----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

07 maja 2024

Udostępnij znajomym:

Nowe pojazdy elektryczne nie są tanie. Przynajmniej nie w Stanach Zjednoczonych. W innych częściach świata dostępnych jest mnóstwo okazyjnych pojazdów elektrycznych z Chin, ale cło w wysokości 27,5% powstrzymuje te samochody przed wjazdem do Stanów Zjednoczonych.

Klimat, bezpieczeństwo narodowe, amerykańskie miejsca pracy

Realne mogą stać się nawet jeszcze wyższe cła i całkowite zakazy. Dzieje się tak dlatego, że tanie chińskie pojazdy elektryczne mogą mieć katastrofalne skutki dla kluczowego sektora amerykańskiej gospodarki: produkcji samochodów. A strategia klimatyczna administracji Bidena, która skorzystałaby na tańszych pojazdach elektrycznych, również priorytetowo traktuje miejsca pracy w USA.

Firmy inwestujące miliardy dolarów w produkcję pojazdów elektrycznych starają się zrównoważyć te ogromne wydatki. Według Kelley Blue Book, mimo że ceny pojazdów elektrycznych spadły o około 10% w porównaniu z ubiegłym rokiem, nadal wynoszą średnio około 54 000 dolarów.

Firmy twierdzą, że pracują nad tańszymi opcjami. Ford ma zespół zajmujący się tym projektem; GM zobowiązał się do przywrócenia Bolta z nowym akumulatorem – jednego z najtańszych elektrycznych modeli; Stellantis zapowiedział, że kluczowe jest stworzenie pojazdu elektrycznego wartości 25 000 dolarów. Tesla, niekwestionowany lider rynku pojazdów elektrycznych, twierdzi, że w przyszłym roku wprowadzi na rynek tańszy model.

Firmy te nie mają czasu do stracenia, ponieważ Volvo, szwedzki producent samochodów należący do chińskiej firmy, planuje od tego lata sprzedawać w USA wyprodukowany w Chinach pojazd elektryczny po stosunkowo przystępnej cenie początkowej poniżej 35 000 dolarów. Volvo twierdzi, że płaci cło; firma nie skomentowała, gdy zapytano ją o doniesienia, że otrzyma zwrot pieniędzy w zamian za eksport pojazdów wyprodukowanych w USA.

Tymczasem tanie – naprawdę tanie – chińskie pojazdy elektryczne zyskują na popularności. BYD Seagull kosztuje w Chinach zaledwie 10 000 dolarów.

Ekonomistka Sue Helper, która od kilkudziesięciu lat śledzi globalizację i produkcję samochodów, pamięta, jak kilka lat temu określiła pojazdy BYD, jednym słowem „okropne”. Ale niedawno zabrała Seagull na jazdę próbną na parkingu w Detroit (nie wolno im poruszać się po ulicach USA).

„Robi wrażenie” – stwierdziła. „Jest uroczy”.

Seagull kosztowałby w USA ponad $10,000, biorąc pod uwagę konieczność modyfikacji, aby spełniał amerykańskie standardy bezpieczeństwa. Ale nawet gdyby wymagało to podwojenia kosztów, nadal byłaby to świetna okazja cenowa. W rzeczywistości można podwoić cenę i zapłacić cło w wysokości 27,5%, a i pobijałoby to cenę każdego pojazdu elektrycznego sprzedawanego w Stanach Zjednoczonych.

Dlaczego? Helper zwraca uwagę, że po pierwsze jest to bardzo mały samochód, co jest obecnie rzadkością w USA. Chiny charakteryzują sprytnym projektowaniem. W grę wchodzi również, jej zdaniem, chińska zasada: „subsydiujemy i zdobywamy przyczółek na rynku międzynarodowym, aby go potem przejąć”.

Twierdzi, iż chiński rząd mocno dotuje chiński przemysł pojazdów elektrycznych, aby zapewnić mu międzynarodową przewagę. Płace w chińskim przemyśle samochodowym są niższe. Według grup praw człowieka niektóre firmy w chińskim łańcuchu dostaw samochodowych prawie na pewno korzystają z pracy przymusowej czy współczesnej formy niewolnictwa.

