Urzędujący prezydenci nie mają skłonności do rezygnowania z ubiegania się o reelekcję. Ostatnim, który to zrobił, był Lyndon Johnson w 1968 r., ale był to trudny rok dla niego: był niepopularny, kraj i partię demokratyczną podzieliła wojna w Wietnamie i ruch na rzecz praw obywatelskich. W 2024 roku kandydatem jest Joe Biden, którego słabe sondaże sieją niepokój wśród demokratów i również dzielą partię. Pojawiają się głosy, że powinien on zrezygnować ze startu. Gdyby to jednak zrobił, czy jest ktoś, kto mógłby go zastąpić?
Średnia sondażowa sporządzona przez RealClearPolitics pokazuje, że Trump wyprzedza Bidena różnicą 2,3 punktu procentowego. To wynik znacznie lepszy od jego wyników z dwóch ostatnich wyborów prezydenckich, w których konsekwentnie tracił w sondażach. Na tym etapie 2016 roku poparcie dla Trumpa było o siedem punktów niższe: do Hillary Clinton brakowało mu pięciu punktów. Na tym etapie w 2020 r. tracił pięć punktów do Bidena.
Wniosek? Szanse Bidena nie wyglądają najlepiej. Jednak jego partia nie ma planu B.
Ponieważ większość stanów jest politycznie stronnicza i z góry wiadomo, jak zagłosuje (tzw. stany niebieskie i czerwone), a dla polityka partii mniej popularnej w danym miejscu nie ma większego sensu wydawanie tam pieniędzy oraz spędzanie czasu, dlatego kampania prezydencka skupi się na sześciu stanach, w których wynik jest niepewny (swing states): Arizonie, Georgii, Michigan, Nevadzie, Pensylwanii i Wisconsin. Wczesne sondaże przeprowadzone w tych stanach również wykazały, że Bidenowi brakuje kilku punktów. Niektórzy demokraci obawiają się, że sondaże te mogą nie doceniać poparcia Trumpa, ponieważ jego wyborcy, często o poglądach spiskowych, mogą nie być otwarci wobec osób przeprowadzających ankiety.
Kto mógłby go zastąpić
W partii jest wielu polityków, którzy nie są geriatrykami i którzy mogliby zdobyć mandat prezydencki. Problem w tym, że żaden z nich nie odważył się wystartować w prawyborach, po części z obawy, że nie uda im się pokonać Bidena, a jedynie zaszkodzić jego szansom w wyborach powszechnych. Zgłosili się jedynie mało znani, tacy jak na przykład Dean Phillips, kongresmen z Minnesoty. „Prezydent Biden — człowiek, którego szanuję i uważam, że jest osobą przyzwoitą i uczciwą — jest być może jednym z niewielu demokratów, którzy mogą przegrać i prawdopodobnie przegrają z Donaldem Trumpem” – wyjaśnia Phillips. Twierdzi, że wyraża na głos opinię „chichej większości” na temat zaawansowanego wieku prezydenta i jego niepopularności.
Nawet jeśli potencjalni kandydaci widzieli jakąkolwiek nadzieję na pokonanie Bidena, jest już za późno. W większości stanów minęły terminy zgłaszania kandydatów w prawyborach.
Wszystko wskazuje więc na to, że Biden z łatwością zapewni sobie nominację swojej partii. Możliwe jest oczywiście, że zostanie zmuszony do ustąpienia ze względu na to, co eksperci grzecznie nazywają „wydarzeniem zdrowotnym”. Ale taki wynik niekoniecznie byłby dobry dla demokratów. Podobnie jak wtedy, gdy Johnson oświadczył w 1968 r.: „Nie będę zabiegał i nie zaakceptuję nominacji mojej partii na kolejną kadencję na waszego prezydenta”, prawdopodobnie nastąpiłoby polityczne pandemonium.
Tylko kilku kandydatów dysponujących zasobami pozwalającymi na uruchomienie machiny wyborczej w krótkim czasie byłoby w stanie spróbować szczęścia.
Harris
Domniemaną kandydatką byłaby wiceprezydent Kamala Harris, mająca za sobą instytucjonalne wsparcie partii i być może nawet poparcie Bidena. Demokraci to grupa hierarchiczna. Ostatni raz odmówiono wiceprezydentowi ubiegania się o nominację na prezydenta w 1952 r. Nieszczęśnikiem był zastępca Harry'ego Trumana, Alben Barkley, siedemdziesięciolatek, którego fatalny wzrok wymagał pisania dokumentów czcionką o wysokości jednego cala.
Według YouGov tylko 36% Amerykanów uważa, że Harris ma kwalifikacje na urząd prezydenta. Tylko 23% uważa, że pokonałaby Trumpa.
Jednak ze względu na brak poważnych kontrkandydatów wybór Kamali Harris może być nieunikniony. Poniżej kilka osób, z których żadna poważnie nie planuje udziału w wyścigu, nawet jeśli o tym myśli:
Newsom
Gavin Newsom, gubernator Kalifornii, choć dementuje plotki dotyczące zainteresowania Białym Domem, zbudował potężną machinę polityczną i wyraźnie spogląda w stronę Waszyngtonu.
Pritzker
Gubernator Illinois, JB Pritzker, ma zarówno ambicje, jak i odziedziczoną fortunę wartą miliardy.
Kto jeszcze
Jednak umiarkowani gubernatorzy, których wielu demokratów uważa za najlepiej przygotowanych do walki z Trumpem – tacy jak Andy Beshear z Kentucky, Josh Shapiro z Pensylwanii czy Gretchen Whitmer ze stanu Michigan – mogą nie mieć wystarczającej ilości pieniędzy lub wystarczająco dużo czasu, aby zbudować prawdziwą kampanię. Największe talenty polityczne w rządzie Bidena, takie jak sekretarz transportu Pete Buttigieg i sekretarz handlu Gina Raimondo, musiałyby prawdopodobnie podać się do dymisji, by wziąć udział w walce.
Zasady wielkich partii dotyczące nominowania kandydata są skomplikowane, ale w zasadzie wymagają, aby większość delegatów poparła zwycięzcę na krajowej konwencji. Dla demokratów odbędzie się to w sierpniu w Chicago. Zwykle większość delegatów jest „zaprzysiężona”, co oznacza, że oczekuje się od nich, że odzwierciedlą wynik prawyborów w swoim stanie rodzinnym. Jeśli jednak zostaną oddane na kandydata, który nie bierze już udziału w wyścigu, są traktowani jako „superdelegaci” – to 746 wielkich osobistości partii, które mogą głosować, jak im się podoba.
Jeśli Biden zachoruje i nie będzie mógł startować w wyborach po zapewnieniu sobie nominacji, Komitet Narodowy Demokratów, składający się z kilkuset działaczy partyjnych, zdecyduje, kogo umieścić na pierwszym miejscu. Będzie to prawdopodobnie Harris.
Słabe wyniki sondaży Bidena stawiają demokratów w opłakanej sytuacji. Możliwe alternatywy nie są rozpatrywane. Na pytanie, czy byłoby lepiej, gdyby Biden się wycofał, preferowaną strategią public relations partii jest udawanie, że pomysł jest absurdalny i przekazywanie informacji o tym, w jak świetnej formie jest prezydent. Dla większości dziennikarzy jest jednak jasne, że partia nie ma planu zastępczego.
na podst. economist.com
rj