Brawurowe i niebezpieczne przekraczanie prędkości jest w USA śmiertelną epidemią. Prosta technologia może uratować dziesiątki tysięcy istnień ludzkich. Tylko czy powinna być zastosowana?
Nadmierna prędkość jest przyczyną ponad 12 000 ofiar śmiertelnych wypadków drogowych w USA rocznie, co stanowi około jednej trzeciej całkowitej ich liczby. Jednak nowa, powszechnie dostępna już technologia, może radykalnie zmniejszyć tę liczbę, być może nawet całkowicie ją wyeliminować.
Chociaż najwyższe ograniczenie prędkości w USA wynosi 85 mil na godzinę (autostrada nr 130 w Teksasie, jednocześnie najbardziej śmiertelna w USA), a średnie to 75 mph i poniżej, to większość samochodów może z łatwością osiągnąć prędkość trzycyfrową- od dbającego o bezpieczeństwo Volvo pozwalającego kierowcom osiągnąć 112 mph, po osoby za kierownicą Tesli Model S Plaid mogące pojechać 200 mph, lub jeszcze szybszych samochodów sportowych.
Czasami jest to konieczne. Zazwyczaj jednak nierozsądne
Jasne, kierowca mijający ciężarówkę na autostradzie może być zmuszony do krótkiego przekroczenia wyznaczonego limitu. Czasem wymaga tego inna sytuacja na drodze. Na krótko i w określonym celu.
Trudno jednak wyobrazić sobie scenariusz, w którym osiągnięcie prędkości 100 mil na godzinę na drodze publicznej nie jest lekkomyślne. Szczególne zagrożeni są piesi - według badania przeprowadzonego w 2011 roku przez American Automobile Association średnie ryzyko śmierci pieszego wynosi:
- 10 procent w przypadku uderzenia przez samochód jadący z prędkością 23 mil na godzinę,
- 50 procent przy prędkości 42 mph
- 75 procent przy prędkości 50 mph
- Powyżej 75 mph szansa przeżycia pieszego jest znikoma.
Metalowa karoseria zapewnia kierowcom i pasażerom pewną ochronę, ale też nie są oni nieśmiertelni.
Wiele z najbardziej katastrofalnych wypadków samochodowych wiąże się z ekstremalnym przyspieszeniem: w styczniu w Karolinie Północnej na drodze z ograniczeniem 45 mil na godzinę kierowca osiągnął prędkość 124 mph, stracił panowanie, dachował, zginęła jego pasażerka; w 2022 roku kobieta „przeleciała” przez skrzyżowanie w LA z prędkością 130 mph po czym uderzając w kilka pojazdów zabiła pięć osób, w tym kobietę w ciąży i jej 11-miesięcznego syna; w 2017 roku w Des Plaines na Northwest Highway rozpędzony do prędkości 100 mph w strefie 35 mph Piotr Rog zabił 3-osobową rodzinę, jadącą samochodem, w który czołowo uderzył jego pojazd. Sam zginął w wypadku. Wcześniej sześciokrotnie był ukarany mandatami za nadmierną prędkość.
Podobnych przykładów jest wiele. Zbyt wiele.
Amerykanie są znacznie bardziej narażeni na śmierć w wypadkach samochodowych niż mieszkańcy innych bogatych krajów; nawet porównywalnie przestronna i zatłoczona samochodami Kanada ma wskaźnik śmiertelności wypadków w przeliczeniu na mieszkańca o 60 procent niższy niż USA.
Jest rozwiązanie
Technologia znana jako inteligentny asystent prędkości (Intelligent Speed Assistance, w skrócie ISA) może utrudnić lub uniemożliwić kierowcom drastyczne przekroczenie obowiązującego limitu. W ciągu ostatnich kilku miesięcy grupa urzędników federalnych, stanowych i lokalnych wezwała do wprowadzenia ISA we wszystkich nowych samochodach, a przynajmniej w tych prowadzonych przez pracowników sektora publicznego lub tych, które prowadzone są przez osoby z historią lekkomyślnego przekraczania prędkości.
