02 października 2024

Udostępnij znajomym:

Chodzi o wtorkową debatę wiceprezydencką między gubernatorem Timem Walzem a senatorem JD Vance'em. W powszechnej opinii komentatorów i widzów okazała się ona bardziej merytoryczna i cywilizowana niż niedawne starcie Trump-Harris. Mimo to, nie przyniosła ona jednoznacznego zwycięzcy ani przełomowych momentów, które mogłyby znacząco wpłynąć na przebieg kampanii prezydenckiej. Uspokoiła ona jednak wiele osób, które na postać wiceprezydenta spoglądają jako na potencjalnego przywódcę, który w sytuacji niezdolności prezydenta do dalszego wykonywania obowiązków, przejmuje władzę w kraju. Pod tym względem obydwaj politycy w większości spełnili oczekiwania oglądających.

Remis z lekką przewagą Vance'a

Badania opinii publicznej przeprowadzone po debacie wskazują na niemal równy podział głosów. Według sondażu CBS, 42% widzów uznało zwycięstwo Vance'a, 41% Walza, a 17% oceniło debatę jako remis. Ankieta CNN też pokazała minimalną przewagę Vance'a - 51% do 49%, przy czym w tej ankiecie nie można było wybrać remisu, sondaż Politico wykazał podział 50/50.

Republikanin JD Vance, kandydat na wiceprezydenta u boku D. Trumpa, był oceniany nieco wyżej pod względem umiejętności i techniki debatowania. „Sprawiał wrażenie bardzo stabilnego, można go było postrzegać jako kapitana statku, nie był zbyt sztywny, ale wiedziałeś, czego się spodziewać. Za każdym razem wydawał się pewny siebie” – podsumowała w telewizji Fox ekspertka od mowy ciała, dr Carole Lieberman.

JD Vance skupił się on na dwóch głównych strategiach: obarczaniu Kamali Harris odpowiedzialnością za wszystkie niepowodzenia administracji Bidena, a także prezentowaniu bardziej umiarkowanego oblicza trumpizmu. Jego głównym celem było przemawianie do niezdecydowanych wyborców.

Vance konsekwentnie określał obecną administrację jako "administrację Kamali Harris", próbując w ten sposób przenieść ciężar krytyki z prezydenta na jego zastępczynię. Ta taktyka miała na celu zarówno zdyskredytowanie Harris, jak i uniknięcie bezpośrednich ataków na popularnego wśród części wyborców Bidena.

Z kolei Tim Walz, kandydat demokratów, choć miejscami mniej zdyscyplinowany w swoich wypowiedziach, skutecznie poruszał kwestie opieki zdrowotnej, aborcji i zagrożeń dla demokracji ze strony Trumpa. Jego występ był jednak oceniany jako bardziej nierówny, z momentami wahania i mniej spójnymi odpowiedziami. Zresztą już w sierpniu sam wspomniał, że jego umiejętności debatowania pozostawiają wiele do życzenia, w związku z czy wielu demokratów z niepokojem oczekiwało na wtorkowe starcie.

Według cytowanej wcześniej dr Lieberman, Walz był „niespokojny i zdenerwowany, zwłaszcza na początku debaty”.

Walz wydawał się zaskoczony pytaniem dotyczącym jego przeszłości, rzekomo nieprawdziwych twierdzeń, że był w Hongkongu w czasie represji na placu Tiananmen w 1989 r. Nie był to może najważniejszy i najbardziej palący problem, ale prawdopodobnie powinien był przygotować lepszą odpowiedź.

Kluczowe momenty i tematy debaty

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych stwierdzeń wieczoru była wypowiedź Vance'a, że Donald Trump "uratował Obamacare". Vance argumentował: "Myślę, że można przekonująco twierdzić, że uratował Obamacare, które działało katastrofalnie, dopóki nie pojawił się Donald Trump".

