Jeszcze kilka lat temu otwierając aplikacje Facebooka, Twittera lub Instagrama widzieliśmy głównie posty naszych znajomych i rodziny, pojawiające się w kolejności chronologicznej. Dzisiaj atakowani jesteśmy zalewem treści nadzorowanych przez algorytm. Pasjonujesz się uprawą roślin? Sportem? Polityką? Kotami? Takie treści właśnie najszybciej zobaczysz.
„Istnieją równania, które zbierają informacje na temat tego, co robisz, monitorują dane wszystkich użytkowników tych platform, a następnie próbują przewidzieć, w co najprawdopodobniej zaangażuje się dana osoba” – wyjaśnia pisarz „New Yorkera” Kyle Chayka. „Zamiast mieć schludny, uporządkowany kanał, masz kanał, który nieustannie próbuje odgadnąć, w co zamierzasz kliknąć, co przeczytasz, co obejrzysz lub czego posłuchasz”.
W swojej nowej książce „Filterworld” Chayka analizuje zalecenia algorytmiczne, które dyktują wszystko, od muzyki, wiadomości i filmów, które oglądamy, po żywność, którą jemy i miejsca, które odwiedzamy. Twierdzi, że cała ta sterowana maszynowo selekcja uczyniła z nas posłusznych konsumentów i spłaszczyła nasze upodobania i gusta.
„W przypadku nas, konsumentów, czynią nas bardziej pasywnymi, po prostu karmiąc nas tak dużą ilością treści i stale polecając rzeczy, obok których raczej nie przejdziemy obojętnie, takie, które będziemy tolerować, ale jednocześnie nie będą dla nas zbyt zaskakujące ani trudne” – wyjaśnia Chayka.
Co więcej, Chayka twierdzi, że algorytmy wywierają presję na artystów i innych twórców, aby kształtowali swoją pracę w sposób dostosowany do kanałów. W przypadku muzyków pracujących za pośrednictwem Spotify lub TikTok może to oznaczać nagrywanie chwytliwych motywów, które pojawiają się na początku utworu – kiedy użytkownik ma największą szansę ich usłyszeć.
Choć algorytmy mogą wydawać się niezbędne, Chayka uważa, że zwiększone regulacje dotyczące firm z branży mediów społecznościowych mogą złagodzić ich wpływ. „Myślę, że gdyby Meta, spółka-matka Facebooka, została zmuszona do rozdzielenia niektórych swoich usług, takich jak Instagram czy WhatsApp, a te usługi miałyby ze sobą konkurować, być może użytkownicy mieliby większą swobodę działania i większy wybór tego, czego chcą” – mówi.
Jak algorytmy wpływają na wiadomości
Źródła algorytmiczne przejęły na siebie odpowiedzialność, jaką kiedyś pełniło wiele publikacji informacyjnych – uważa Chayka. W ubiegłych dziesięcioleciach wiadomości, które oglądaliśmy codziennie, pojawiały się na pierwszej stronie „The New York Times” w prasie drukowanej lub na stronie głównej „The New York Times” w Internecie. Teraz zamiast wybierać przez publikację, które historie są najważniejsze i które rzeczy powinniśmy zobaczyć od razu, Twitter lub X, algorytm decyduje, jakiego rodzaju historie konsumujesz i jakie narracje są budowane. Mamy teraz gadające głowy i wyjaśnienia TikTok, a nie prezenterów wiadomości w telewizji kablowej. Myślę więc, że odpowiedzialność za wybór tego, co ważne, została przeniesiona na rekomendacje algorytmiczne, a nie na redaktorów i producentów.
„Martwi mnie bierność konsumpcji, do której nas wepchnięto, sposób, w jaki zachęca się nas, abyśmy nie myśleli o kulturze, którą konsumujemy, abyśmy nie sięgali głębiej i nie podążali za własnymi upodobaniami” – mówi Chayka w wywiadzie na temat swojej książki.
jm