W miniony wtorek obydwaj prezydenci - obecny i były - uzyskali zwycięstwo w prawyborach swoich partii w stanie New Hampshire.
Wynik nie zaskoczył: Donald Trump wygrał z Nikki Haley stosunkiem głosów 54% do 43%. Zapewniając sobie kilkunastoprocentowe zwycięstwo nad Haley, Trump znalazł się już na prostej do nominacji partyjnej.
W prawyborach demokratów przeprowadzanych tego samego dnia nazwisko Joe Bidena nie znalazło się na karcie do głosowania po tym, jak zadecydowano, że pierwsze prawybory demokratów odbędą się w Karolinie Południowej na początku lutego. Jednak stan New Hampshire i tak zdecydował się przeprowadzić głosowanie, a dzięki akcji ręcznego dopisywania jego nazwiska na karty do głosowania prezydent odniósł tam pierwsze zwycięstwo, chociaż żaden delegat nie zostanie nikomu przyznany.
Trump zwyciężył, ale Haley walczy dalej
New Hampshire słynie z niezależnego bloku wyborczego, który obejmuje 40% elektoratu. Haley miała nadzieję, że niezależni wyborcy o poglądach republikańskich odpowiedzą na jej przekaz, w którym przedstawiła się jako młodsza, świeższa twarz i antidotum zarówno na Trumpa, jak i Bidena.
Chociaż niezależni wyborcy nie byli w stanie poprowadzić Haley do zwycięstwa, ich wsparcie dla niej może stworzyć problem na dalszej drodze dla Trumpa. Według sondażu przeprowadzanego wśród osób opuszczających punkty wyborcze, Haley zdobyła poparcie 73% wyborców partii republikańskiej, którzy określili siebie jako umiarkowanych. Jeśli Trump chce pokonać Bidena w listopadzie, będzie musiał przekonać do siebie znacznie większą część umiarkowanych republikanów, a dobre wyniki Haley w tym bloku wyborczym wskazują, że były prezydent ma przed sobą sporo pracy.
Pomimo trzeciego miejsca w Iowa i drugiego miejsca w New Hampshire Haley nadal planuje uczestniczyć w prawyborach - już wyraziła optymizm co do swojego rodzinnego stanu Karolina Południowa, w którym 24 lutego odbędą się kolejne prawybory.
„New Hampshire jest pierwsze w kraju. Ale to nie ostatnie głosowanie w kraju” – powiedziała Haley. „Ten wyścig jeszcze się nie skończył. Pozostały dziesiątki stanów, a następnym będzie mój ukochany stan Karolina Południowa".
Sondaże pokazują jednak, że w Południowej Karolinie Haley pozostaje daleko w tyle za Trumpem, z różnicą niemal 30 procent, więc nie jest jasne, w jaki sposób wynik z tego stanu może cokolwiek zmienić.
W jednym Biden i Trump sie zgadzają
New Hampshire dostarczyło jednak kolejnych dowodów na to, że wybory powszechne w listopadzie 2024 r. będą rewanżem pomiędzy Bidenem a Trumpem. Opinię taka wyraził obecny prezydent, jak również były gospodarz Białego Domu. Na tym zgodność między nimi się kończy.
Nietrudno to przewidzieć, gdyż z wyścigu wycofali się wszyscy rywale Trumpa z wyjątkiem byłej amerykańskiej ambasador przy ONZ, Nikki Haley, która wkrótce też będzie musiała zdecydować, czy pozostać w wyścigu przy sondażach z jej rodzinnego stanu wskazujących na miażdżącą przewagę byłego prezydenta.
Po stronie demokratów powszechne obawy dotyczące wieku prezydenta Bidena i niskie notowania w sondażach nie doprowadziły do żadnego poważnego wyzwania wobec jego kandydatury.
Czego można się spodziewać
Jak dotąd badania opinii potencjalnych wyborców wskazują, że rewanż Biden-Trump będzie bardzo zacięty. Średnia sondaży daje obecnie Trumpowi w skali kraju 1-punktową przewagę. Jednak wiadomo, że w systemie elektorskim wybory można wygrać nawet nie uzyskując większości głosów, a jedynie przewagę w kilku decydujących stanach – obecnie są nimi Nevada, Arizona, Wisconsin, Georgia, Michigan, Pensylwania i Północna Karolina.
Główne czynniki, które będą miały wpływ na opinie wyborców
Gospodarka
Sztab Bidena uważa, że gospodarka będzie atutem prezydenta na reelekcję. Jego sojusznicy powołują się na znaczny wzrost liczby miejsc pracy, niską stopę bezrobocia, skuteczne stłumienie inflacji i tzw. miękkie lądowanie po kryzysie pandemicznym połączonym z rekordowymi wynikami na giełdzie.
Problem w tym, że Amerykanie tego nie odczuwają na co dzień.
Z sondażu Gallupa przeprowadzonego w zeszłym miesiącu wynika, że zaledwie 22 procent Amerykanów oceniło warunki gospodarcze jako „doskonałe lub dobre”. Dla kontrastu 33 procent określiło te warunki jako „dostateczne”, a aż 45 procent określiło je jako „słabe lub złe”.
