły swoje zezwolenia na pracę jak najszybciej.
JT