Dlaczego tanich chińskich pojazdów elektrycznych nie można sprzedać w USA?

Jak dotąd obawy dotyczące bezpieczeństwa narodowego i staromodny protekcjonizm powstrzymywały te samochody z dala od USA.

Prezydent Donald Trump nałożył wysokie cło na pojazdy wyprodukowane w Chinach, które administracja Bidena przedłużyła i mogła zwiększyć.

W tym roku Departament Handlu USA wszczął dochodzenie w celu sprawdzenia, czy funkcje nawigacyjne i komunikacyjne chińskich pojazdów mogą szpiegować Amerykanów.

Dochodzenie prowadzone przez departament może skutkować zakazem sprzedaży niektórych pojazdów wyprodukowanych w Chinach. Senator Josh Hawley ze stanu Ohio zaproponował zwiększenie taryf celnych na chińskie pojazdy, natomiast senator Sherrod Brown ze stanu Ohio zaproponował całkowity zakaz. Scott Paul z Alliance for American Manufacturing lobbuje za wyższymi cłami i twierdzi, że poprze całkowity zakaz. Jego organizacja reprezentuje zrzeszonych w związkach hutników i firmy w łańcuchu dostaw samochodowych.

„W przeszłości widzieliśmy takie przypadki w innych branżach” – mówi. „Musimy wyprzedzić tę sytuację, zamiast reagować na nią po fakcie, kiedy właśnie sprzątamy bałagan i widzimy, jak te fabryki zostają zniszczone, miejsca pracy przesiedlone, a społeczności zdewastowane”.

Tymczasem Alliance for Automotive Innovation (Sojusz na rzecz Innowacji Motoryzacyjnych), który reprezentuje producentów samochodów – również dostrzega ryzyko, ale formułuje je w inny sposób: „Ogólna konkurencyjność przemysłu samochodowego w USA ucierpi, jeśli mocno dotowane chińskie pojazdy będą mogły być sprzedawane amerykańskim konsumentom po cenach niższych od rynkowych” – powiedział John Bozzella, prezes Alliance for Automotive Innovation. Grupa odmówiła zajęcia stanowiska w sprawie zakazu sprzedaży chińskich samochodów.

Istnieje jednak dobry powód, aby zastosować bardziej wyważony ton: główni producenci samochodów działają na całym świecie, nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Chiny są oczywiście konkurentem, ale to także największy na świecie rynek motoryzacyjny i główny dostawca.

Czy kupno chińskiego EV może pomóc w ochronie klimatu?

Zdaniem ekspertów odpowiedź jest skomplikowana.

Twierdzą, że zapewnienie amerykańskim producentom samochodów czasu na zmiany – produkcję większej liczby pojazdów elektrycznych po niższych cenach i wprowadzenie czystszych łańcuchów dostaw – mogłoby w dłuższej perspektywie być lepsze dla klimatu.

„Staramy się wpłynąć na rynek tak, aby wszyscy producenci samochodów produkowali pojazdy w sposób możliwie najbardziej zrównoważony” – mówi Katherine García z Sierra Club. A jeśli chodzi o takie kwestie, jak bardziej ekologiczna stal i energia elektryczna, amerykańskie firmy wypadają znacznie lepiej niż chińskie. Tymczasem grupy pracownicze i zielone zjednoczyły się wokół argumentu, że dekarbonizacja będzie dobra dla planety i amerykańskich pracowników.

García podkreśliła, że ludzie mogą korzystać z transportu publicznego, jeździć na rowerze i wybierać używane pojazdy elektryczne, aby pomóc w walce ze zmianami klimatycznymi. Ale widzi też pilną potrzebę tańszych nowych pojazdów elektrycznych – może jednak nie tanich chińskich pojazdów elektrycznych.

Zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdybyśmy mogli je zbudować w USA” – mówi Dixon. „Mam taką nadzieję – że amerykańscy producenci samochodów zjednoczą siły i wyprodukują tańsze pojazdy elektryczne, których potrzebujemy”.

jm

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor