W Chicago toczy się gorąca debata na temat finansowania nowych stadionów dla lokalnych drużyn sportowych. Chicago Bears przedstawili propozycję budowy nowego stadionu za 3,2 miliarda dolarów, z czego 900 milionów miałoby pochodzić z pieniędzy podatników. Jednocześnie Chicago White Sox poszukują miliarda dolarów publicznych funduszy na nowy stadion baseballowy wart 2 miliardy dolarów.
Dziennikarze portalu Chicago Business zastanawiają się więc nad opłacalnością finansowania stadionów z publicznych pieniędzy, analizując obecną sytuację w mieście, ale ich dociekania rzucają światło na szerszy problem, z którym borykają się miasta w całych Stanach Zjednoczonych.
Czy stać nas na to?
Te plany rodzą kontrowersje, biorąc pod uwagę trudną sytuację finansową Chicago i Illinois. Miasto ma drugi najwyższy dług wśród amerykańskich metropolii, a stan plasuje się w pierwszej piątce najbardziej zadłużonych stanów w USA.
Opłacalność pod znakiem zapytania
Czy więc publiczne finansowanie stadionów jest korzystne dla miasta i jego mieszkańców? Zwolennicy takich inwestycji twierdzą, że nowe obiekty pobudzają lokalną gospodarkę, tworząc miejsca pracy i przyciągając turystów. Jednak większość badań ekonomicznych wskazuje, że stadiony rzadko generują przewidywane korzyści ekonomiczne – czytamy w opracowaniu.
Andrew Zimbalist, emerytowany profesor ekonomii w Smith College i ekspert w dziedzinie finansowania stadionów, twierdzi, że popularność sportu i wpływy bogatych właścicieli drużyn często skłaniają polityków do wspierania takich projektów. Jednak stadiony zazwyczaj nie zwiększają aktywności gospodarczej, a jedynie ją przesuwają. Na przykład, jeśli rodzina wyda 300 dolarów na mecz White Sox i kolację w nowej dzielnicy, prawdopodobnie nie wyda tych pieniędzy gdzie indziej.
Struktura umów stadionowych jest tak zróżnicowana, że trudno jednoznacznie ocenić, czy finansowanie publiczne jest "dobre" czy "złe": niektóre miasta, jak Nashville, decydują się na nowe stadiony, by uniknąć kosztownych remontów starych obiektów. Inne, jak Los Angeles, stawiają na prywatne finansowanie z niewielkim wsparciem publicznym na infrastrukturę.
Chicago
W Chicago tempo dyskusji nad propozycją Bears budzi obawy wielu osób, że projekt nie zostanie dokładnie przeanalizowany. Wpływowa organizacja Friends of the Parks wyraża zaniepokojenie planami budowy na nabrzeżu jeziora, które powinno pozostać "otwarte, czyste i wolne". Alderman Scott Waguespack krytykuje brak publicznych konsultacji i wątpi w rzetelność obietnic dotyczących tworzenia nowych miejsc pracy.
Marc Ganis, konsultant ds. stadionów, uważa, że mało prawdopodobne jest, by Bears opuścili okolice Chicago, ale widzi większą szansę na przeprowadzkę White Sox. Zauważa też, że Chicago od dawna nie ma spójnej polityki finansowania stadionów - Sox otrzymali fundusze publiczne, podczas gdy Cubs sfinansowali swój obiekt prywatnie.
Stan odmawia. Na razie
Władze stanowe Illinois wskazują, że uzyskanie funduszy publicznych na te projekty będzie trudne. Gubernator J.B. Pritzker określił je jako "nie do przyjęcia", podkreślając, że każda umowa musi być "korzystna dla podatników". W tym tygodniu wyraźnie zaznaczył, że temat jest zamknięty na 2024 rok.
Debata w Chicago odzwierciedla szersze dyskusje toczące się w całym kraju. Właściciele drużyn często grożą przeprowadzką, aby uzyskać finansowanie, a czasem rzeczywiście przenoszą swoje zespoły. Przykładem może być Las Vegas, do którego przenieśli się z Kalifornii futboliści Oakland Raiders oraz baseballiści Athletics, dla których nowiutki stadion będzie tam gotowy za 3 lata.
Kwestia finansowania stadionów jest złożona i wymaga dogłębnej analizy. Kluczowe pytanie brzmi: kto naprawdę na tym skorzysta?
na podst. chicagobusiness.com
rj