Współczesne systemy ISA (sam pomysł i urządzenie nie są nowe), można podzielić na dwie kategorie:
„Aktywne” systemy całkowicie zapobiegają dalszemu przyspieszaniu po osiągnięciu przez pojazd określonego pułapu prędkości, na przykład przekroczenia dopuszczalnego limitu o pięć mil.
„Pasywny” system jest bardziej liberalny i daje kierowcy wszelkiego rodzaju sygnały – jak opór lub wibracja pedału gazu, sygnał alarmowy, itp., aby zmusić kierowcę do zwolnienia (kierowca może zignorować te ostrzeżenia i nadal przyspieszać).
Obie wersje ISA oferują coś kuszącego dla prawodawców: proste rozwiązanie technologiczne ograniczające rzeź na drogach.
W 2022 roku Unia Europejska przyjęła przepis nakazujący wyposażanie wszystkich nowych samochodów w pasywny system ISA, począwszy od lipca tego roku. To był przełomowy moment w zmianach przepisów dotyczących bezpieczeństwa drogowego i wywołał zdziwienie po tamtej stronie Atlantyku.
W USA też podejmowane są próby:
- Nowy Jork ogłosił w ubiegłym roku program pilotażowy, w ramach którego ISA zamontowano na początek w kilkudziesięciu pojazdach miejskich. Wstępne wyniki są zachęcające i wykazują 36-procentową redukcję gwałtownego hamowania (często będącego wskaźnikiem niebezpiecznej jazdy).
- Kolejny ważny krok nastąpił w październiku ubiegłego roku, kiedy Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) ogłosiła zakończenie śledztwa w sprawie szczególnie makabrycznego wypadku, który miał miejsce w północnym Las Vegas w 2022 r. Kierowca Dodge’a Challengera wjechał na czerwonym świetle z prędkością 103 mph (ograniczenie prędkości wynosiło 35 mph), uderzając w minivana, zabijając siebie i osiem innych osób. Po raz pierwszy NTSB oficjalnie zaleciła, aby wszystkie nowe samochody sprzedawane w USA zawierały systemy ISA.
Nie wszyscy są za
Niektórzy właściciele samochodów obawiają się, że w pewnych sytuacjach może to być przeszkoda zagrażająca życiu - wyobrażając sobie na przykład scenariusz, w którym ISA uniemożliwia im pośpieszne dotarcie do szpitala. Takie zdarzenia są rzadkie, a kiedy mają miejsce, nieprzeszkolony kierowca przekraczający prędkość stawia wszystkich w niebezpiecznej sytuacji – przekonują zwolennicy ograniczeń.
Nieuchronnie pojawi się na pewno ostry sprzeciw ze strony tych, którzy postrzegają technologię ograniczania prędkości jako atak na „wolność”, mimo że przekraczanie ustalonych ograniczeń jest już z definicji nielegalne. „Zapomnij o swoich konstytucyjnych prawach, można je podeptać, nawet twój samochód będzie kontrolowany” – mówiła w Fox News Laura Ingraham, gdy NTSB zaleciło wprowadzenie systemu ISA. Kilka dekad temu wprowadzenie obowiązku zapinania pasów wywołało podobną reakcję (po latach wiemy, że pasy zmniejszają ryzyko śmierci w wypadkach wśród pasażerów z przodu nawet o 50% i pasażerów z tyłu o 25%; dane z 2021 roku wskazują, że około 50% osób, które zginęło w wypadkach jako kierowcy lub pasażerowie, nie miało zapiętych pasów).
Zwolennicy ISA przekonują, że to nonsens, by hulajnogi elektryczne miały ograniczenie do 15 mph, podczas gdy 100 razy cięższe i 10 razy szybsze samochody nie miały nic podobnego. Wskazują, że USA pogrążają się w kryzysie bezpieczeństwa drogowego, w którym liczba ofiar śmiertelnych pieszych jest najwyższa od 40 lat.
Wygląda na to, że z każdym miesiącem prawdopodobieństwo pojawienia się ISA jest coraz wyższe.
na podst. vox, bloomberg, abc11