Departament Skarbu ogłosił, że federalny dług publiczny przekroczył po raz pierwszy w historii 34 biliony dolarów (amer. tryliony) – to 34 000 000 000 000, czyli 12 zer – i to o kilka lat wcześniej, niż prognozowano przed pandemią.
Prognozy Biura Budżetowego Kongresu ze stycznia 2020 r. mówiły, że tak wysoki poziom długu zostanie osiągnięty dopiero w roku 2029. Na jego całkowitą kwotę składa się dług będący w posiadaniu agend rządowych (prawie 7,1 bln dol.) oraz ten będący rękach pozostałych podmiotów (26,9 bln dol.), czyli amerykańskich oraz zagranicznych inwestorów.
Maya MacGuineas, przewodnicząca Komitetu na rzecz Odpowiedzialnego Budżetu Federalnego, czyli organizacji nadzorującej politykę fiskalną, nazwała ten rekord "naprawdę przygnębiającym osiągnięciem".
"Chociaż nasz poziom zadłużenia jest niebezpieczny zarówno dla naszej gospodarki, jak i bezpieczeństwa narodowego, Ameryka po prostu nie może przestać pożyczać" – napisała w przesłanym oświadczeniu.
Zadłużenie rosło szybciej niż oczekiwano z powodu wieloletniej pandemii, która spowodowała zamknięcie dużej części amerykańskiej gospodarki. Ożywienie kraju nastąpiło jednak wraz ze wzrostem inflacji, która podniosła stopy procentowe i sprawiła, że obsługa zadłużenia stała się dla rządu kosztowna.
Stany Zjednoczone płacą 800 miliardów dolarów rocznie w samych odsetkach od tego zadłużenia.
„Wiesz, co oznacza około 800 miliardów dolarów rocznie? Cały budżet obronny jest równy spłatom odsetek od naszego długu. To zaczyna być szaleństwo” – powiedział ekonomista Kirk Elliot w programie „NewsNation Now”.
„Nie ma znaczenia, kto jest prezydentem” – dodał Elliot. „Patrząc wstecz, to trwa od dziesięcioleci”.
Powody
Amerykańska branża finansowa podaje dwa – pandemia koronawirusa, która zamroziła amerykańską gospodarkę i szereg pożyczek zaciąganych przez Donalda Trumpa i Joe Bidena na niwelowanie skutków wspomnianej pandemii. Do tego doszła wysoka inflacja, wyższe stopy procentowe, które miały ją wyhamować, a to wszystko wpłynęło na koszt obsługi krajowego długu.
Informacja o rekordowym długu pojawia się zaledwie trzy miesiące po tym, jak dług publiczny USA przekroczył 33 biliony dolarów, a deficyt budżetowy - różnica między tym, co rząd wydaje, a tym, co otrzymuje w podatkach - gwałtownie wzrósł. Niepokojące jest również to, że dług publiczny rośnie w czasie, gdy gospodarka jest stosunkowo silna, a bezrobocie niskie, co jest uważane za dobry czas na ograniczenie deficytu federalnego. Rząd często zwiększa wydatki w okresach słabej koniunktury i wysokiego bezrobocia, starając się stymulować wzrost gospodarczy.
Komentarz Białego Domu
Rzecznik Białego Domu Michael Kikukawa powiedział, że rosnąca suma była "napędzana w przeważającej mierze przez powtarzające się republikańskie prezenty dla dużych korporacji i bogatych", co doprowadziło do cięć w ubezpieczeniach społecznych - Medicare i Medicaid, które zaszkodziły zwykłym Amerykanom. Kikukawa zapewnił, że obecna administracja ma plan zmniejszenia deficytu o 2,5 biliona dolarów poprzez "zmuszenie bogatych i dużych korporacji do płacenia sprawiedliwego udziału podatkowego i cięcia marnotrawionych wydatków" – chodzi przede wszystkim o firmy farmaceutyczne i te z branży paliwowej.
Patrząc w przyszłość, wysokość długu publicznego nadal będzie biła rekordy. Wszak jest spodziewane, że Departament Skarbu pożyczy do końca marca dodatkowy 1 bln dol. Dodawanie do długu biliona po bilionie, rok po roku, powinno być sygnałem ostrzegawczym dla każdego decydenta, któremu zależy na przyszłości naszego kraju – uważa z kolei Michael Peterson, prezes Fundacji Petera Petersona.
fk/rj