Ta wypowiedź stoi w jaskrawej sprzeczności z faktycznymi działaniami byłego prezydenta, który wielokrotnie próbował zlikwidować Obamacare. Walz skutecznie kontrował, przypominając o próbach Trumpa ograniczenia dostępu do opieki zdrowotnej i podkreślając rolę demokratów w ochronie i rozszerzeniu programu.

Sfałszowane wybory: Innym, pamiętnym momentem było pytanie Walza skierowane bezpośrednio do Vance'a o to, czy Biden wygrał wybory w 2020 roku. Vance unikał jednoznacznej odpowiedzi, twierdząc, że skupia się na przyszłości. Walz określił to jako "potępiający brak odpowiedzi", skutecznie podkreślając ciągłe zagrożenie dla demokracji ze strony zwolenników teorii o sfałszowanych wyborach.

Imigracja i granica: Vance ostro krytykował politykę imigracyjną administracji Biden-Harris, posuwając się nawet do oskarżenia imigrantów o kryzys mieszkaniowy w USA. Walz bronił polityki administracji, podkreślając potrzebę kompleksowej reformy imigracyjnej i humanitarnego podejścia do kryzysu na granicy.

Kwestia aborcji, która stała się jednym z kluczowych tematów kampanii po uchyleniu wyroku Roe v. Wade, również pojawiła się podczas debaty. Vance, znany wcześniej z radykalnych poglądów w tej kwestii, przyjął podczas debaty bardziej umiarkowane stanowisko. Przyznał, że republikanie muszą "odzyskać zaufanie" wyborców w tej kwestii, co można interpretować jako próbę złagodzenia wizerunku partii w oczach umiarkowanych wyborców.

Walz z kolei mocno bronił prawa kobiet do wyboru, podkreślając, że demokraci są jedyną gwarancją ochrony tego prawa na poziomie federalnym.

Zaskakująca kultura debaty

Wbrew oczekiwaniom, debata przebiegła w zaskakująco cywilizowanej atmosferze. Kandydaci powstrzymali się od osobistych ataków, a nawet znajdowali punkty wspólne w niektórych kwestiach, co zostało pozytywnie odebrane przez widzów.

Vance w pewnym momencie wyraził współczucie Walzowi, gdy ten wspomniał o tragicznym doświadczeniu swojego syna, który był świadkiem strzelaniny. "Nie wiedziałem, że twój 17-latek był świadkiem strzelaniny i jest mi przykro z tego powodu. Chcę powiedzieć - Chryste, zmiłuj się. To okropne" - powiedział Vance, pokazując bardziej ludzką twarz.

Ta nieoczekiwana uprzejmość i empatia między kandydatami została zauważona przez widzów. Jeden z niezdecydowanych wyborców z Michigan powiedział CNN: "Nie widziałem takiej debaty od bardzo dawna. Wspierali się nawzajem. Byli uprzejmi, było miło - można było oglądać to bez denerwowania się".

Czy wpłynie na wybory?

Mimo interesujących momentów, eksperci przewidują, że debata wiceprezydencka nie wpłynie znacząco na przebieg kampanii prezydenckiej. W obliczu napiętej sytuacji międzynarodowej (eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie), klęsk żywiołowych (huragan Helene) i wewnętrznych wyzwań w kraju (strajk w portach), wydarzenie to może szybko zejść na dalszy plan wiadomości i świadomości wyborców.

Niemniej jednak, debata ta miała wpływ na wizerunek obu kandydatów. Vance, często postrzegany jako kontrowersyjny ze względu na swoje wcześniejsze wypowiedzi, mógł zyskać w oczach umiarkowanych wyborców dzięki swojemu stonowanemu występowi. Z kolei Walz, choć nie popełnił żadnych poważnych błędów, mógł nie spełnić wysokich oczekiwań, jakie wiązano z jego medialnymi występami w przeszłości.

Cywilizowany ton debaty i skupienie na merytorycznych kwestiach mogą być postrzegane jako pozytywny sygnał dla tych, którzy mają dość toksycznej retoryki dominującej w amerykańskiej polityce w ostatnich latach.

na podst. politico, vox, cnn
rj

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor