Stany Zjednoczone wciąż mierzą się z poważnym problemem – nieustannie mają najwyższy wskaźnik zgonów matek wśród krajów wysoko rozwiniętych. Podczas gdy w ubiegłym roku w Norwegii nie odnotowano żadnego zgonu związanego z ciążą lub porodem, w USA na każde 100 000 żywych urodzeń przypadały aż 22 zgony matek. To ponad dwa, a czasem nawet trzy razy więcej niż w większości innych zamożnych państw.
Kolejne badanie potwierdza to, co wiadomo od dawna – USA znajdują się w ogonie krajów rozwiniętych pod względem opieki zdrowotnej matek. Według najnowszego raportu Commonwealth Fund, prywatnej fundacji zajmującej się kwestiami opieki zdrowotnej, jedną z głównych przyczyn tej tragicznej sytuacji jest niedobór wykwalifikowanej kadry położnych i ginekologów.
"W Stanach Zjednoczonych mamy niedostateczną liczbę położnych, a te które mamy są z kolei niedostatecznie wykorzystywane. W większości innych krajów położne zdecydowanie przewyższają liczbą ginekologów i stanowią integralną część systemu opieki zdrowotnej. W USA tak nie jest" - wyjaśnia Munira Gunja, główna autorka raportu.
W przeciwieństwie do Norwegii czy innych rozwiniętych państw, w Stanach Zjednoczonych dostęp do opieki przedporodowej i poporodowej jest mocno ograniczony. Prawie 8 milionów kobiet w wieku rozrodczym nie ma ubezpieczenia zdrowotnego, a ponad 2 miliony mieszka na tzw. "pustyniach opieki okołoporodowej" - obszarach pozbawionych placówek świadczących tego rodzaju usługi.
Ponadto, jak wynika z nowego raportu, prawie dwie trzecie zgonów matek ma miejsce w okresie poporodowym, do 42 dni po porodzie. Wszystkie kraje uwzględnione w raporcie, z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, gwarantują co najmniej jedną wizytę domową w ciągu tygodnia po porodzie. Na poziomie stanowym wizyty te są objęte jedynie niektórymi programami Medicaid w USA.
Problem do rozwiązania
"Śmierci matek są problemem, którego można uniknąć i można rozwiązać. Wiele krajów znalazło sposoby, by zapewnić bezpieczeństwo wszystkim rodzącym i położnicom. Musimy zapewnić to samo kobietom w USA" - apeluje Gunja.
Specjaliści wzywają do podjęcia zdecydowanych działań: stworzenia powszechnego systemu ubezpieczeń zdrowotnych, zwiększenia liczby położnych i ginekologów, wprowadzenia płatnych urlopów macierzyńskich oraz ułatwienia dostępu do opieki poporodowej, w tym wizyt patronażowych. Kluczowe jest też zwalczanie nierówności w dostępie do opieki, gdyż niemal połowa zgonów okołoporodowych w USA dotyczy mniejszości etnicznych.
"Musimy skoncentrować się na zapewnieniu równości, zdywersyfikowaniu kadry medycznej oraz rozwiązaniu problemu nierównego traktowania i utrudnionego dostępu do opieki zdrowotnej dla kobiet z mniejszości" - podkreśla dr Laurie Zephyrin z Commonwealth Fund. Czas najwyższy, by Stany Zjednoczone poszły w ślady Norwegii i innych krajów, które zadbały o bezpieczeństwo przyszłych mam.
Polska jednym z najbezpieczniejszych krajów dla matek
ONZ uznaje Polskę za jeden z najbezpieczniejszych krajów dla ciężarnych, z zaledwie 2 zgonami na 100 tys. urodzeń. Głównym powodem takiego stanu jest opieka w okresie ciąży i po urodzeniu, a także rozbudowany system urlopów macierzyńskich.
W oficjalne dane powątpiewają jednak lekarze, którzy szacują, że jest prawie trzy razy więcej śmierci niż widnieje w statystykach. To dlatego, że szwankuje raportowanie – twierdzą. Lekarze często bowiem wpisują nieprecyzyjne przyczyny zgonu, jak na przykład zatrzymanie akcji serca, ale nie uwzględniając faktu, że kobieta niedawno rodziła.
Jest lepiej
Według najnowszego raportu ONZ i Banku Światowego, śmiertelność kobiet w ciąży zmniejszyła się na świecie prawie o połowę w ostatnich 25 latach. W przeliczeniu na 100 tys. żywych urodzeń liczba zgonów spadła z 385 do 216. Aż 99% tych tragedii przypada jednak na kraje rozwijające się, szczególnie afrykańskie. Spośród trzech zgonów kobiet w ciąży dwa przypadają na Afrykę Subsaharyjską.
rj