Sondaż Pew Research Center przeprowadzony pod koniec ubiegłego roku wykazał z kolei, że zaledwie 36 procent Amerykanów było przekonanych, iż Biden jest w stanie podejmować dobre decyzje dotyczące polityki gospodarczej, podczas gdy 64 procent nie było co do tego przekonanych.
Możliwe, że liczby te zmienią się do listopada. Jeśli nie, Biden będzie skazany na przegraną.
Czy nadają się na urząd
Donald Trump ma za sobą historię, która byłaby zabójcza dla każdego innego kandydata. Jako prezydent dwukrotnie został poddany procedurze impeachmentu, postawiono mu 91 zarzutów karnych w ramach czterech aktów oskarżenia, a w zeszłym roku w odrębnym procesie cywilnym uznano go odpowiedzialnym za wykorzystanie seksualne pisarki E. Jean Carroll. Poza tym w dalszym ciągu wysuwa fałszywe twierdzenia o oszustwie wyborczym, nazywając swoich przeciwników „szkodnikami” i sugerując, że po wygranej wykorzysta swe stanowisko do zemsty.
Jednak żadna z tych rzeczy nie zaszkodziła Donaldowi Trumpowi wśród jego konserwatywnych wyborców. Wśród pozostałej części społeczeństwa liczby są inne: nowy sondaż Economist/YouGov wykazał, że 52 procent Amerykanów ma nieprzychylne opinie na jego temat. Sztab Bidena chce to wykorzystać przedstawiając go od kilku miesięcy jako zagrożenie dla demokracji.
Z drugiej strony mamy obecnego prezydenta, który również nie cieszy się poparciem społeczeństwa.
Sondaż po sondażu pokazuje, że ogromna część wyborców ma obawy co do zdolności 81-letniego Bidena do skutecznego sprawowania swojej funkcji przez kolejną kadencję.
W listopadzie zaledwie 25 procent zarejestrowanych wyborców uważało, że Biden ma „wytrzymałość i bystrość, aby skutecznie sprawować funkcję prezydenta”. Nawet 48 procent demokratów uważało inaczej.
Wiek może okazać się decydujący dla planów prezydenckich Bidena.
Aborcja – wciąż gorący temat
Jest wiele kwestii, w których republikanie mają wyraźną przewagę wśród wyborców, choćby imigracja, przestępczość i gospodarka.
Jednak partia konserwatywna nie jest popularna w kwestii aborcji – jak na ironię, słabość ta wynika z ogromnego zwycięstwa republikanów, gdy Sąd Najwyższy uchylił wyrok w sprawie Roe v. Wade w czerwcu 2022 r. Decyzja ta pozostaje głęboko niepopularna.
Sondaż USA Today/Suffolk University opublikowany w pierwszą rocznicę tej decyzji wykazał, że Amerykanie nie zgadzają się z obaleniem tego prawa w stosunku niemal 2 do 1 (58 do 30 procent).
Od czasu obalenia Roe w siedmiu stanach odbyły się referenda w sprawie aborcji. Strona liberalna zwyciężyła we wszystkich, nawet w głęboko czerwonych, takich jak Kansas i Kentucky. Ta kwestia była również jednym z powodów, dla których demokraci uzyskali lepsze niż oczekiwano wyniki podczas wyborów w połowie kadencji w 2022 r.
Aborcja ma potencjał polityczny - częściowo ze względu na zaangażowanie kobiet z przedmieść, kluczowej grupy demograficznej, oraz ze względu na zwiększanie frekwencji wyborczej.
Wojna Izrael-Hamas
Wojna ta podzieliła demokratów. Wśród starszych, bardziej centrowych zwolenników tej partii poparcie dla Izraela pozostaje silne.
Jednak wśród młodych postępowców, którzy znacznie częściej sympatyzują ze sprawą palestyńską, sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
Rozłam ten pogłębia się od lat, ale nabrał zupełnie nowego znaczenia politycznego, gdy według niektórych szacunków w konflikcie zginęło już ponad 25 000 Palestyńczyków i wysiedlonych zostało prawie 2 milionów ludzi, a jednocześnie premier Izraela Benjamin Netanjahu odrzucił jakąkolwiek możliwość dwupaństwowego rozwiązania szerszego konfliktu.
Przez cały ten czas Biden zasadniczo popierał Izrael. Fakt, że ostatnio złagodził swoją retorykę, niewiele zrobił, aby ostudzić wściekłość postępowców.
Sporym problemem politycznym dla Bidena jest wpływ konfliktu na obniżkę frekwencji wyborczej kluczowych dla demokratów grup: ludzi młodych, czarnych wyborców i pochodzenia arabsko-amerykańskiego. Przykładem jest stan Michigan, gdzie po zwycięstwie Trumpa w 2016 roku Biden zwyciężył tam w 2020. Tym razem może być inaczej, gdyż Michigan jest domem dla ponad 200 000 Amerykanów arabskiego pochodzenia.
na podst. thehill, nbcnews
rj