Czwartkowa debata prezydencka w Atlancie miała być dla Joe Bidena szansą na rozwianie wątpliwości wyborców co do jego wieku i sprawności. Zamiast tego, 90-minutowe starcie z Donaldem Trumpem stało się punktem zwrotnym w kampanii, stawiając pod znakiem zapytania szanse urzędującego prezydenta na reelekcję.
81-letni Biden, mówiący cicho i często gubiący wątek, wypadł blado na tle swojego poprzednika. Jego występ tylko pogłębił obawy Demokratów, że może nie być w stanie pokonać Trumpa w listopadowych wyborach. Kulminacyjnym momentem było pytanie o dług narodowy, gdy prezydent po trzech sekundach milczenia oświadczył enigmatycznie: "W końcu pokonaliśmy Medicare". Ta wypowiedź natychmiast stała się pożywką dla krytyków i memów w mediach społecznościowych.
Trump, choć nie ustrzegł się kilku słabych i kontrowersyjnych wypowiedzi, prezentował się znacznie pewniej. Były prezydent skutecznie wykorzystywał potknięcia Bidena, jednocześnie unikając tematów, które mogłyby mu zaszkodzić, takich jak zamieszki na Kapitolu z 6 stycznia 2021 roku. Jego dyscyplina i opanowanie zaskoczyły wielu obserwatorów, przyzwyczajonych do jego bardziej impulsywnego stylu z poprzednich debat.
Reakcje w obozie Demokratów
Komentarz w partii są mieszane. Niektórzy nazywają występ Bidena "katastrofą", wzywając do zmian w kampanii, a nawet sugerując, że powinien ustąpić miejsca innemu kandydatowi. Jen Psaki, była rzeczniczka prasowa Białego Domu, przyznała w MSNBC, że "to nie była debata, jakiej potrzebowała kampania Bidena".
"To było jak mistrz boksu, który wchodzi na ring po spadku formy i potrzebuje, aby jego narożnik rzucił ręcznik" - powiedział jeden z demokratycznych prawodawców, dodając, że Biden powinien wycofać się z wyścigu.
"Czas porozmawiać o otwartej konwencji i nowym kandydacie” – napisał inny działacz demokratyczny, który dotychczas był solidnym zwolennikiem Bidena.
Obawy polegają na tym, że wersja Bidena, która pojawiła się na debacie - przypominająca karykaturę przedstawianą przez Trumpa i jego sojuszników jako człowieka nieprzygotowanego do tej pracy - nie może wygrać w listopadzie. Sztab prezydenta jednak zapewnił w piątek, że Biden nie ma zamiaru rezygnować i czeka na drugą debatę.
Z kolei inni, jak gubernator Kalifornii Gavin Newsom, apelują o spokój, przypominając, że "wszyscy miewamy gorsze dni" i podkreślając, że partia nie powinna odwracać się od swojego kandydata po jednym słabym występie. Gubernator Pensylwanii Josh Shapiro w wywiadzie telewizyjnym stwierdził, że „Joe Biden miał złą debatę, ale to nie zmienia faktu, że Donald Trump był złym prezydentem, który odebrał nam wolności, który wpędził naszą gospodarkę w dół, który zaostrzył problemy związane ze zmianą klimatu, i facetem, który wczoraj wieczorem stanął na scenie i nie tylko skłamał o swojej przeszłości, ale skłamał o rzeczach, które proponuje na przyszłość”.
Debata obnażyła także słabości sztabu Bidena. Strategia polegająca na podnoszeniu oczekiwań przed debatą okazała się błędem. Jeden z demokratycznych strategów, prosząc o anonimowość, nazwał to "kampanijnym niedbalstwem" i wezwał do "przetasowań w sztabie".
Czy debata rzeczywiście przekreśla szanse Bidena?
Niekoniecznie. Historia zna przypadki prezydentów, którzy po słabym pierwszym występie odrabiali straty i wygrywali wybory. Zarówno Ronald Reagan w 1984 roku, jak i Barack Obama w 2012, mieli kiepskie pierwsze debaty, a mimo to zwyciężyli w wyborach. Ponadto, do listopadowego głosowania pozostało jeszcze kilka miesięcy, a w kalendarzu wyborczym czekają nas kolejne ważne wydarzenia, w tym wyrok w sprawie karnej Trumpa w Nowym Jorku.
Debata ujawniła też pewne słabości Trumpa
Trump wygrał debatę z powodu większej słabości Bidena. Jednak jego występ nie był szczególnie imponujący. Jak zwykle, skupiał się na tematach dotyczących jego stałych zarzutów (Rosja, laptop, James Comey, oszustwa wyborcze), wielokrotnie skłamał i unikał odpowiedzi na pytania. Przegapił też okazje, jakie dawał mu Biden, które bardziej zdyscyplinowany i sprytny kandydat republikański mógłby wykorzystać do większego zawstydzenia oponenta.
Jedno jest pewne – Joe Biden nie wykorzystał szansy na przekonanie niezdecydowanych wyborców. Pytanie brzmi, czy zdoła odwrócić niekorzystny trend przed dniem wyborów. Sztab Bidena stoi teraz przed trudnym zadaniem odbudowy wizerunku prezydenta, co jest niezwykle trudnym zadaniem, zwłąszcza po takiej porażce.
Najbliższe tygodnie pokażą, jak debata wpłynęła na sondaże, i czy sztab Bidena zdoła wypracować nową strategię, która pozwoli mu odzyskać inicjatywę w wyścigu prezydenckim. W przeciwnym razie czwartkowa debata może być pamiętana jako moment, w którym szala zauważalnie przechyliła się na korzyść Donalda Trumpa.
na podst. csmonitor, politico, fox, cnn, nbcnews
rj