22 lipca 2024

Udostępnij znajomym:

Prezydent Joe Biden nagle przestał być kandydatem demokratów w tegorocznym wyścigu prezydenckim. Czy partia poradzi sobie lepiej bez niego, czy też zgodnie z niektórymi opiniami nie ma to już znaczenia?

Niedzielne ogłoszenie przez Bidena, że nie będzie ubiegał się o reelekcję w nadchodzących wyborach, oraz jego poparcie dla wiceprezydent Kamali Harris, wywołały polityczne trzęsienie ziemi, zaledwie 107 dni przed wyborami. Ta wiadomość natychmiast ożywiła i odciążyła nieco demokratów, z których wielu wydaje się gotowych wspierać wiceprezydent, zamiast ryzykować dalszy chaos związany z nagłym poszukiwaniem nowego kandydata.

Bez względu na to, czy będzie to Harris, czy ktoś inny, żaden współczesny polityk nie wygrał wyborów rozpoczynając kampanię tak późno. Ktokolwiek to będzie, wejdzie w kampanię bez solidnego wsparcia, jakie daje zdobycie nominacji w procesie prawyborczym, nie mówiąc o stawieniu czoła byłemu prezydentowi.

Prezydent Biden ostatecznie zdecydował się zakończyć swoją kampanię, publikując list na portalu społecznościowym X, po miesiącu pełnym chaosu i wezwań do ustąpienia, co było wynikiem katastrofalnego występu podczas debaty. W kolejnych tygodniach próby uspokojenia paniki przez sztab Bidena przyniosły odwrotny skutek. Darczyńcy zaczęli się wycofywać, sondaże pokazały, że większość demokratycznych wyborców chciała jego odejścia, a kilkudziesięciu demokratycznych przedstawicieli Kongresu publicznie zażądało jego ustąpienia. Liderzy partii zwiększyli presję, która ostatecznie zmusiła go do rezygnacji.

„Byli tacy, którzy dosłownie próbowali pogrzebać Joe Bidena politycznie, a jego rezygnacja jest efektem szturmu tych ludzi… którzy w tak publiczny sposób wywierali presję na niego” – powiedział jeden z byłych pracowników Białego Domu. „Nie mógłby przetrwać tego, nawet gdyby chciał”.

Czy Kamala Harris zyska poparcie?

Sondaże od dawna pokazują, że zarówno Biden, jak i Donald Trump cieszą się znaczną niechęcią wśród wyborców. Chociaż badania nie wskazują, by Harris była bardziej popularna, jest znacznie mniej określona przez wyborców niż jej ustępujący szef.

„Jestem zaszczycona poparciem prezydenta i zamierzam zdobyć i wygrać tę nominację” – napisała w oświadczeniu.

Harris, była prokuratorka, wykazała się umiejętnością krytykowania i obnażania błędów swoich przeciwników podczas przesłuchań w Senacie oraz podczas debat w kampanii przed 4 laty. Mimo że jej kampania prezydencka w 2020 roku okazała się nieudana, do dziś wiele osób pamięta jej udane wystąpienia przeciw Joe Bidenowi, wówczas kandydatowi do nominacji.

Jest także czarnoskórą i mającą korzenie w Indiach Amerykanką, 59-letnią przedstawicielką pokolenia X, z zamiłowaniem do firmy Converse All-Stars i hip-hopu, co stwarza wyraźny kontrast pokoleniowy. Trump, jako 78-letni biały baby boomer, którego playlisty na wiece w dużej mierze obejmują klasyki z lat 60. i 70., wydaje się starszy i mniej nowoczesny. Odejście Bidena sprawia, że teraz Trump staje się najstarszym kandydatem w historii USA.

Przemówienie Trumpa na piątkowej Konwencji Narodowej Partii Republikańskiej również wzbudziło nadzieje demokratów. Niektórzy nazywają je „pierwszą dobrą rzeczą”, jaka im się przytrafiła od kilku tygodni. Mimo że przez pierwsze 15 minut mówił o jedności i opowiadał o zamachu, potem wrócił do długiego, polaryzującego i często nudnego 90-minutowego wystąpienia, które przekonało wielu demokratów, że wciąż można go pokonać.

Jednak to Biden pokonał Trumpa cztery lata temu, podczas gdy Harris prowadziła słabą kampanię, która zakończyła się bezowocnie. Biden wybrał ją na wiceprezydenta po złożonej obietnicy, iż będzie to kobieta, a następnie pod presją, by była to osoba czarnoskóra, na fali protestów Black Lives Matter.

Jednak jej byli współpracownicy i zwolennicy twierdzą, że Harris zmieniła się znacznie w ciągu swoich trzech lat jako wiceprezydent, zdobywając doświadczenie, umiejętności i powagę.

„Jest zupełnie inna” – mówi Bakari Sellers, były reprezentant z Południowej Karoliny i wieloletni zwolennik Harris. „Nie jest już tą samą osobą, tym samym politykiem. Jest doświadczona i przetestowana w boju”.

Trump przygotowuje się na kampanię przeciwko Harris

W zeszłym tygodniu stało się jasne, że sztab byłego prezydenta zaczął kampanię przeciw Harris, gdy kolejni mówcy podczas konwencji GOP atakowali ją na różne sposoby, w tym poruszając temat sytuacji na południowej granicy.

W niedzielę sztab Trumpa natychmiast przedstawił swoje argumenty przeciwko niej:

„Kamala Harris jest równie żałosna jak Biden” – napisali współprzewodniczący sztabu Chris LaCivita i Susie Wiles w oświadczeniu. „Odpowiadają za swoje wzajemne dokonania, a między nimi nie ma żadnej różnicy. Harris musi bronić nieudanej administracji Bidena i swojego liberalnego, słabego rekordu w Kalifornii”.

Komitet Narodowy Partii Republikańskiej szybko opublikował film video łączący Harris z rekordem Bidena i obwiniające ją za rzekomy napływ migrantów na granicy USA-Meksyk, nazywając ją „szefową granic”.

Lekcja historii

To pierwszy raz od dziesięcioleci, kiedy jedna z dwóch głównych partii nie ma wyłonionego kandydata tak blisko wyborów. To również pierwszy raz od 1968 roku, kiedy urzędujący prezydent zdecydował się nie ubiegać o reelekcję. Wtedy prezydent Lyndon Johnson postanowił ustąpić wiosną po rosnącym oporze wobec wojny w Wietnamie. Faworytem do jego zastąpienia był Robert F. Kennedy, który zginął od kuli zamachowca w czerwcu.

Demokraci wpadli wówczas w chaos, walcząc o nominację podczas konwencji krajowej w Chicago latem tego samego roku, podczas gdy na zewnątrz sali konwencyjnej doszło do krwawego tłumienia demonstracji antywojennych. To zamieszanie pomogło wtedy kandydatowi republikanów, którym był Richard Nixon.

Widmo 1968 roku wisi nad demokratami do dziś. Kiedy znów zbiorą się w Chicago na konwencji w przyszłym miesiącu, z protestami przeciwko wojnie w Gazie spodziewanymi w pobliżu, mają nadzieję, że historia się nie powtórzy.

Co dalej

Na razie wydaje się mało prawdopodobne, by inni rzucili wyzwanie Harris. Oczywiście może się tak zdarzyć, ale mało kto miałby realne szanse. Harris korzysta również z faktu, że jest współsygnatariuszką funduszy kampanijnych kampanii Biden-Harris, co oznacza, że będzie mogła wykorzystać już zebrane pieniądze - to około 100 milionów dolarów. Republikanie mogą próbować zakwestionować to prawnie, ale będzie to trudna walka do wygrania.

Republikanie nie chcą Harris

Dla wielu proces ten może wydawać się mniej demokratyczny, podkreślając, że Harris jest wyborem partyjnych bossów, a nie wyborców. To może podważyć przekaz partii, że to Trump i republikanie stanowią zagrożenie dla demokracji z powodu jego prób obalenia wyniku wyborów z 2020 roku.

„Trudno będzie bronić demokracji, gdy partia po prostu odwróciła wolę swoich wyborców i narzuciła własnego następcę” – napisał jeden z strategów GOP po ogłoszeniu decyzji.

Może to również wywołać pozwy, choć mało prawdopodobne, że zakończą się sukcesem.

„Każdy stan ma swój własny system. A w niektórych z nich nie jest możliwe po prostu wymienić kandydata” – argumentował przewodniczący Izby Reprezentantów Mike Johnson w programie ABC News w niedzielny poranek. „Byłoby to niewłaściwe i uważam, że niezgodne z niektórymi przepisami stanowymi, gdyby garstka osób wymieniła kandydata, ponieważ pierwszy już im się nie podoba”.

Fundacja Heritage, ta od Projektu 2025, opublikowała wiadomość w mediach społecznościowych sugerującą, że wkrótce złoży pozew w tej sprawie.

„Przygotowywaliśmy się do tego momentu od miesięcy” – brzmiała wiadomość.

Nagłe ataki partii republikańskiej pokazują, że bardzo poważnie liczą się z zagrożeniem ze strony Harris. Choć Donald Trump napisał w swoich mediach społecznościowych, iż będzie ona „łatwiejsza do pokonania” od Bidena, to jego działania na to nie wskazują.

na podst. CSMonitor, politico, WP

rj

----- Reklama -----

KANCELARIA JASZCZUK

----- Reklama -----

KANCELARIA JASZCZUK

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor