23 stycznia 2024

Udostępnij znajomym:

Badania pokazują, że inflacja wynikająca z chciwości firm była powodem ponad połowy zeszłorocznego wzrostu cen, podczas gdy zyski firm utrzymywały się na najwyższym poziomie w historii. Ekonomiści stworzyli nawet odpowiednie określenie dla tego zjawiska: „greedflation” – od słów „greed” (chciwość) i inflation (inflacja).

Po spadku zawrotnego tempa wzrostu w 2022 r. inflacja utknęła w przedziale ponad 3% i nieoczekiwanie zaczęła rosnąć przez ostatnie dwa miesiące, mimo że ceny hurtowe utrzymują się na stałym poziomie lub wręcz spadają. To dla wielu wyraźny dowód na to, że ma miejsce nadmierna realizacja zysków, wyższa i niezwiązana z rzeczywistym kosztem towarów. Kolejne badanie przeprowadzone przez Groundwork Collaborative sugeruje, iż ponad połowa wzrostu cen konsumpcyjnych w połowie ubiegłego roku wynikała z czerpania nadmiernych zysków. Warto przypomnieć, że zyski korporacji pozostają na najwyższych poziomach w historii.

Zyski firm spowodowały 53% inflacji w drugim i trzecim kwartale 2023 r. oraz ponad jedną trzecią od początku pandemii – wynika z raportu Departamentu Handlu analizującego dostępne dane. To ogromny wzrost w porównaniu z czterema dekadami poprzedzającymi pandemię, kiedy zyski napędzały zaledwie 11% wzrostu cen.

„Firmy naprawdę szybko, gdy wzrosły koszty produkcji, przerzuciły je na konsumentów. Ale gdyby tylko przerzucono podwyżki kosztów, inflacja byłaby może od jednego do trzech punktów niższa” – uważa Liz Pancotti, doradczyni strategiczna w Groundwork i jedna ze współautorów raportu.

Mniej biznesu, więcej pieniędzy

W rzeczywistości zyski przedsiębiorstw były tak duże, że firmy mogły same zapędzić się w ślepy kąt, stwierdził w tym tygodniu Justin Fox, felietonista z Bloomberg, powołując się na dużo większe zyski Home Depot przy mniejszej całkowitej liczbie transakcji, co uzyskano dzięki wyższym cenom materiałów.

Ta dynamika wysokich zysków i mniejszych wolumenów sprzedaży szkodzi pracownikom, którzy pracują na mniej zmian, aby obsłużyć mniejszą liczbę klientów zniechęconych stale rosnącymi cenami – uważa inny felietonista z Bloomberga, Conor Sen.

W krótkiej perspektywie tendencja ta może przełożyć się na pozytywne zmiany, np. czterodniowy tydzień pracy. Jednak w dłuższej perspektywie firmy nie będą rezygnować z ogromnych marż zysku bez walki i będą próbowały dokonać cięć tam, gdzie to możliwe.

Zysk ponad wszystko

Branża technologiczna, choć stanowi niewielką część całej gospodarki, jest najlepszym dowodem tej dynamiki – Google, Amazon i wiele mniejszych firm ogłosiły w tym miesiącu plany zwolnienia tysięcy osób - mniej dochodowej części siły roboczej w związku z przejściem na bardziej dochodowy sektor sztucznej inteligencji. 

Tymczasem inne firmy otwarcie mówią o swoich strategiach podnoszenia cen.

Dyrektor finansowy PepsiCo powiedział, że firma może „zwiększyć marże w ciągu roku”. Gigant materiałów budowlanych Holcim zapowiedział w październiku, że podniesie swoje marże, aby zrekompensować spadający popyt, a gigant produktów konsumenckich Procter & Gamble pochwalił się wzrostem zysku o 800 mln dolarów dzięki utrzymaniu wysokich cen przy spadającym koszcie towarów.

Tak więc to zyski firm są „prawdopodobnie powodem, dla którego przez jakiś czas obserwowaliśmy inflację w przedziale od 7% do 9%, a nie od 5% do 7%” – powiedziała Liz Pancotti w rozmowie z magazynem Fortune. Teraz, gdy „jesteśmy w przedziale powyżej 3%, jeśli odjęlibyśmy zyski firm, osiągnęlibyśmy już cel 2%”, który ustaliła Rezerwa Federalna – dodała Pancotti.

Bank Rezerw Federalnych w Kansas City również stwierdził, że zyski przedsiębiorstw odgrywają ogromną rolę we wzroście cen. Stwierdzono, że wzrost marż odpowiadał za ponad połowę inflacji cen towarów i usług konsumenckich w 2021 r., co stanowi „znacznie większy wkład niż w poprzedniej dekadzie”. W zeszłym miesiącu w największym jak dotąd przeglądzie „greedflacji” przeprowadzonym przez instytut Public Policy Research and Common Wealth przyjrzano się 1 300 firmom na czterech kontynentach i stwierdzono, że spekulacje prowadzone przez stosunkowo niewielką grupę firm podniosły ceny konsumenckie „znacznie wyżej”, niż miałoby to miejsce w wyłącznie wskutek wstrząsów w łańcuchu dostaw.

Bezprecedensowa i zdumiewająca chciwość

W zeszłym roku Albert Edwards z Societe Generale, jeden z ulubionych analityków prasy finansowej, ostrzegał, że chciwość korporacji może doprowadzić do buntu i niepokojów społecznych. Nazywając nadmierną realizację zysków „bezprecedensową” i „zdumiewającą”, Edwards zauważył, że nigdy nie widział takiego poziomu chciwości wśród korporacji przez cztery dekady w branży finansowej i przestrzegł, że powszechne niezadowolenie z powodu „ponad normalnych marż zysku” firm może zapoczątkować kontrolę cen, jaką ostatnio obserwowano kilkadziesiąt lat temu. „Być może mamy do czynienia z końcem kapitalizmu” – napisał Edwards, szokując analityków z Wall Street.

Z pewnością klasyczni ekonomiści argumentują, że obwinianie firm za próby zwiększenia zysków jest jak obwinianie chmur za deszczu – ich misją jest dążenie do zysku i tego można było się spodziewać po ograniczonym popycie, który eksplodował ponownie po pandemii. Jednak zarówno ekonomiści głównego nurtu, jak i postępowi, coraz częściej przekonują, że ceny po prostu nie musiały tak bardzo wzrosnąć.

Poza Stanami Zjednoczonymi korporacje i rządy sprzeciwiły się podwyżkom cen. Europejska sieć supermarketów Carrefour, która początkowo próbowała zawstydzić PepsiCo za ich podwyżki cen wystawiając w swoich sklepach informujące o tym szyldy, w zeszłym miesiącu zapowiedziała zaprzestanie sprzedaży produktów PepsiCo. Po podwyżkach cen belgijska sieć Colruyt wycofała także produkty Mondelez, producenta serków śmietankowych Oreo i Philadelphia, właśnie ze względu na nieusprawiedliwione podwyżki cen.

źródło: fortune.com
rj

----- Reklama -----

KANCELARIA JASZCZUK

----- Reklama -----

KANCELARIA JASZCZUK

----- Reklama -----

BAUMERT LAW

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor