Ponad 550 załóg wzięło udział w tegorocznej – 17. edycji Złombola. To charytatywny rajd zabytkowych samochodów produkowanych w krajach bloku wschodniego. Złombolowcy tradycyjnie już wyruszyli z Chorzowa i dojechali do mekki surferów – miasta Nazaré w zachodniej Portugalii. Startowali wszyscy – kobiety i mężczyźni, młodzi i starzy. Na starcie pojawiła się też załoga reprezentująca „Auta PRL Chicago” – grupę miłośników starych samochodów z Illinois. Po ponad dwóch tygodniach od startu większość załóg wróciła do domów. Trasy w obie strony każdy team ustalał sobie sam.
„Jechaliśmy Polonezem Atu Plusem z 1998 roku. Obraliśmy trasę okrężną – w jedną stronę przez Niemcy, Luksemburg, Francję i Hiszpanię. Trasa powrotna była bardziej ambitna, bo zahaczyliśmy też o Gibraltar, Androrę, Austrię i Włochy. W sumie pokonaliśmy prawie 9 tysięcy kilometrów. Były też przygody. Polonez przestał jechać na benzynie, prawdopodobnie padł jeden wtrysk. Podróż kontynuowaliśmy więc na gazie LPG. Przestał nam też działać rozrusznik, więc w większości miejsc odpalaliśmy Poloneza na tzw. pych” - mówi w rozmowie z Monitorem jeden z uczestników, Michał Loska z teamu „Brejdaczki”.
Jadą auta nietypowe
Różnych ludzi z całej Polski łączy jeden cel – zebranie darowizn dla dzieci z domów dziecka. Robią to bezinteresownie, na swój koszt, przy użyciu starych aut, których w normalnym ruchu miejskim spotkać się nie da. Wśród nich są Polonezy, Łady, Nysy, Trabanty, Żuki i wiele innych samochodów. Regulamin rajdu mówi o tym, że samochody biorące udział w wyścigu muszą być zaprojektowane w krajach „komunistycznych”. Wiele samochodów przeszło gruntowne w modyfikacje. Pojawiają się Polonezy z silnikami z Opli czy Żuki napędzane jednostkami Mercedesa. Złombolowcy zmieniają też zawieszenia czy przerabiają Żuki na campery. Miłośnicy tych pojazdów nie podróżują w jednej kolumnie, choć często łączą się w grupy.
Ta edycja była rekordowa
Złombol organizowany jest od 17 lat, a poprzednie edycje kończyły się m.in. w Szkocji, Albanii Norwegii czy na Sycylii we Włoszech. Edycja portugalska była najdłuższa, co w połączeniu z lipcowymi upałami w Portugalii było dla złombolowców dużym wyzwaniem.
Wszystko w Złombolu leży w gestii uczestników – powiedziała w Polskim Radiu Lublin Martyna Kinderman-Tetzlaff. – Przygotowanie pojazdu, zebranie darczyńców, jak i sama jazda. Od 17 lat tworzymy olbrzymią społeczność ludzi, którzy na trasie nie zapominają o innych. Mamy również aplikację RallyGO, w której to można komunikować się między sobą, np. że ma się awarię, potrzebna jest jakaś konkretna część. Można nawet sprawdzić innym uczestnikom w funkcji „bagażnik”, czy oni może nie mają tej części, której inni potrzebują.
Rys historyczny
Pierwsza akcja z udziałem dwóch samochodów (Fiat 125P i Trabant), miała miejsce w 2007 r. i prowadziła do Monaco, bo pomysłodawcy mieli nadzieję, że tam, na parkingu przed kasynem, samochody te przyciągną uwagę. Mieli rację. W 2008 w trasę wyruszyło już 13 pojazdów, a kolejne lata przyciągały kolejnych miłośników długich tras samochodami rodem z PRL-u. W kolejnych latach liczba uczestników przekroczyła 100, by w 2016 roku przekroczyć pół tysiąca zgłoszeń i zebrać ponad milion złotych dla dzieci z domów dziecka. Organizatorzy kupują dzieciom prezenty rzeczowe (np. rowery, komputery, konsole i inny sprzęt), opłacają wypoczynek i dodatkowe zajęcia edukacyjne, np. naukę pływania.
fk